♛𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 16 ♛

17 3 0
                                    


 ❁ ────── ❁

Perspektywa Vanessy 

Od wczoraj mieszkałam w motelu, nie byłam z tego zadowolona ale nie stać mnie było na mieszkanie w własnym mieszkaniu czy w dobrym hotelu. Obudził mnie wskakujący na mój brzuch  kocur. Otworzyłam nie chętnie oczy. 

- No hej kiciu - zaczęłam głaskać kota w jego ulubionym miejscu. Nie chętnie podniosłam się do siadu. Spojrzałam na pokój i westchnęłam. Wstałam z łóżka, pościeliłam je. Musiałam pójść do pracy aby zarobić choć trochę na pokój. 

Nie mogłam wrócić do domu, z tego powodu że znowu wysłali by mnie gdzieś. Nie chce prosić Eleny aby pożyczyła mi pieniądze. Wzięłam ciuchy, ręcznik i kosmetyczkę. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Wytarłam się, ubrałam. Zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy.

Z jednej strony żałowałam trochę że tak po prostu poszłam, a z drugiej strony nie. Nasypałam kotowi jedzenie do miski.  Wzięłam kota i wyszłam z nim przed motel. Puściłam kota aby mógł połazić tak jak zawsze. 

Ruszyłam do swojej pracy, w końcu jakoś muszę zarabiać. Po dziesięciu minutach doszłam do swojej pracy. Weszłam do budynku. Przebrałam się w strój roboczy. Poszłam na szybki obchód po sklepie czy nie brakuje produktów. 

Usiadłam na fotelu, włączyłam kasę. Skanowałam artykuły spożywcze. Oczywiście wymuszony uśmiech. każdy musi robić dobrą reklamę sklepu. Dzisiejszą zmianę miałam mieć do godziny szesnastej. Więc raczej spotkam dużo ludzi. 

Miałam nadzieje że nie spotkam Noah'a. Wystarczy mi akcji z nim i tą pustą blond lalą. Skanowałam dalej artykuły. Za każdym razem się uśmiechałam mimo braku ochoty na to. 
Zamyśliłam się chwilowo przez co usłyszałam chrząkniecie. 

Spojrzałam na  klienta. Przełknęłam ślinę widząc chłopaka którego dzisiaj spotkać nie chciałam. Wymusiłam u siebie uśmiech. Zeskanowałam produkty które kupował. - Kartą czy gotówką? - spytałam wymuszając u siebie też miły głos.

- Gotówką. Vanessa, proszę cię pogadaj ze mną... - Wywróciłam oczami. 
- Płaci pan? - spytałam tak jakbym go nie znałam. Chłopak westchnął i dał pieniądze. - Reszty nie trzeba - dałam mu paragon. Spojrzałam na resztę której wyszło trochę więcej niż cena artykułów. 

Ale się nie wtrącałam. Schowałam pieniądze. Zaczęłam obsługiwać resztę klientów. Latałam między kasą a rozkładaniem artykułów. Dzisiaj był ruchliwy dzień.  Po paru godzinach nadszedł koniec mojej zmiany.

Zamknęłam kasę. Poszłam do pomieszczenia dla personelu. Przebrałam się. Wzięłam swoją torbę. Wyszłam na dwór. Spojrzałam na niebo, aktualnie się ściemniało. Ruszyłam powoli do motelu.

Miałam nadzieje że mój kot jest żywy.  Zatrzymałam się przed motelem i zaczęłam wołać kota. Problem w tym że nie mogłam go znaleźć. W  prowadzało mnie to w panikę. Tak jak raczej każdego kogo zwierzak zaginął naglę. 

Weszłam do pokoju, mając nadzieje  że tu jest kot. Usiadłam na łóżku, miałam ochotę płakać.  Zawsze Alf był dla mnie ważny, nigdy nie pomyślałabym że by zniknął. Przebrałam się w cieplejsze ciuchy.

Wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać kota po okolicy. W końcu po paru minutach ktoś w kapturze podszedł do mnie. Ten ktoś trzymał mojego kota na rękach, na szczęście żywego.  
- Możesz oddać mojego kota? - spytałam chcąc zabrać kota.

- To twoja zguba? Musisz go bardziej pilnować. Ten futrzak prawie zniszczył mojej mamie jej piękne róże! - wydarł się na mnie, mimo to oddał mi kota. Zaczęłam głaskać kota.
- To nie moja wina... on lubi chodzić po okolicy - powiedziałam szczerze.

W środku skuliłam się od tonu jego głosu. Alfred najwidoczniej też wyczuł zagrożenie i zaczął syczeć na obcego chłopaka. To był raczej typ chłopaka który nie zawahałby się uderzyć kogokolwiek.  Przymknęłam oczy spodziewając się że poczuje ból, ale to nie nastało.

Otworzyłam oczy i spojrzałam przerażona na Noaha i nie znanego mi chłopaka. Zaczęli się szarpać. Odsunęłam się nie wiedząc co zrobić. Próba rozdzielenia ich, skończyłaby się pewnie tym że i ja bym oberwała. Postawiłam kota na ziemi.

Musiałam ich rozdzielić za nim ktoś by wezwał policje. Z trudem spróbowałam wejść między nich, ale momentalnie zostałam odepchnięta przez nie znajomego. Upadłam na ziemie, a jako iż staliśmy na chodniku, przywaliłam głową w ziemie.   

Z trudem podniosłam się do siadu, kręciło mi się jak i bolała mnie głowa. Spojrzałam na przestraszonego Noaha który do mnie podszedł. 
- Cholera... musimy jechać do szpitala.... - Złapał Alfreda i wsadził go do auta. Pomógł mi wstać.

Usiadłam z pomocą Noaha na siedzeniu obok kierowcy. Cholernie mnie bolała głowa. Po chuja próbowałam ich rozdzielić? Dobrze kurwa wiedziałam jak to  się mogło skończyć... Patrzyłam na drogę którą jechaliśmy.

Chłopak po paru minutach zaparkował pod szpitalem. Alfreda zostawił w samochodzie a mi pomógł pójść do szpitala. Całkiem długo zajęło im przyjęcie mnie na sale i zrobienie badań. 
Ze szpitala pozwolą mi dopiero jutro rano wyjść.

Siedziałam na łóżku  nie wiedząc co zrobić. Nie miał kto zająć się aktualnie kotem... 
Do sali wszedł Noah. - um... proszę... przenocuj kilka dni u mnie, a nie w motelu...  -
Nie wiedziałam czy się zgodzić na to...

♛  𝒫ℴ𝓀ℴ𝒸𝒽𝒶𝒿 𝓂𝓃𝒾ℯ.... ♛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz