#11

166 9 0
                                    

- Jak mogłaś nazwać moje projekty i wynalazki prymitywnymi?! Nikt na tej planecie nie dał by rady wymyślić i zbudować czegoś takiego!

- Ja temu nie zaprzeczam Tony. Może i na tej planecie jesteś geniuszem, ale są inne planety które zamieszkują inne, starsze i bardziej rozwinięte gatunki, takie jak mój. My jesteśmy zbudowani z plątaniny kabli, urządzeń i metalu. Technologia nigdy nie była nam obca, ponieważ sami nią jesteśmy. Albo tak jak powiedział wcześniej kolega - robotami.

Miny moich przyjaciół były bezcenne, ponieważ właśnie powiedziałam, że jestem maszyną, co nie jest do końca prawdą.

Wodziłam leniwie wzrokiem po pomieszczeniu. Cisza powstała w pomieszczeniu była dość niezręczna. Nikt nie wiedział, co powiedzieć, aby przypadkiem nie urazić mnie lub Starka. Wszyscy stali dookoła stołu i wpatrywali się tępo w jego blat. Po chwili nie wytrzymałam napięcia napięcia panującego w sali.

- CZY MOŻECIE MI WYTŁUMACZYĆ DLACZEGO MILCZYCIE!

- Wybacz Blackstar, ale po prostu wszyscy jesteśmy dość zdziwieni, a Stark zastanawia się jak pozbierać resztki godności po tym jak powiedziałaś mu, że jego zabawki są prymitywne. - Mruknęła nieśmiało Wanda, a ja spojrzałam na Tony'ego. Może troszkę mnie poniosło.

- Nawiązując do tego co powiedziała Wanda. Ostatnio prawie zabiłaś Sama, gdy nazwał cię robotem, czy maszyną. A przed chwilą sama to przyznałaś.

- Wybacz mi Tony, nie chciałam cię urazić po prostu to wszystko mnie lekko przerosło. Pierwszy raz od kilku tysięcy lat widziałam przyjaciół z czasów, kiedy nie musiałam się ukrywać i nie musiałam walczyć o to, aby planeta na której obecnie mieszkam była bezpieczna. Wbrew temu co przed wcześniej powiedziałam, to podziwiam cię Tony. Ty pomimo tego, że ziemska technologia nie jest bardzo rozwinięta, to tworzysz na prawdę niesamowite wynalazki, które dobrze użyte mogłyby poważnie zagrozić transformerom.

- Dobra stara, co się stało, to się nie od stanie, więc musimy zapomnieć i iść na przód. - Powiedział po chwili niezręcznej ciszy Stark. Najwyraźniej musiał sobie wszystko przetrawić. Niby taki mądry, ale jak wolno myśli. Taaa... chwila moment!

- I kto tu jest stary co?! - Warknęłam prześmiewczo i dość mocno klepnęłam go w plecy. - Ja przynajmniej nie rozpadam się i nie siwieję.

Z głównego budynku siedziby ulotniłam się szybciej, niż tam przyszłam. Jeśli Stark mnie dopadnie, to będę mogła pożegnać się z życiem, a przynajmniej z lakierem.

Gdy dotarłam pod wrota hangaru, wyłączyłam holoformę i zmieniłam się w predacona. Rozłożyłam potężne skrzydła i wzbiłam się w powietrze, aby po chwili delikatnie wylądować na dachu mojego hangaru. Położyłam się na rozgrzanym dachu i delektowałam się ciepłymi promieniami tutejszej gwiazdy - Słońca. (Jak to piszę to u mnie jest 23:47, temperatura -10 stopni na dworze i piętnaście centymetrów śniegu)

Po około godzinie leżenia usłyszałam, lekkie uderzenie w dach. Zignorowałam je sądząc, że może był to zwykły ptak. Jednak gdy dźwięk się powtórzył, niemal natychmiast otworzyłam optyki i zerwałam się na nogi. Warknęłam ostrzegawczo, lecz to co zobaczyłam przed sobą zbiło mnie z tropu. Na dachu, kilka metrów przede mną stał Steve razem z Buckym i Samem. Opuściłam gardę i wróciłam do poprzedniej pozycji.

- Potrzebujecie czegoś?

- Nie Black, ale powiedz nam, dlaczego to powiedziałaś?

-Gatunek ludzki nie jest w stanie zrozumieć, że stworzenie, które nie jest budowy organicznej posiada uczucia. Postaram się wam to wyjaśnić. macie różne urządzenia takie jak pralki, lodówki, czy odkurzacze. Są to maszyny, które nie posiadają własnej woli, ani nie odczuwają bólu. Transformery są istotami, które różnią się od ludzi tylko i wyłącznie budową. Potrafimy odczuwać ból i emocje, mamy potomstwo. - Westchnęłam i spojrzałam na nich. Ich twarze wyrażały szok i niezrozumienie. - W wersji dla idiotów, Transformery są jak ludzie, tylko jesteśmy zbudowani z metalu.

Kiwnęli głowami ze zrozumieniem. Odetchnęłam z ulgą, uświadamiając sobie, że Tony może wciąż mnie szukać.

-Umm... Wiecie może czy Tony wciąż mnie szuka?

-Nie, odpuścił sobie, gdy zobaczył jak zmieniasz się w tego ogromnego smoka. Tak z innej strony, jak szybko musisz latać na tak ogromnych skrzydłach?! - Krzyknął Sam

- Szczerze powiedziawszy to nigdy nie sprawdzałam, ale dopóki nie miałam własnego statku, między planetami poruszałam się dzięki nim. Nigdy nie narzekałam. Sądzę, że jeśli bym się postarała to na Marsa i z powrotem doleciałabym w 19 godzin. Cóż, my tu rozmawiamy, a ja powinna rozpakować swoje rzeczy w hangarze.

Wstałam, spojrzałam na mężczyzn stojących na krawędzi dachu. Złapałam ich w moje szpony, aby po chwili odstawić ich na ziemię przed wrotami budynku. Odsunęłam się dwa kroki i transformowałam się, by po chwili kucnąć przed nimi.

- Nic wam nie jest?

- Ty się jeszcze pytasz?! Myślałem, że chcesz nas zabić! Nie rób tak więcej! Prawie zszedłem za zawał! - Oho, Bucky się zdenerwował, trzeba się ewakuować.

- Wybaczcie, nie chciałam wam nic zrobić.

Uśmiechnęłam się niewinnie, aby po chwili zniknąć za metalową powłoką.

**********

Yo

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Jeśli zauważacie jakieś błędy to śmiało piszcie. Z chęcią przyjmę każdą krytykę.

Kolejne rozdziały będą troszkę krótsze. Niestety przez naukę pisanie długich rozdziałów jest dość trudne. Prawdopodobnie będę zamykać się w długości ok. 500 słów, co niestety nie jest powalającą ilością.

(2/3)

Ostatni Predacon [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz