Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę.
- Søren Kierkegaard
Siedziałam przy łóżku szpitalnym i obserwowałam śpiącego demona. Teraz miałam szansę dokładniej mu się przyjrzeć. Miał kręcone, blond włosy, mocno zarysowaną szczękę i uwydatnione kości policzkowe. Był niezły.
Co?
Nie!
Wróć!...
Wcale nie był niezły! Był krwiożerczym demonem, w jakiś dziwny sposób ze mną związanym. Nic więcej. Przyglądałam mu się już od dłuższej chwili. Wiedziałam, że gdyby Dragan się obudził, miałby mnie za psychopatkę. Ale mimo wszytko nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Mogłam się oszukiwać, ale Dragan był naprawdę przystojny. Nawet gdy spał, biła od niego aura pewności i dominacji. Nagle poczułam dziwną ochotę dotknięcia go, a moja ręka sama powędrowała do zbłąkanego kosmyka loków na jego czole. Gdy tylko moje palce spotkały się z jego skórą, przeszedł mnie dziwny dreszcz. Chciałam szybko cofnąć rękę, jednak zostałam powstrzymana. Blondyn obudził się i teraz trzymał mnie za nadgarstek. Przez chwilę nasze spojrzenia spotkały się, jednak szybko spuściłam wzrok. Czułam jak pieką mnie policzki.
-Chyba nie zamieniasz się w wampira z depresją?- demon puścił moją rękę.
-C-co?
-Wiesz, obserwujesz mnie gdy śpię, to troszeczkę dziwaczne..-zaśmiał się.- Ale tak, zgadzam się!
-Na co?- zapytałam zdezorientowana.
-Zostanę twoją Bellą, a ty będziesz moim Edwardem!
Och... On sobie ze mnie kpi! I skąd on, na Anioła, wie o zmierzchu?
- Co? - zapytałam troszeczkę wstrząśnięta. Nie przypuszczałam, że Dragan może mnie zawstydzić.
- Oczywiście liczę na to, że zrobisz ze mną wiele sprośnych rzeczy, o których tylko myślał Edward - puścił mi oczko, a ja byłam wściekła. Dragan widząc to, zaśmiał się, a ja postanowiłam po prostu wyjść, by nie daj Boże, nie skrzywdzić naszego przeklętego gościa... A miałam na to wielką ochotę. Moje myśli krążyły już tylko wokół tego, by zatopić seraficki miecz w jego sercu, o ile je miał, a potem wkradła się zupełnie inna myśl. Zanim bym to zrobiła poczułabym, co niewiarygodne, bicie jego serca i ciepło ciała.
Jak w jakimś kiepskim romanse! Opanuj się! Lil, od kiedy stałaś się taką niewyżytą dziewczyną, której jedyną myślą jest czucie ciepła ciała demona i rzucenie się na niego, w celu zupełnie mijającym się z zabiciem go? Pokręciłam gwałtownie głową. Te głosy w głowie miały racje. To było idiotyczne. Demon nie mógł mnie pociągać.
-Wiem o czym myślisz jagniątko - odparł ze śmiechem, a ja odwróciłam się gwałtownie.
- Nic nie wiesz - rzuciłam krótko i wyszłam.
Koniec tego dobrego! Już z własnej woli nie będę tu wchodzić, choćby nie wiem jak mnie korciło! Nie i koniec! Wściekła niczym rozdrażniony rój pszczół, ruszyłam do sali treningowej. Musiałam przecież rozładować to napięcie, tę złość. Raczej nie mogłam tego zrobić na tym aroganckim, impertynenckim, wrednym demonie, to musiałam posiłkować się manekinem do ćwiczeń.
Na moje nieszczęście znajdował się tam także Al z Sylvainem.
Rozmawiali o czymś mało istotnym.
Z hałasem wzięłam parę sztyletów, dość męcząca broń, ale o to właśnie mi chodziło. Podeszłam, nie przeszkadzając chłopcom w rozmowie, do manekina. Ze złością wbijałam w niego ostrza, wyobrażając sobie, że to Dragan. Noże zatapiały się w materiał kukły, a ja myślałam tylko o tym, jak wspaniale przebiłyby się przez skórę demona. Powoli wariowałam.
-Co zrobił ci ten biedny manekin?- zapytał Alosyus, kładąc mi dłoń na ramieniu, tym samym próbując mnie uspokoić.
-A raczej, co zrobił ci ten demon?- zaśmiał się Sylv, a ja nagle zapragnęłam uderzyć jego głową w ścianę.
- Nic. - starałam się aby mój głos był spokojny a nie przepełniony wściekłością jak każda cząstka mnie.
- Myra dała nam pozwolenie. - odparł nagle ni z gruszki, ni z pietruszki Al. Czasami przejawiał przebłyski intelektu i wiedział kiedy zmienić temat, żeby nie zacząć konfliktu.
- Mów dalej - rzuciłam, równocześnie wracając do cięcia manekina. Jednak to wciąż nie było to samo. To była wypchana kukła, a ja z chęcią wyprułabym coś żywej istocie.
- Clave i Myra zgodzili się abyśmy wyruszyli i odnaleźli coś co zniszczy tę waszą "więź"- to ostatnie niemal wypluł - Zaczynamy jutro. Razem z tym plugastwem musimy znowu przeszukać dwór, w którym go znaleźliśmy...
-Więc czas wyprowadzić Dragana na spacer. Wyglądacie razem uroczo. Jestem pewien, że będziecie wyglądać słodko, gdy on będzie chciał obsikać jakieś drzewo, a ty będziesz się na niego drzeć - zagruchotał Al. Aż miałam ochotę dać mu w łeb. Tak nie w głowę ale w łeb.
Dzisiejszego wieczoru w Instytucie było bardzo zimno. Niemalże czułam jak chłód przenika mi przez skórę i dociera wprost do kości. Siedziałam w bibliotece i popijając gorące kakao, przeglądałam stare księgi w nadziei, że jednak jest jakiś łatwiejszy i szybszy sposób by pozbyć się tej obezwładniającej chęci przebywania blisko tego irytującego demona. Powinnam czuć obrzydzenie, a jednak... Tak nie było. Przerażało mnie to bardzo. Sama ta sytuacja bardzo mnie denerwowała. A Al i Sylv w cale nie pomagali tylko wręcz czerpali przyjemność z dokuczania mi.
Zdenerwowana trzasnęłam księgą i rozlałam kakao na siebie. Nic nigdy nie było w tych starych księgach. Nie dość, że niczego się nie dowiedziałam to jeszcze byłam brudna.
Ruszyłam korytarzem, celowo omijając szerokim łukiem sale szpitalną i gdy już mogłam odetchnąć z ulgą zobaczyłam, że przy kuchni stoi Dragan i coś tam majstruje. Czyżby chciał nas wszystkich otruć? Niewiele myśląc rzuciłam się na niego przewracając siebie i demona na podłogę.
-Ej! Ja tylko...
- Ty tylko co? - warknęłam, znów potrzebowałam się rozładować.
- Byłem głodny! To nie moja wina, że ktoś zapomniał o tym iż ja samym powietrzem nie żyję! - fuknął na mnie, po czym niespodziewanie przytulił do siebie gdy leżałam na nim. - Potrzebowałem też.. Tego. Boli jak cholera gdy jesteś daleko. - teraz zaczął pomrukiwać jak kot. Bez jaj. On jest w końcu demonem czy jakimś przeklętym kotem! I czemu sytuacja powtarza się tak, że znów na nim leżę? Znając moje szczęście zaraz przybędzie tutaj Alosyus i Sylvain z Myrą. Jeszcze wpadnie oczywiście Lucy! Jakiś cichy brat i o, a czemu by nie? Jakiś wielki czarownik? Jasne niech cały instytut, świat ma jakieś swoje domysły na temat mnie i tego demona. Już widzę nagłówki gazet. "NOCNA ŁOWCZYNI I DEMON. CZY TO MOŻLIWE? CZY TA ZAKAZANA MIŁOŚĆ MA SZANSE? A MOŻE ONI OBOJE SIĘ WYKORZYSTUJĄ? PRZECZYTAJ KONIECZNIE OPINIE NASZYCH EKSPERTÓW".
Usłyszałam śmiech. Czyżby ten piekielny demon jeszcze miał czelność czytać moje myśli?
Uwolniłam się z jego uścisku i splunęłam obok niego stając. Moje ubranie nadal było brudne. Przy okazji poplamiłam też trochę koszule Dragana.
- Uszanuj moje myśli. A! Zapomniałam. Przecież wy demony nie wiecie co to szacunek. I co mam teraz cię go uczyć? - Czemu on tak na mnie działa? Czemu jestem taka wkurzona? Ta osoba co uwarzyła to cholerstwo niech smaży się w piekle! Toż to trzeba być totalnie szalonym, by zrobić coś takiego!
- Ona nie była szalona... - wyszeptał Dragan. Spojrzałam na niego i zobaczyłam malujący się smutek w jego oczach. Czyżby mówił o swojej właścicielce?
- Dragan... Ona czyli kto? - drążyłam dalej. Jednak on spojrzał na mnie smutno i odszedł. Pozostawiając mnie teraz z czymś, o czym powinnam wcześniej pomyśleć. Jak to się stało, że Dragan został... Udomowiony? Przez kogo... I dlaczego?
CZYTASZ
Sentiens Daemonium [ ZAWIESZONE ]
FanfictionKazała mu zostać.....Został... Zawsze robił co chciała, ponieważ to ona mu wszystko dała. Sprawiła, że rzeczy niemożliwe były na wyciągnięcie ręki. Dzięki niej pokochał i przez to stał się odmieńcem. Lecz nie przeszkadzało mu to. Dla swojej Pani był...