Wojtkowi nie udało się wyrwać z pracy ani w czwartek ani w piętek. W sobotę również zadzwonił, że wezwali go na nieoczekiwany dyżur i prawdopodobnie spóźni się na spotkanie w barze, ale zrobi wszystko co w jego mocy, żeby się zjawić.
Postanowiłam wykorzystać ten dzień, aby pójść na zakupy i kupić sobie coś do ubrania na rozmowę o pracę. Miałam co prawda jakieś ubrania, które nadałyby się na tę okazję, ale każda wymówka jest dobra, aby sprawić sobie jakiś nowy ciuch. Miałam też umówioną wizytę w salonie u Marysi. Marysia miała wolne i zajmowała się Gracjanem — tak jak obiecała Pawłowi, — ale miała mnie przyjąć jej pracownica Dorota, która zgodziła się zostać po godzinach (zwykle na wizytę w ich salonie nie dało się umówić praktycznie z dnia na dzień, ale jako siostra właścicielki miałam swoje przywileje).
Od rana lało jak z cebra, a mój samochód nadal nie był naprawiony, postanowiłam więc skusić się na to, aby pożyczyć Tico dziadka.. Akumulator przyszedł kurierem dziś rano, ale tata miał się zabrać za wymianę dopiero jutro, jak wrócą z mamą z wesela swoich znajomych, na które pojechali do Krakowa.
Jak dojechałam tym gruchotem do centrum miasta było zagadką nawet dla mnie samej. Twarde sprzęgło, słabe hamulce, brak wspomagania kierownicy — to tylko czubek góry lodowej rzeczy, które były nie tak w tym aucie. Nie mówiąc już o tym, że moje Mini miało automatyczną skrzynię biegów i od lat nie korzystałam z manualnej. Felerne wycieraczki, nadające się jedynie do kosza, rozmazywały deszcz po mojej szybie tak że jechałam praktycznie na oślep. Mimo wszystko udało mi się jakoś dotrzeć na parking pod galerią Silver. Kilka godzin spędziłam na chodzeniu po sklepach. Kupiłam oczywiście o wiele więcej niż zamierzałam. O czternastej miałam wizytę u Doroty, więc kolejne dwie godziny minęły mi w fotelu fryzjerskim. Dorota skróciła lekko moje włosy, tak że teraz sięgały mi mniej więcej do obojczyków i zrobiła delikatne blond refleksy, aby rozświetlić mój naturalny blond. Po wszystkim Sylwia, która również była jeszcze w salonie, zaproponowała mi zrobienie paznokci. Ostatecznie, kiedy wyszłam z salonu była już za pięć osiemnasta. O osiemnastej byliśmy umówieni na piwo z ekipą zebraną przez Kamilę. Jeśli miałabym jechać do domu odstawić auto i przyjść z powrotem na pieszo do centrum, byłabym grubo spóźniona. Włożyłam wszystkie zakupy do samochodu i zdecydowałam, że zostawię go na parkingu pod galerią, a na spotkaniu będę piła piwo bezalkoholowe. Trudno. Może to i lepiej — stwierdziłam. Po alkoholu miałam tendencję do robienia z siebie jeszcze większego głupka niż na trzeźwo. W dodatku pogoda nadal była pod chmurką i chodź chwilowo przestało padać nic nie dawało gwarancji, że tak już zostanie.
Kiedy byłam już prawie pod barem zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Marysia. Zatrzymałam się przed wejściem i odebrałam.
— Halo?
— Gabi! Zgubiłam go! — Głos Marysi przepełniała panika i zdenerwowanie. Po dźwiękach w tle, stwierdziłam, że jest za zewnątrz i zmierza gdzieś szybkim krokiem. — Nigdzie go nie ma. Przed chwilą był, widziałam go przez okno... Boże, co ja mam robić?!
Zmarszczyłam brwi próbując zrozumieć o co jej chodzi.
— Marysia, spokojnie. Co się stało? Kogo zgubiłaś?
— Gracjana! Robiłam kolacje, miał iść na chwilę na ogródek z psem, a teraz nigdzie go nie ma — głos jej się załamał i wiedziałam, że jest bliska płaczu. Oddychała ciężko, zapewne przez emocje jak i szybki marsz, którym podążała.
— Na pewno jest gdzieś w okolicy — starałam się dodać jej otuchy, choć mnie samą zmroziło nieco od środka. — Zaraz się znajdzie.
— Pierwszy raz ktoś powierzył mi dziecko i nie potrafiłam nawet go przypilnować — załkała. — Nie nadaję się na matkę...
CZYTASZ
Serce wycięte na szkolnej ławce
RomancePamiętacie swoją pierwszą miłość? Ile mieliście wtedy lat? Co wtedy czuliście? Gabi mając trzynaście lat doświadczyła po raz pierwszy złamanego serca. Później nie było lepiej: chłopak zostawił ją, kiedy była już pewna wspólnej przyszłości. Za ostat...