30.

756 61 5
                                    

Lena Luthor stanęła przed drzwiami mieszkania swojej najlepszej przyjaciółki. Czarnowłosa wzięła głęboki oddech, w jednej dłoni ściskając teczkę, a drugą niepewnie nacisnęła klamkę, wchodząc do środka. Wiedziała, że nie musi pukać; w końcu mieszkanie Kary było zawsze otwarte. 

Luthor zastała blondynkę, siedzącą na kanapie w części salonowej. Siostry Danvers nie było, więc pewnie wyszła, by móc dać przyjaciółkom możliwość porozmawiania na osobności. 

Kara, widząc Lenę, podniosła się z miejsca, wycierając pospiesznie łzy z policzków, by czarnowłosa nie widziała, że właśnie płakała.

- Alex mówiła, że przyjdziesz - zaczęła blondynka, podchodząc do Leny.

- Tak... chciałam wszystko wyjaśnić - odparła Luthor. 

Kara zmarszczyła brwi, nie za bardzo rozumiejąc, co przyjaciółka ma na myśli. Zielonooka położyła teczkę na wyspie kuchennej i otworzyła ją, wyjmując różne papiery. 

- Okłamałaś mnie - zaczęła Lena, pokazując Karze wszystkie dowody, które zebrała. - Z początku byłam głupia i nie zauważyłam tego, ale z czasem dużo rzeczy zaczęło mi nie pasować. Przeprowadziłam śledztwo, Kara. Wiem, że jesteś Supergirl. Okłamywałaś mnie tak długi czas i nie potrafiłaś się przyznać, że prowadzisz podwójne życie. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, a ty wbiłaś mi nóż w plecy. I nawet po pocałunku nie przyznałaś się, kim naprawdę jesteś - wyjaśniła.

Kara poczuła, że jej słabo, gdy patrzyła na te wszystkie zdjęcia, na te wszystkie dowody, które niezaprzeczalnie wskazywały na to, że to właśnie ona jest Supergirl. Danvers podniosła wzrok na przyjaciółkę, która wydawała się zasmucona, ale i zawiedziona. 

- Lena, ja... - zaczęła, ale nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Odłożyła kartki papieru na blat, wzdychając ciężko. - Chciałam ci powiedzieć, przysięgam. Przymierzałam się do tego, odkąd cię poznałam, ale się bałam. Tak bardzo się bałam ci to powiedzieć, bo bałam się twojej reakcji - powiedziała w końcu.

Luthor patrzyła na blondynkę, ledwo powstrzymując się od łez. Czuła się tak bardzo zdradzona i oszukana, ale przecież ona sama nie była święta.

- Byłabym hipokrytką, gdybym tobie zarzucała kłamstwo, a sama się nie przyznała do jednego - zaczęła, wyjmując swój telefon i wchodząc na aplikację, przez którą pisała z Karą. - To ja jestem crazyscientist15, Kara. Okłamałam cię i pisałam z tobą, udając kogoś innego. Wiem, że powinnam ci się przyznać, ale też się bałam. Dlatego po części rozumiem twój strach przed wyjawieniem mi prawdy na temat swojej tajnej tożsamości.

Danvers uniosła wysoko brwi, patrząc na telefon, na którym była aplikacja randkowa, na której pisały ze sobą. Poczuła ukłucie w sercu, zupełnie jakby ktoś zniszczył jego część. Kara okłamywała Lenę, Lena okłamywała Karę. Żadna nie wiedziała z jakiego powodu i po co. 

- Okłamywałyśmy siebie nawzajem - stwierdziła cicho blondynka po chwili.

Między kobietami zapadła cisza. Nie umiały zadać tego pytania, które im obu cisnęło się na usta. W końcu Lena odważyła się je zadać:

- Jak to się skończy? - zapytała, nie wiedząc, czy chce znać odpowiedź.

- Nie wiem - przyznała blondynka.

Obie kobiety się zraniły. Obie kłamały, obie lawirowały między prawdą, a fałszerstwem. Lecz obie się kochały i obie to wiedziały. Czy to mogło wystarczyć, aby obie sobie wybaczyły i mogły wspólnie zacząć przyszłość? Cóż, to wiedzą tylko one. 

~~~

Tak więc, historia Leny i Kary się kończy. Postanowiłam dać wam "otwarte" zakończenie, byście sami mogli zdecydować, co mogłoby zdarzyć się potem. Dziękuję za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz🥺 nawet nie wiecie, jak cieszę się, gdy widzę, że mam dla kogo pisać ❤ 

To fanfiction prawdopodobnie zostanie przetłumaczone na angielski i opublikowane na ao3, więc jeśli będziecie chcieli, to możecie tam również zajrzeć❤ 

Texting❌Supercorp [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz