17. real life

156 10 0
                                    

możesz wychodzić

przeczytałam wiadomość od mateusza. mateusza bluzy a nie od szpaka lub angeliki, którzy mieli po mnie przyjechać. szybko poszłam do korytarza, gdzie ubrałam na siebie czarna kurtkę i białe air force'y, które są chyba moimi ulubionymi butami. zgarnęłam jeszcze nerke z rzeczami i swoją mała walizkę, do której spakowałam noc wcześniej ubrania na trzydniowy wyjazd. wyszłam z mieszkania, ówcześnie zamykając za sobą drzwi na klucz i ruszyłam w kierunku windy, mając nadzieję, że będzie wolna. na moje szczęście tak było. przejrzałam się w lustrze, które było na ścianie. mogłam chociaż trochę dac korektoru na cienie pod oczami, bo wyglądam jakbym nie spała przez tydzień. ale ja nie malowalam się i ubrałam czarne dresy z nike i tego samego koloru bluzę, ponieważ stwierdziłam, że postawię na wygodę, a nie jakieś strojenie się skoro będziemy w trasie. wyszłam z klatki i już wiedziałam mateusza opartego swoj czarny samochód, palącego papierosa.
-hejka stary - przywitałam się z chłopakiem szybkim przytuleniem, a on wywrócił oczami na przydomek jakim go nazwałam. Mati odpowiedział mi szybkie i tradycyjne cześć młoda.- jednak ty mnie zgarniasz? co z moją drugą ulubioną parą?
- po pierwsze, kto jest twoja pierwszą ulubioną parą a po drugie szpakowi i angelice trochę czasu za brakło, więc jestem ja, twój zbawiciel dzieciaku. - powiedział jednocześnie mrigajac do mnie jednym okiem.
-pierwszą jest oczywiście janek i sabrina mimo, że nazywają się najlepszymi przyjaciółmi. - odpowiedziałam, robiąc cudzysłów palcami na końcu zdania.
mateusz pokonał głową i wyrzucił niedopałek na ziemię. nadzieję, że pani basia tego nie widziała, bo nie da mi żyć i będzie mi wypominać, że mój znajomy śmieci przed blokiem.
-dawaj walizkę i jedziemy na zbiórkę. kurwa czuje się jakbym wrócił do gimnazjum i jechał na wycieczkę klasową. tylko teraz nie trzeba chować wódy - zaśmiał się i schował mój bagaż.

uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem, bo jego śmiech był całkiem przyjemny. mateusz otworzył mi drzwi i teatralnym gestem kazał wsiąść do środka.
-wow, ale gentleman. nie spodziewałam się tego. -parskłam lekkim śmiechem
-jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz młoda, ale spokojnie mamy dużo czasu, żeby się poznać -odpowiedział mi, uśmiechając się. zamknął za mną drzwi i szybko przeszedł na druga stronę auta.
dwadzieścia minut później, staliśmy już z wszystkimi pod siedzibą sb, czekając aby na spóźnionych szpaka i angele. para dotarła 15 minut po czasie, szybko wychodząc z samochodu, żeby do nas dołączyć.
-wybaczcie spóźnienie, ale ten łysy debil wyłączył budzik i zrobił sobie jeszcze drzemkę -powiedziała dziewczyna patrząc spod byka na swojego chłopaka i zaczęła sie witać z każdym, na co niektórzy zaśmiali się.
-już się nie denerwuj skarbie. ważne, że w ogóle dotarliśmy. -odpowiedział mateusz a angelika przewróciła oczami i podeszła do mnie, witając się buziakiem w policzek. od naszego spotkania załapałyśmy naprawdę dobry kontakt i jesteśmy już umówione na spotkanie z sabrina, laura i ksenia jak tylko wrócimy do warszawy. okazało się, że mamy wiele wspólnego i znalazłyśmy szybko wspólny język. mam nadzieję, że tak samo będzie z dziewczynami.
-dobra bez kłótni, wszyscy oddajemy bagaże i do środka. nie marnujmy czasu. -powiedział janek, który wcześniej rozmawiał cały czas z szymanem i kimś jeszcze. niestety nie mam pamięci do imion, szczególnie jak poznaje w jednym czasie taką dużą grupę osób. zrobiliśmy co kazał i już po chwili siedziałam w busie. a obok mnie mateusz, który stwierdził, że ten czas podróży możemy spędzić na lepszym poznaniu się.
zapowiada się bardzo ciekawa cztero godzinna podróż do krakowa.











mam nadzieję, że rozdział wyszedł w miarę okey. jest krótki ale starałam się
kolejny rozdział o 17 jak nie zapomnę

blueberry || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz