Marcowe poranki

72 4 0
                                    

Marzec tego roku przyszedł zdecydowanie za wcześnie, śnieg stopił się za szybko, a tegoroczni maturzyści zdecydowanie za bardzo tonęli w notatkach. Pośród tego całego marcowego zamieszania swoje miejsce miało też harcerstwo, w końcu na to miejsca nigdy nie jest za wiele. Tamtego czwartku za prośbą kadry Komety Lidia miała poprowadzić zbiórkę harcerską dla ich drużyny o pierwszej pomocy. Zanim wyszła z domu ubrana w mundur z granatowo-złotą chustą upewniła się, czy ma wszystkie potrzebne materiały i kartkę z kalendarza z rozpisanym skrótem konspektu na wszelki wypadek. Jako, że Ernest miał do skończenia jakiś ważny projekt na studia, o czym poinformował wcześniej, miało nie być go na tej zbiórce, za to towarzystwa dziewczynie dotrzymać miał Paweł. Cieszyła się na to spotkanie, bo sprawy maturalne nie pozwalały jej na zbyt częste spotkania z przyjaciółmi, a złapanie Pawła w ostatnim czasie było wyjątkowo trudne, miała wrażenie, że coś się w nim zmieniło.

Dziewczyna dotarła na miejsce nieco za wcześnie, kiedy jeszcze nikogo nie było. Otworzyła drzwi do harcówki swoim kompletem szczepowych kluczy i zostawiając je uchylone zaczęła rozkładać wszystkie potrzebne materiały, powtarzając w głowie plan i kilka konkretnych rzeczy, które chciała powiedzieć, miała kilka tekstów, które uważała za perełki i bała się, że przypomni sobie o nich dopiero wieczorem pod prysznicem, co byłoby jej osobistą porażką. Po niedługim czasie pomieszczenie zaczęło wypełniać się harcerzami i harcerkami, bardzo entuzjastycznie reagującymi na jej obecność. W końcu nadeszła obrzędowa godzina rozpoczęcia, harcówka była pełna dzieciaków w mundurach, ale brakowało Pawła, który obiecał, że zjawi się wcześniej. Drużynowa lekko spięta przez tę sytuację napisała do niego wiadomość i postanowiła odczekać jeszcze kilka minut, dając mu szansę i zajmując harcerzy i harcerki w tym czasie rozmową.

Minął ustalony przez nią czas, Pawła dalej nie było, tak samo jak odpowiedzi na wiadomość z pytaniem. Coraz bardziej denerwowała się sytuacją, ale postanowiła zacząć zbiórkę bez chłopaka, żeby nie marnować więcej czasu i nie dawać powodu do niepokoju jego podopiecznym. Zabrała wszystkich w kręgu i zaczęli śpiewać obrzędową piosenkę na rozpoczęcie, a potem zaczęła wprowadzać wszystkich w temat zbiórki. Na początku postawiła na prostsze informacje i ćwiczenia, dlatego rozpoczęła od opowiadaniu o opatrunkach, nie dając po sobie poznać, że coś nie poszło zgodnie z planem. Po dłuższej chwili, kiedy zastępy kończyły ćwiczyć na sobie nawzajem bandażowanie, Paweł wszedł do harcówki, budząc dużą sensację. Lidia od razu poczuła, że wydarzyło się coś bardzo nieprzewidywanego (przynajmniej przez nią), przyboczny nie miał na sobie munduru, dziwnie się uśmiechał i zdawał się (co w sumie można by uznać za rzecz normalną) nie przejmować swoim spóźnieniem. Przywitał się ze wszystkimi radosnym "Czuwaj!" i zajął miejsce kącie harcówki, najbardziej oddalonym od kręgu wyciągając telefon i jak gdyby nigdy nic zaczął na nim coś przeglądać. Lidię zszokował ten niecodzienny widok, ale postanowiła nie rozwiązywać sytuacji przy dzieciach, co mogłoby się odbić na czyimś autorytecie. Kiedy zebrała od nich bandaże opowiedziała i zaprezentowała im pozycję boczną bezpieczną, dodając anegdotkę ze swojego życia i nakazując ostrożność zaangażowała ich w kolejne ćwiczenia. Podeszła do Pawła, który nie przejmując się światem wokół robił coś na smartfonie i dla bezpieczeństwa nie spuszczając wzroku z harcerzy spytała go czy wszystko w porządku i poprosiła o odłożenie telefonu.

– Dlaczego coś miałoby nie być w porządku? – Odpowiedział pytaniem.

– Spóźniłeś się, nie masz munduru i nie skupiasz się na zbiórce. – Wymieniała zrezygnowana.

– Oj tam, tylko chwilę, munduru nie zdążyłem zabrać. – Argumentował, ale dziewczyna nie była przekonana co do jego słów, do tego poczuła dziwny zapach...

– Paweł. – Jej szept zdawał się krzyczeć, zanim zadała pytanie rzuciła kontrolne spojrzenie na harcerzy, czy aby na pewno nikt nie słyszy, ani nie robi czegoś co mogłoby sprowadzić na zbiórkę jeszcze więcej problemów. – Czy ty coś piłeś? – Spojrzała mu w oczy zrezygnowana.

Wieczorem na keiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz