28

1.2K 94 7
                                    

Istniało wiele powodów, dla których Donghyuck czuł się, jakby wracał do tej samej samotności. To uczucie szybko okazało się czymś naprawdę niewygodnym i Donghyuck znów zaczął niepokoić się o swoją przyszłość. 

Szczerze mówiąc, zapomniał o wszystkim od jakiegoś czasu, wymazując to tak jakby nigdy nie istniało. Dni spędzone z Markiem sprawiły, że zapomniał o własnych błędach i powoli nauczył się akceptować siebie. Mark w jakiś sposób zdołał skierować jego myśli gdzieś indziej, sprawiając, że omega żyje teraźniejszością. W tym czasie Donghyuck był szczęśliwy jak nigdy i każdego dnia cieszył się towarzystwem alfy. Jego głowa była pełna pozytywnych i troskliwych myśli, zwłaszcza z powodu problemu Marka, który wydawał się przyciągać ich jeszcze bardziej. Przez cały tydzień pomagał Markowi przejść przez niefortunny związek, w wyniku którego jego własne problemy zniknęły z jego głowy. 

Przypomniał sobie o nich dopiero w weekend. Cztery ściany jego pokoju przypomniały mu o złych czasach, więc czuł, że jego nastrój szybko się pogarsza. Myśląc, że może poczułby się lepiej, gdyby spotkał Marka, postanowił do niego napisać. Właśnie kiedy miał wysłać wiadomość, przypomniał sobie rzeczy z wczoraj. 

Zdarzyło się, że przyjaciel Marka podszedł do nich w stołówce i zapytał, czy mógłby pożyczyć Marka na kilka dni. Być może czuł się odpowiedzialny również za Marka, kiedy zobaczył, że wygląda na zmęczonego. Donghyuck nigdy wcześniej go nie widział, ale potem przypomniał sobie, że tak naprawdę nie spotykał przyjaciół Marka, ponieważ zawsze byli razem bez innego towarzystwa.

- Nie musisz o to pytać. - uśmiechnął się Donghyuck, czując się trochę pod presją, że został o to zapytany. Chciał powiedzieć coś w stylu „Nie jestem jego właścicielem", ale skończył z czymś odpowiednim dla omeg: - Jest przyjacielem wszystkich, nie tylko moim.

- Dobrze. Ponieważ ten koleś właśnie zapomniał o swoim najlepszym przyjacielu! - chłopiec wskazał na siebie z dumnym uśmiechem.  

Mark nie miał wyboru, by decydować za siebie, chociaż wydawał się nawet nie wątpić. Po prostu spojrzał na Donghyucka ponownie prosząc o pozwolenie, jakby Donghyuck był jedyną przeszkodą, dla której Mark nie spotykał się z innymi przyjaciółmi. Chłopiec omega tylko skinął głową i zachęcił przyjaciela, aby poszedł, więc Mark go zostawił. 

W końcu Donghyuck spędził cały dzień w salach lekcyjnych. Korytarze były dla niego nudne i wydawały się bardzo odległe. Chodzić samemu bez nikogo, z kim można by porozmawiać? Nie, dziękuję. Donghyuck czuł się bardziej komfortowo w klasach, które były cichsze i spokojniejsze niż korytarze. 

Czas spędzony samotnie w klasach mógł być przyczyną późniejszej depresji.           Prawdopodobnie wpłynęło to na niego przez następne dni i pozostawiło ogromny ciężar na jego klatce piersiowej, gdy nadszedł weekend. 

Kiedy Donghyuck był sam, miał dużo czasu na przemyślenie wszystkiego bez odczuwania granic. Jego myśli nie były dobre ani złe, wtedy nie myślał o swoich problemach, tylko o kilku nieistotnych incydentach w szkole. Mimo to jego umysł pociemniał. Czuł się opuszczony i znudzony, ignorowany i bezużyteczny. Wspomnienia z przeszłości, kiedy był szczęśliwy jako dziecko, wypełniły jego umysł i Donghyuck poczuł nostalgię.

Wrócił do domu z Donghyun, ponieważ Mark wciąż był zabrany. Ich oczy spotkały się przy wyjściu ze szkoły i Mark uśmiechnął się przepraszająco. Nadal był ze swoim przyjacielem, chociaż wokół niego było więcej ludzi, co oznaczało, że zaplanowali coś razem po szkole. Donghyuck poczuł się dziwnie, gdy zauważył w grupie dwie omegi. Spojrzał na Marka, jakby prosił o późniejszego wyjaśnienie, czując się zdradzony, jakby to on miał być tam zamiast nich. Na szczęście szybko to ukrył, a Mark nie musiał tego widzieć. Nie chciał pokazać się jak toksyczny i nieogarnięty przyjaciel. 

Donghyuck tylko się uśmiechnął i pomachał do Marka, jakby nic go nie drażniło, podczas gdy w rzeczywistości czuł wewnętrzną pustkę, może nawet irytację. Czemu? Mark nie był tylko jego przyjacielem, sam to powiedział! Czuł się szczęśliwy (lub powinien się tak czuć), gdy chłopak zbliżył się do Marka, co oznaczało, że Mark nadal utrzymywał kontakt z przyjaciółmi, nie tylko z nim! Był pewien, że czułby się znacznie gorzej, gdyby Mark odrzucił ofertę przyjaciela. Zgadza się! Nic się nie stało! Donghyuck był trochę smutny, że spędził ten czas sam, zbyt przyzwyczajony do spędzania go z Markiem. Nie powinien być zazdrosny, ponieważ Mark miał też innych przyjaciół, prawda? Nie jest jedyną osobą, która potrzebuje jego uwagi.

Jednak Donghyuck nadal nie mógł pozbyć się smutku i rosnącej zazdrości. Był zdenerwowany, że jedyny najbliższy przyjaciel był na razie gdzieś dalej. Donghyuck czuł nawet, że przyjaciele, z którymi spotykał się Mark byli o wiele fajniejsi i interesujący niż on. Bał się też, że mogą mu odebrać Marka. Zrozumiał, jak wiele znaczy dla niego Mark i chociaż wiedział, że Mark też się nim opiekuje, czuł, że może łatwo zostać porzucony. To była niepewność omegi, która wychodziła i wywierała na nim presję. Donghyuck obawiał się, że Mark może znaleźć zamiast niego inną omegę, nawet lepszą od niego, tego, która będzie wiedziała, jak go pocieszyć na inne sposoby i dać coś, czego Donghyuck nie dałby rady zrobić. Donghyuck martwił się, że Mark łatwo dałby się ponieść instynktowi. 

W drodze do domu Donghyuck milczał, chociaż jego siostra też nie mówiła. Zagubił się w myślach, próbując pocieszyć się wspomnieniami Marka. To działało, ponieważ Donghyuck czuł się dużo spokojniejszy niż wcześniej, tylko dlatego, że alfa wywarł na niego ogromny wpływ, chociaż nie było go nawet z nim. 

Po ponownym doświadczeniu tych uczuć i wspomnień Donghyuck usunął wiadomość i odłożył telefon. Położył się na plecach i westchnął. Był bardzo wczesny poranek, a ten dzień wydawał mu się nudny i nie miał nic do roboty. 

Gdybym tylko był torturowany przez tylko jeden problem. 

Wkrótce obudziła się jego siostra. Czując się wypoczęta po poprzednim dniu w szkole, ziewnęła i uśmiechnęła się. Usiadła na łóżku i wyciągnęła ręce, patrząc na Donghyucka, który gapił się w sufit.

- Jak długo nie śpisz? - zapytała, rozgrzewając swoje ciało, wykonując kilka prostych ćwiczeń. 

- Chyba od minuty. 

Kłamstwo. Nie spał przez wpół do szóstej, a teraz była siódma. Donghyuck był zaskoczony, jak szybko upłynął czas. Wszystko, co robił to patrzenie w sufit, nic przy tym nie robiąc. 

- Prawdopodobnie powinnam więcej spać. Może nawet o cały dzień. - powiedziała Donghyun i ponownie opadła na łóżko, odwracając się plecami do brata. - Jestem taka zmęczona...

Donghyuck też był zmęczony, ale głowa bolała go tak bardzo, że nie mógł nawet zamknąć oczu na kolejną rundę snu. Był zmuszony wstać i udać się do mamy po lekarstwa. Wiedział już, że ukrywała je przed nim, kiedy przeszukiwał wszystkie jej szuflady, więc chciał zapytać ją bezpośrednio. Mówiąc o tych szufladach, Donghyuck wciąż miał tego plastikowego kutasa pod łóżkiem, wewnątrz torby Sailor Moon. Był zbyt przerażony, aby go zwrócić.

Zgodnie z oczekiwaniami mama była w kuchni, przygotowując śniadanie. Wyczuwając zbliżający się słodki zapach, nawet się nie odwróciła. Nikt inny nie miał słodkiego zapachu w tym domu, tylko ona i Donghyuck. 

- Pomóż mi. - powiedziała, mieszając coś w misce. - Mam tu za dużo pracy. Jako omega powinieneś spędzać więcej czasu w kuchni.

- To nie tak, że w ogóle nie potrafię gotować. - Donghyuck przewrócił oczami, ale nadal przyszedł z pomocą.

- Wiem i cieszę się, że nie jesteś nowy w tej dziedzinie. - przechyliła głowę i podała Donghyuckowi miskę, gdy pobiegła przygotować rondel. - Moim obowiązkiem, jako twojej matki, jest uczynić cię dobrą żoną. Nie chcę słyszeć jak teściowa kpi z ciebie za to, że jesteś bezwartościowym leniwym dupkiem. Dzieci, które zrobisz nie zmiękczą jej serca.

Kto powiedział, że będę miał teściową? - pomyślał Donghyuck, ale zachował to dla siebie. Jego mama pewnie rozmawiałaby godzinami tylko po to, żeby go przekonać, jak wspaniale jest mieć alfę obok. Zgadza się, alfy są przydatne, jeśli chodzi o pragnienia seksualne, ale Donghyuck nie sądził, że zniesie górę mięśni przez całe życie. 

Pani Lee odwróciła się, żeby spojrzeć na syna. Donghyuck spojrzał na nią ze zmęczeniem i skupił się na cieście, które robił. 

- Wiem, że tego nienawidzisz, ale musisz przejąć kuchnię. - powiedziała i wzięła miskę od Donghyucka. - Co myślisz o gotowaniu razem w weekendy? Kiedy już się do tego przyzwyczaisz, nie będziesz miał trudności gotować przez tydzień.

Jego wola walki i odpowiadania była ogromna, ale udało mu się zachować milczenie. Donghyuck tylko skinął głową, co sprawiło, że jego mama zachichotała. 

- Znowu się rozgrzewasz, czy coś? Nigdy nie widziałem, żebyś był tak uległy. 

- Możliwe. - Donghyuck ledwie otworzył usta. 

Pani Lee, widząc zły nastrój syna, zaczęła mówić śmieszne rzeczy, próbując go rozśmieszyć. Donghyuck uśmiechnął się kilka razy, ale śmiech nigdy nie wyszedł z jego ust. Jego mama była szczerze zaniepokojona, kiedy zaczęli nakrywać do stołu. Donghyuck pomylił niektóre dania i prawie wylał sos na biały jak śnieg obrus.

- Wszystko w porządku? - zapytała w końcu, bo nie mogła już tego wytrzymać. - Czy coś się stało?

Donghyuck poczuł, jak wszystko wymyka mu się z ust, więc ugryzł się w język, żeby to nie wyszło. Jego mama mogła po prostu zapytać o takie rzeczy, a Donghyuck był gotów wyrzucić z siebie wszystko ze wszystkimi szczegółami. Na szczęście zatrzymał się na czas. Jeśli nie, najprawdopodobniej zostanie wyrzucony z domu w tej samej chwili, gdy otworzy usta. 

- Boli mnie głowa. Jest tak straszny, że nie mogę się nawet skoncentrować.

- Moje biedne dziecko. - mruknęła pani Lee i przytuliła chłopca. - Mogę dać ci tabletki. Nie są tak silne jak zwykłe środki przeciwbólowe, ale pomogą ci pozbyć się bólu głowy. 

Zniknęła za rogiem, jednym uściskiem zabierając spokój, który właśnie dzieliła z Donghyuckiem. Było tak krótkie, że Donghyuck nie uwolnił się ze szponów, blokując swoje serce tysiącami zamków.

To było złe. Nie mógł dłużej żyć jakby nic się nie stało. Musiał coś zrobić. Coś, co pomogłoby mu samodzielnie przezwyciężyć największy problem. Było jedyne wyjście. W ten sposób zapewnił sobie bezpieczeństwo, więc nie mógł narzekać. Jednak wybierając ją, Donghyuck wybrał trudną ścieżkę. 

Potrzebował pieniędzy, co oznaczało, że również potrzebował pracy. To nie było łatwe. Ostatni raz, kiedy próbował pracować, zostawiło to złe wspomnienia. Donghyuck zadrżał na wspomnienie ostatniej pracy w salonie. Ta praca była okropna. Na szczęście Mark był tam, aby otworzyć oczy. 

Teraz Marka nie będzie w pobliżu, więc Donghyuck starannie szukał bezpiecznej pracy. Przynajmniej próbował. 




Donghyuck wiedział, z kim rozmawia przez internet w chwili, gdy wszedł do kawiarni. Zobaczył duże plecy mężczyzny siedzącego w miejscu, w którym wyznaczył im spotkanie. Ten mężczyzna wyglądał jak muskularna świnia, a jego twarz była dość przerażająca, co sprawiło, że Donghyuck tchnął. Ich oczy spotkały się, ale nie trwało to długo, gdy kelner podszedł do jego stolika, a mężczyzna był zmuszony odwrócić wzrok. Donghyuck stał tam przez chwilę, wątpiąc, czy powinien podejść do tego kutasa, czy nie. 

W końcu Donghyuck zebrał się na odwagę i podszedł do niego. Zapach poinformował Donghyucka, że ​​to alfa i chłopiec nie mógł być bardziej przestraszony. 

- Hej, widzę, że jesteś nieśmiały. - powiedział alfa i wskazał na krzesło obok niego.

Donghyuck wybrał najdalsze krzesło i usiadł przed facetem. Już czuł się zdenerwowany, ponieważ nie był zaznajomiony z tym miejscem, a teraz od tego faceta drżała mu skóra. Próbował się uspokoić, mówiąc, że nie każdy jest zboczony. Może ten facet wygląda strasznie, ale był równie dobry i miły jak Mark. 

- Powiedziałeś, że potrzebujesz pomocy z anatomią człowieka. - omega od razu przeszedł do celu całego spotkania. Donghyuck próbował wydobyć z ust ładny uśmiech. - Przyniosłem książki, może pomogą.

Alfa spojrzał na książki, które Donghyuck zaczął wyjmować i zaśmiał się. 

- Nienawidzę teorii. - powiedział i pochylił się bliżej. - Słyszałem, że praktyka jest lepsza.

- Mam zdjęcia! - Donghyuck wyjął zdjęcie ze swojej książki. - Zaraz po przeczytaniu teorii możemy zagrać w grę, wskazując części, patrząc na obrazek.

- Dlaczego nie zagramy w inną grę? - zapytał alfa. 

- Masz na myśli grę na telefon? Znam tę aplikację...

- Nie. - facet zbliżył swoją twarz do twarzy Donghyucka. - Dlaczego nie będziesz ładną modelką i przykładem, żebym lepiej zapamiętał.

Donghyuck wzdrygnął się i cofnął, przez co krzesło wydało ten irytujący, piskliwy dźwięk. Dopiero wtedy zauważył, że alfa nie ma żadnych książek ani notatek na stole - tylko jego telefon i puszkę z napojem. Zacisnął pięści i z prędkością błyskawicy wrzucił wszystkie swoje książki z powrotem do torby. Facet próbował go powstrzymać, ale Donghyuck posłał w jego stronę ciemne spojrzenie. Udało mu się brzmieć niewinnie, kiedy powiedział:

- Przepraszam, właśnie przypomniałem sobie, że muszę się spotkać z przyjaciółmi.

Brunet wyszedł tak szybko, jak mógł, gdy zobaczył, że inny facet przy stole obok nich patrzy na niego.


Donghyuck dołożył wszelkich starań, promując pastę do zębów w centrum miasta. Chłopiec omega pomyślał, że to najłatwiejsza praca, jaką mógł wykonać, był nawet z tego dumny i pomyślał o tym, by pochwalić się tym Markowi. Niestety, im więcej pracował, tym bardziej zdawał sobie sprawę jak ciężko było. Może podnoszenie ciężkich pudełek było skuteczniejsze niż próba przekonania ludzi do zainteresowania się produktem.

Przekazywał przechodniom karty, na których były kontakty. Przez większość czasu był ignorowany. Ludzie zawsze gdzieś się spieszyli, nawet jeśli był to weekend. Tylko spojrzeli na biednego chłopca, ale czasami czuli się zbyt leniwi, żeby to zrobić. Donghyuck został z ręką w powietrzu, gdy minął go mężczyzna, ignorując kartę, chociaż chłopiec dostrzegł zainteresowanie w jego oczach. Niewiele dzieciaków rzuciło się do niego, a Donghyuck dał im kartki, myśląc, że mogą dać je swoim rodzicom. Jedno z dzieci zgubiło kartę w drodze do rodziców, podczas gdy inne rzuciło ją na ziemię i wystawiło język, żeby drażnić omegę. 

Donghyuck westchnął, starając się nie wybuchnąć. Ukląkł i podniósł kartę, aby położyć ją z powrotem na stole. Menadżer powiedział, że każda karta jest ważna i jeśli zobaczy jedną obok miejsca, które promował Donghyuck, zabierze połowę płatności. 

Odwrócił się do stołu i zobaczył dwóch nastolatków oglądających produkty. Donghyuck wystraszył się, gdy zobaczył, jak ktoś otwiera pastę do zębów, która była tylko wzorem, a nie do użytku. 

- Proszę, nie dotykaj tego. - powiedział i zabrał produkt z powrotem. 

- Dlaczego? To było na biurku. 

- To tylko model...

- Po co mam go kupować, skoro nie mogę nawet spróbować?

Donghyuck widział, jak ludzie, którzy ignorowali go przez ostatnie minuty, już zainteresowali się tym, co się dzieje. Omega nienawidził tego, że zwracał na siebie uwagę tylko wtedy, gdy ktoś się go czepiał.

- Nie możesz tego kupić tutaj. - Donghyuck pokręcił głową i wybrał kartę, aby mu ją podać. - Musisz skontaktować się...

Chłopiec, który co zaskakujące był betą, odepchnął rękę Donghyucka, powodując, że karta wyślizgnęła się z jego dłoni. 

- Jeśli warto ją kupić, pokaż jaka jest dobra. - uśmiechnął się chłopak beta. 

- Słuchaj, jestem tu tylko po to, żeby promować, nawet nie wiem. - Donghyuck czuł, że dzieciak zaczyna działać mu na nerwy. Zaczął pozbywać się uprzejmych zwrotów, których używał. 

Donghyuck zobaczył, że za chłopcem stał inny, o wiele wyższy alfa. Wyglądało na to, że beta jest po to, by narobić bałaganu, ale jeśli zrobi się nieciekawie, alfa wkroczy by mu pomóc. Ale to nie usunęło irytacji Donghyucka. 

- W takim razie użyj pasty do zębów już teraz.

- Czy ty w ogóle słuchasz? 

- Zrób to.

Donghyuck skrzywił się i wziął pastę do zębów. Widział, jak beta szeroko się uśmiecha, prawdopodobnie czując się wyżej tylko dlatego, że mógł dowodzić omegą. Tylko dlatego, że miał alfę za sobą, podczas gdy Donghyuck miał tylko grupę idiotów gapiących się na niego, bez żadnego zamiaru pomocy. 

Początkowo Donghyuck miał ochotę zachowywać się i robić to, o co go proszono. Ale potem zdał sobie sprawę, jakie to byłoby upokarzające i jak wszyscy będą się z niego śmiać, kiedy będzie mył zęby palcem. Ludzie już go unikali i nikt się nim nie interesował, więc nic nie mogło być gorsze. 

Więc zamiast użyć pasty na sobie, wycisnął ją na twarzy bety, prosto w oczy. Była to pasta miętowa, więc chłopak beta przeżywał najgorszy moment w swoim życiu. 

Ludzie zaczęli się śmiać, podczas gdy inni z niedowierzaniem ruszyli do omegi. W międzyczasie Donghyuck stał tam z uśmiechem, patrząc, jak łobuz bezradnie próbował zetrzeć pastę. 

Jedynym problemem był jednak alfa. Zamienił się we wściekłego potwora, kiedy zobaczył, że jego przyjaciel cierpi. Donghyuck ledwo zdał sobie sprawę, kiedy alfa pchnął go na biurko, powodując upadek na nie i złamanie mebla. Karty i pasta do zębów spadły mu na twarz, sprawiając, że leżał w całym tym strasznym bałaganie. Próbował wstać i wszystko wyczyścić, ale było już późno, bo menadżer stał przed nim z rękami na biodrach.




Donghyun była tak zajęta swoim telefonem, że nie widziała, jak Donghyuck szykuje się do wyjścia po raz trzeci, a może po prostu go ignoruje. To było możliwe. Prawdopodobnie myślała, że ​​spotka się z Markiem, więc nawet nie zadała sobie trudu, by zapytać. Cóż, wtedy strasznie się myliła. Miał się z kimś spotkać, ale nie z Markiem. 

Przeszedł przez salon, spodziewając się, że tata o coś zapyta, ale ten drugi był zbyt skupiony na telewizji. Jedno z rodzeństwa posłało mu lekkie spojrzenie i wkrótce skierowało jego uwagę na ekran. Tylko jego mama zapytała, dokąd jedzie, widząc go w nie tak zwyczajnym ubraniu. Miał na sobie białą koszulę zapinaną na guziki i wystarczyło wiedzieć, że prosta biblioteka nie była celem Donghyucka. Wyczuwając podejrzliwe spojrzenie mamy, wymyślił już jakąś historię. 

- Idę do domu Renjuna. - powiedział. 

Mimo że Renjun wciąż był zły na Donghyucka za zakłócenie jego cyklu rui, chętnie zgodził się osłonić plecy swojego przyjaciela. Co zaskakujące, nawet nie zapytał, dokąd idzie Donghyuck, prawdopodobnie zakładając, że będzie z Markiem. ,,Użyj ochrony.'' powiedział Renjun. Donghyuck zarumienił się szaleńczo i zająknął się jakiś nonsens, żeby zakończyć rozmowę szybciej niż kiedykolwiek. 

- Kiedy planujesz wrócić? - zapytała surowo, ale w całej jej postawie widać było szczęście. Jej syn wreszcie zaprzyjaźnił się z omegą! 

- Nie wiem. Może o dziewiątej? - teraz była ósma. 

To było rzeczywiście późno. Jednak jego mamie to nie przeszkadzało. Jeśli oznaczało to, że Donghyuck będzie spędzał czas z omegą, czas też nie był dla niej barierą. 

- Okej, ale jeśli zobaczysz, że zostaniesz trochę dłużej, zadzwoń do mnie. Wyślę Donghyun, żeby cię odebrała.

Donghyuck skinął głową i wyszedł. Gdy zamknął drzwi, nerwowość i niepokój wkroczyły do ​​jego organizmu. Poczuł, jak jego dłonie się spocą - reakcja na napięcie. Co się później stanie? Co powinien zrobić? Ledwo zachowywał się chłodno przed matką. Czy ona mu wierzyła? Tak myślał. 

Zbiegł po schodach w dół, żeby jak najszybciej opuścić mieszkanie, zanim zdążył zmienić zdanie. 'Musisz!' pomyślał za sobie 'Potrzebujesz pieniędzy! Nikt inny Ci nie pomoże'.

Nic z tego nie wyjdzie, jeśli przegapi tę okazję. Praca była piekielnie łatwa, ale dlaczego uważał inaczej. Czy to jego intuicja ostrzegała go, że stanie się coś złego, czy tylko jego umysł i niepokój stworzyły coś tylko po to, żeby wpadł w panikę? To było trudne pytanie.

Ten poranek nie był dla niego zbyt dobry, ale nie powinien się poddawać tylko dlatego, że na jego radarze pojawił się zboczony facet, a także nastoletni tyran, który wszystko zrujnował. Może tym razem będzie inaczej. Powinien coś zrobić, jeśli chciał zarobić, a nie tylko siedzieć i czekać. Pieniądze same w sobie nie pojawią się w jego portfelu. Jest takie powiedzenie, że na wszystko trzeba zarobić. Po prostu musisz coś zrobić. 

Przez cały czas Donghyuck patrzył na swój telefon w poszukiwaniu właściwego kierunku. Znów to miejsce było mu obce, ale nazwę ulicy słyszał kilka razy. Było dość daleko od jego domu, więc Donghyuck był pewien, że nie spaceruje tak często po tych ulicach. 

Nawigacja w jego telefonie wskazywała, że ​​już przybył, ale Donghyuck tak się nie czuł. Podniósł głowę i spojrzał na budynek przed nim. Był to ciemny i duży budynek, z którego dobiegała głośna muzyka. Miał neonowo-różowe podświetlone litery, które składały się na nazwę - xxx Club. Nad literami widniało dość duże zdjęcie półnagiej omegi i chłopca. To był zdecydowanie klub ze striptizem czy coś bardziej piekielnego! 

Donghyuck nie mógł uwierzyć własnym oczom. Rozejrzał się w desperacji, próbując znaleźć inny budynek, który miałby podobny adres. Poczuł się naprawdę głupio, kiedy zdał sobie sprawę, że po prostu pocieszał się myśląc, że coś pomylił, ponieważ był to jedyny działający budynek na ulicy. 

Omega przełknął ślinę, gdy zobaczył, że strażnik na niego patrzy. 

- W czym mogę ci pomóc, chłopcze? 

- Właściwie...

- Nie jesteś nowy? Sparkling Star wkrótce zakończy swoją zmianę, możesz zacząć się przygotowywać.

- N-nie... Nie pracuję tutaj. Po prostu czekam na kogoś.

- Ach... Przepraszam, wyglądałeś jak... Nieważne. - strażnik walnął się w czoło i zrobił poważną minę, gdy niewiele osób podeszło do niego. 

Donghyuck po prostu stał, czując się malutki, widząc kilka lat starszych od niego ludzi wchodzących do środka. To było żenujące być tam, przed tym bezwstydnym budynkiem. Donghyuck miał w głowie całą wojnę, myśląc o ucieczce i jednoczesnym pozostaniu. Mały Donghyuck krzyczał, aby uciekać stąd jak najszybciej, zanim ktoś go zobaczy, podczas gdy inny Donghyuck przeklinał go za tchórzostwo, przypominając, że był tutaj dla pieniędzy, których tak bardzo potrzebował. Krok po kroku Donghyuck zaczął przechylać się na pierwszą stronę. Ta osoba, z którą się zgodził spotkać, prawdopodobnie wyjdzie pijana. Donghyuck nienawidził pijanych ludzi, ponieważ wyglądali dla niego jak zombie. 

Nie.

Naprawdę powinien pomyśleć o ucieczce. Nie wyjdzie z tego nic dobrego. 

Był przed klubem i było już późno. Ta osoba nie była niewinna i opanowana, jak pomyślał Donghyuck. Właściwie cała jego praca polegała na rozmowie z facetem, który był zmęczony życiem. Donghyuck byłby dla niego psychologiem lub kimś w tym rodzaju. Ale ta cała historia zaczęła stawać się dziwna dla Donghyucka. Masz dość życia i zdecydowałeś się spotkać tutaj z młodym chłopcem? Nie, nie.

Donghyuck nawet nie odwrócił się i nie odszedł, gdy drzwi klubu się otworzyły i ktoś z nich wyszedł. Wzdrygnął się i odwrócił się plecami do boku. Już wtedy miał spotkać tę osobę. Donghyuck wstrzymał oddech i powoli wycofał się stamtąd, starając się nie wyglądać zbyt wyraźnie, mimo że był jedyną osobą, która tam stała, a to było już więcej niż oczywiste. 

- Czy jesteś Donghyuck? - wysoki facet o czarnych włosach podbiegł do niego i zapytał. Donghyuck spodziewał się zobaczyć starego mężczyznę, ale ten facet był całkiem uroczy. Wyglądał jak króliczek.

Może nie kłamał, opisując siebie wcześniej? Facet wyglądał na dobrze wychowanego. Donghyuck poczuł ulgę i otworzył usta, żeby powiedzieć „tak", ale nic nie wyszło z jego ust, kiedy poczuł znajomy zapach docierający do jego nozdrzy. Jego oddech się zatrzymał, kiedy odwrócił się i zobaczył, że Mark idzie za tym facetem. 

Co on tu robi? 

- Stary, czemu jesteś taki szybki? - Mark zaśmiał się i czknął.

Następnie zatrzymał się, widząc Donghyucka obok swojego przyjaciela. Zmarszczył brwi, przeglądając Donghyuckowi od stóp do głów, po tym jak posłał swojemu przyjacielowi spojrzenie. 

- Co Ty tutaj robisz? - zapytał Mark, spoglądając na Donghyucka.

Donghyuck chciał zapytać go o to samo. 

Zarówno Donghyuck, jak i ten facet zignorowali Marka, patrząc tylko na siebie. Donghyuck zdał sobie sprawę, że przyjaciel Marka wciąż czeka na odpowiedź. Wyglądał na wiarygodnego, ale z powodu Marka Donghyuck czuł się nieśmiały, więc postanowił pożegnać się z pieniędzmi. 

- Nie, kto to jest? - Donghyuck odpowiedział ze śmiechem. 

- Ach, przepraszam! Pomyliłem cię z kimś innym. 

Facet odszedł kilka kroków i wyjął telefon. Donghyuck, wyczuwając, co będzie dalej, szybko wziął swój telefon i wyciszył go. W tym samym czasie Mark zbliżył się do Donghyucka, co spowodowało, że chłopiec schował telefon. 

- Co Ty tutaj robisz? - zapytał ponownie i pochylił się. Donghyuck szybko zauważył, że Mark był pijany. Dochodził z niego zapach alkoholu. 

- Czekam... Czekam na Donghyun. - skłamał i odwrócił się, żeby nie poczuć zapachu alkoholu wydobywającego się z ust Marka. Jego kłamstwo odniosło sukces, ponieważ tuż przed jego oczami był zakład fryzjerski dla alf. - Ona tam jest. Trochę krępujące jest stać niedaleko. 

- Och, więc lepiej stanąć obok klubu ze striptizem.

- Cóż... - Donghyuck poczuł, jak płoną mu policzki. Cholera, jego sposób ucieczki nie był wcale taki mądry. Zachowując się niewinnie, spojrzał na klub i sapnął. - O mój Boże! Nie widziałem tego! Jakie żenujące! - Próbując skierować umysł Marka gdzie indziej, zaczął go atakować. - Czekaj. Co ty tu robisz?

Mark zamrugał kilka razy i położył dłoń przed twarzą. Donghyuck patrzył na alfę zdezorientowany, gdy zobaczył swojego przyjaciela machającego przed własną twarzą z głupim uśmiechem. Zaczął się śmiać, sprawiając, że Donghyuck spojrzał na niego jak na idiotę. 

- Mam trzy ręce. - powiedział po angielsku. 

- Idź do domu. - Donghyuck mlasnął językiem. Zawsze czuł nienawiść do pijanych ludzi.

Mark znów spojrzał na Donghyucka. Wyraz jego twarzy wiele wyjaśniał o jego pijaństwie. Wyglądał, jakby pierwszy raz tego dnia zobaczył Donghyucka. 

- Co Ty tutaj robisz?! - Mark krzyczał zbyt głośno, bo na całej ulicy panowała cisza. 

- Już powiedziałem, że czekam na... Zaraz, nie mów, że nie pamiętasz!

- Minhyung. - znów pojawił się czarnowłosy facet, kładąc dłoń na ramieniu Marka, zwracając go do siebie. - Właśnie zadzwoniłem do taniej suki imieniem Donghyuck. Nie odbiera telefonu, ale wkrótce się pojawi. Jeśli chcesz, możesz iść z nami. Zaciągnę go do klubu i zaoferujemy mu kilka drinków, jeśli  wiesz co mam na myśli?

Mark zignorował swojego przyjaciela, patrząc prosto na Donghyucka. Kolejny Donghyuck? Ile Donghyucków ma to miasto? Kręciło mu się w głowie i naprawdę zobaczył dwa Donghyucki. Czy zawsze byli tacy podobni? Może miał nawet brata bliźniaka, a nie siostrę bliźniaczkę? 

- Przepraszam, że ci przeszkadzam. Mój przyjaciel jest naprawdę pijany. - przeprosił facet, gdy zobaczył, że Mark gapi się na Donghyucka zbyt niegrzecznie. 

- To nic takiego. - Donghyuck uśmiechnął się gorzko, spoglądając na faceta bystrymi oczami. Ten facet właśnie planował go wykorzystać, zaciągnąć do klubu i zrobić co tylko zechce. Donghyuck nie mógł powstrzymać chłodnego uczucia wobec niego, mimo że wyglądał na opiekuńczego w stosunku do Marka, ponieważ właśnie zaproponował Markowi dołączenie do niego. - Właściwie go znam. Jesteśmy przyjaciółmi. 

- Naprawdę? Więc możesz go zabrać do domu? Muszę kogoś poznać. 

Donghyuck otworzył usta, żeby zapytać o adres Marka, ale facet już odszedł, rozglądając się za osobą, którą miał spotkać. Nie wiedział, że osoba, na którą czekał, już tu jest i ma zamiar iść. 

Donghyuck westchnął, gdy spojrzał na swojego przyjaciela, który wyglądał jak dzieciak, który właśnie zgubił się w lesie. Dlaczego Mark pojawiał się akurat wtedy, gdy Donghyuck miał zrobić coś złego, co mogłoby przysporzyć mu kłopotów? Dlaczego zawsze zmienia decyzje Donghyucka? 

- To przeznaczenie, prawda? Bóg właśnie cię tu przysłał. - zaśmiał się patrząc na głupi wyraz twarzy Marka. - Byłoby lepiej, gdybyś nie był taki pijany. Ledwo stoisz na nogach.

Tak, Donghyuck miał rację. Los odegrał ważną rolę w ich życiu. Wydawało się, że Bóg bardzo ich lubił ...


























































































... albo nienawidził.






Jeśli alfy są nadopiekuńcze i mają poczucie własności w stosunku do omeg, omegi czują troskę i zmartwienie wobec alf. Uczucie omeg jest prawie takie samo, jakie odczuwają, gdy opiekują się dzieckiem.



Jeszcze trochę nam brakuje do 50 rozdziału, ale jesteśmy w większej połowie ! 😛
Korekta Anonimowe_Mango 💕😌

MATCH MADE IN HELL 》 MARKHYUCK OMEGAVERSE TŁUMACZENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz