Prolog

35 4 0
                                    

To właśnie był ten moment, w którym każdy z nas uświadamia sobie nasze najważniejsze, życiowe ''coś''. Ten impuls, zmieniający nasze rozumowania, postrzeganie świata, odbierania i przekazywania dalej emocji. Moment, w którym wszystko staje się jasne, a najbardziej unikane wydarzenia stają się rzeczywistością. W głowie mamy wielki przebłysk, serce zaczyna wygrywać inną, dotąd nieznaną melodię, oznajmiając tym samym rozpoczynający się nowy rozdział. Znacie to? Ja właśnie doznałem tego po raz pierwszy, lecz spokojnie mogę powiedzieć, że był to dość przyjemny impuls. Płaczący chłopak wtulał się w mój nie za duży tors, mocno ściskając mi koszulkę na plecach swą sporą, silną dłonią. Jego słone, okazujące za razem strach, ból, ale i szczęście łzy powoli spływały po jego delikatnej, lekko czerwonej skórze, mocząc tym samym materiał mojej ulubionej koszulki. Czy byłem zły? Czy miałem mu za złe to, że się biłem z jego powodu i rano następnego dnia będę mieć na ciele siniaki, przez które prawdopodobnie nie będę mógł wstać z łóżka? Czy miałem ochotę odepchnąć go? Nie. Znaczy... zapewne zrobiłbym to, gdyby nie ten impuls. Poczułem dziwne łaskotki w brzuchu, a dawno zgaszony w sercu płomień nadziei, litości i miłości rozpalił moją klatkę piersiową. Poczułem się odpowiedzialny za bruneta. Uświadomiłem sobie, że teraz moja osoba będzie stać na straży dobra fizycznego i emocjonalnego, młodszego ode mnie nastolatka. Zechciałem go chronić. Móc być jego rycerzem pomimo braku lśniącej zbroi i licznych niedoskonałości, jakie posiada moja osoba. Zapragnąłem przyczynić się do tego, aby już nigdy nie stała mu się krzywda. Zapragnąłem sprawić, aby stał się on moim młodszym braciszkiem, o którym tak bardzo marzyłem od najmłodszych lat. 

Niepewnie położyłem dłoń na mokrych od potu plecach młodziaka i począłem uspokajająco nią poruszać. Materiał odzieży lepił się do mojej dłoni i lekko podwijał, tworząc fałdki. Drugą rękę położyłem na potylicznej części jego głowy i wplotłem palce w jego włosy. Chciałem się odezwać, ale obawiałem się, że zielonooki woli trwać w ciszy. Przybliżyłem się do niego i oparłem głowę o jego grzywkę. Po chwili poczułem jego ciepły oddech na swojej szyi. Wyszeptał on prawie niesłyszalne " dziękuję". Uśmiechnąłem się i delikatnie ucałowałem go w głowę. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, co zrobiłem, jakie to było głupie, a ja impulsywny. Czułem, jak moje policzki stopniowo zmieniają się z bladych na bordowe. Chłopaczyna podniósł głowę i spojrzał na mnie swymi dużymi, zielonymi oczami, przez co przeszedł mnie dziwny dreszcz. Jakby... zaciekawienia, ekscytacji i może nawet jakiejś zadumy. Czułem, jak jego wzrok przeszywa mnie i moją duszę. [...]

- Jeszcze raz dziękuję...- rzekł po chwili, dalej patrząc mi w oczy.

- Naprawdę nie masz za co. Każdy by tak postąpił na moim miejscu- zapewniłem go.

- Nieprawda!- wykrzyknął, ponownie zalewając swą twarzyczkę łzami.- Wiele osób tu przechodziło i... i nikt nic nie zrobił- wyszeptał, przez co zrobiło mi się głupio. [...]

Patrzyłem już wtedy tylko na jego plecy. Szedł w swoją stronę w zupełnej ciszy, a ja? Stałem i patrzyłem, jak brunet oddala się, a jego sylwetkę oświecają jedynie co jakiś czas rozrzucone i w idealnie prostej linii lampy uliczne. Miałem wtedy wrażenie, że widzę go ostatni raz w tym dniu. Jego postać nieustannie malała, a ja toczyłem wewnętrzną walkę z samym sobą o to, czy iść za Harrym. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 10, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The last feeling / Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz