Achh te oczy... patrza sie na mnie. I zblizaja sie coraz blizej. Zaraz mnie pochlona. Ale zaraz co to za dzwiek? On tu nie pasuje. Pati w koncu zdala sobie sprawe, ze to sen. Otworzyla oczy z niechecia. Nie chciala oddalac sie od tego spojrzenia. Siegnela reka po ten nieznosny budzik i go wylaczyla. Byla juz 11. Glowa ciezka i obolala. Kac jak stad do wiecznosci.
Ale zaraz co tak wlasciwie sie wczoraj dzialo? Jak ja wrocilam do domu? - zastanawiala sie Pati. Jednak doszla do wniosku, ze to nieistotne pierdolety, widziala przeciez Arka, calowali sie. To bylo najistotniejsze.
I oto Pati stanela przed najwiekszy dylematem jej zycia, walczyc z przyciaganiem lozka czy uschnac z pragnienia. Jednak pokonala niemoc fizyczna i poszla do kuchni po wode. Jedna szklanka, druga szklanka, trzecia. Nie pomagalo. Czula, ze ma pustynie w ustach. O jedzeniu nie bylo mowy. Mimo, ze kiszki marsza graly, to jednak wiedziala, ze gdy tylko cos przelknie, od razu jedzenie podlegnie procesowi recyklingu i powroci. Wziela butelke wody i wrocila do lozka. Chciala zasnac, jednak myslala o Arku.
Gdzie moj telefon? Moze napisal? Moze chce sie spotkac? Przeciez wczoraj mowil, ze tesknil. - pomyslala i zaczela poszukiwania telefonu, ktorew tym balaganie byly niczym szukanie igly w stogu siana. Po kilku minatach znalazla go i z nadzieja spojrzala na ekran.
- Jest wiadomosc! Od Arka!!! Na pewno napisal mi cos milego na poczatek dnia. -mowiac te slowa, szalala ze szczescia.
Otworzyla wiadomosc i nie mogla uwierzyc w to co czyta. Z jej oczu polecialy lzy.
"Siema. Sorry za wczoraj. Kumple mowili, ze cos swirowalem. Chyba wypilem za duzo. Jestes fajna kolezanka do picia, ale nic wiecej."
Rzucila sie na lozko. Zakryla koldra i stwierdzila, ze juz wiecej z niego nie wyjdzie. Tylko tu jest bezpiecznie. Gdzie indziej sa ludzie, ktorzy krzywdza. Plakala pol dnia i sie zastanawiala jak mogla sie da mu znowu nabrac. Przeciez to nie pierwszy raz, kiedy przez niego placze w poduszke. Jak mogl jej cos takiego napisac? Kolezanka do picia? To juz nawet nie kolezanka... Tylko jak nie ma z kim sie napic, to wtedy laskawie moze zadzwoni do niej. Byla zrozpaczona. Jej swiat sie zawalil po raz kolejny i po raz kolejny przez niego.
Jak miala teraz zyc? Komu miala zaufac? Czy jest na swiecie jakis normalny facet? Facet, ktory moglby ja pokochac taka jaka jest?
CZYTASZ
Jeden dzien
RomanceWszystko zaczelo sie od tej glupiej kurtki... - Prosze Cie, nie denerwuj sie. Zlosc pieknosci szkodzi. - powiedzial, po czym przyblizyl sie do niej i przylozyl swoje usta do jej czola. Jeden maly buziak w czolo, a odmienil cale jej zycie.