Wiedzieliście, że imię na wpływ na całe nasze życie? Nie? To posłuchajcie...
Dostałam na imię Wanda. Moja mama, z natury melancholiczka i romantyczka, a z wykształcenia bibliotekoznawca, naczytała się w młodości „Baśni i legend polskich". Uparła się i już. Tata nie miał nic do gadania. Ludzie czasem patrzą na mnie dziwnie, kiedy się przedstawiam. A może tylko mi się tak wydaje?
W szkole dzieciaki śmiały się ze mnie, nazywając mnie „Wandą, co nie chciała Niemca". Ogólnie przerąbane. Chociaż nie. Ja jeszcze nie mam tak źle, jak niektórzy. Imię, którym nazywają nas rodzice, podobno definiuje całe nasze przyszłe życie, dlatego dziwię się niektórym ludziom, że nadają swoim dzieciom imiona zbyt poważne, obce, których znaczenia nie znają albo wręcz śmieszne, kierując się tylko modą lub kreując się na oryginalnych.
Mam kolegę, Antka, do którego mama od urodzenia nie zwraca się inaczej niż „Antoni". „Antoni, narobiłeś w pieluszkę" albo „Antoni, ubrudziłeś sobie spodenki". A potem już było tylko gorzej. Antek dopiero nienawidzi swojego imienia. A najbardziej zdrobnienia „Tosiek", którego używa jego babcia. Szału dostaje. Mam też przyjaciółkę, Jacqueline, która całe życie musi każdemu literować swoje imię, bo wszyscy robią w nim błędy. Jakby nie można było nazwać jej Żakliną. A w ogóle wiecie, że Jacqueline to żeńska forma imienia Jakub? „Jakubina". Hę? No, kto wiedział? Przyznać się... Nie wspomnę już o niesławnym Brajanie i Dżesice, z których cała Polska ma używanie (*osobiście nie znam żadnych, nie miałam zamiaru nikogo urazić). Ładne imiona. Jedno pochodzenia celtyckiego (Bryan), a drugie hebrajskiego (Jessica). A zrobili z nich pośmiewisko.
Dorastając i obserwując wszystkie te zjawiska (i wiele podobnych) zaczęłam uważać, że jednak rodzice nie zrobili mi aż takiej krzywdy, nazywając mnie Wandą. A jednak to ja byłam dziwadłem w podstawówce. W szkole średniej zdarzało mi się to już rzadziej.
Kiedy byłam na studiach, moje imię już nikomu nie przeszkadzało. Za to zwracało uwagę wykładowców, którzy szybciej mnie zapamiętywali. To nie zawsze jest dobrze, ale w moim przypadku chyba tak było. Zwykle byłam przygotowana do zajęć, a sama bym się nie zgłosiła. Skoro jednak mnie pytali, dostawałam plusy i dobre oceny, a potem okazało się, że zarobiłam na stypendium naukowe. I pomyśleć, że gdybym nie była Wandą, tylko na przykład Anią albo Kasią (o czym marzyłam przez całe dzieciństwo, bo uważam, że imię Anna to najlepsze, co wymyślili ludzie), moje życie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej...
Kiedy skończyłam studia uznałam, że bycie Wandą ma jednak swoje zalety. Na przykład przy poszukiwaniu pracy. Prawie każda firma, do której wysłałam CV, odzywała się do mnie, zapraszając na rozmowę kwalifikacyjną. Być może to przypadek, ale ja myślę, że to dlatego, że moje imię zwracało uwagę. I w ten sposób niedługo zatrudnili mnie w korporacji. No dobrze, przyznam się wam jeszcze do czegoś...
Kiedy byłam jeszcze małą Wandzią i uwielbiałam postać odważnej Wendy z Piotrusia Pana, z którą się utożsamiałam, odkryłam w sobie talent do języków obcych. W sumie nauczyłam się czterech. Mówię po angielsku, niemiecku, francusku i włosku. Taki szczególik, który ułatwia korporacyjną karierę. Okazało się, że moja firma ma oddziały w większości europejskich krajów. I taka Wanda-poliglotka, jak ja, z dyplomem ze stosunków międzynarodowych, im się po prostu przyda. Gdyby wiedzieli tylko, jak te języki mi się przydadzą...
Kwiecień 2018.
Mam trzydzieści trzy lata. W Nestlé pracuję od ośmiu lat. Dobrze zarabiam, kupiłam mieszkanie na kredyt, mam fajne autko, zwiedziłam służbowo pół Europy i co roku jeżdżę na wakacje w inne miejsce. Można powiedzieć, że powinnam już dawno ułożyć sobie życie. Moi rodzice załamują tylko ręce, kiedy na kolejne urodziny czy święta przyjeżdżam do nich sama... Ale w takiej pracy, jak moja, znalezienie sobie życiowego partnera okazało się niezwykle trudne. Chcecie wiedzieć, czemu? Przez tych wszystkich przystojnych kolegów z zagranicznych oddziałów...
CZYTASZ
NAMIĘTNOŚĆ BEZ GRANIC [WYDANA KSIĄŻKA I E-BOOK]
Romance[WYDANA KSIĄŻKA I E-BOOK] Romans/erotyk korporacyjny z humorem. 33-letnia Wanda, absolwentka stosunków międzynarodowych i poliglotka, od 8 lat pracuje w międzynarodowej korporacji i dużo podróżuje. Przez ten czas spotkała mnóstwo ciekawych ludzi, a...