W barze

59 8 1
                                    

Rudowłosa piękność przemknęła tuż przed nosem Dazaia gdy ów maniak samobójstw rozglądał się po barze, szukając wzrokiem pięknych, aczkolwiek samotnych panien, które skłonne byłyby popełnić z nim podwójne samobójstwo. Tego wieczoru poznał już trzy piękne damy – jednakże, gdy wspomniał o podwójnym samobójstwie, dwie z nich uciekły, a jedna zrobiła mu wykład, po czym zostawiła mu wizytówkę do psychiatry. Już się wydawało, że resztę wieczoru brunet spędzi sam, a jednak los postanowił się do niego uśmiechnąć. Oto, gdy właśnie rozglądał się za odpowiednią kandydatką, tuż pod jego nosem przeszła niewielkiego wzrostu, rudowłosa piękność. Dazai widział dziewczynę nie dłużej niż przez ułamek sekundy, nie widział jej twarzy, nie przyjrzał się jej sylwetce, którą i tak trudno było dostrzec przez zdecydowanie za duży na nią, luźny, damski płaszcz do kostek. Przemknęły mu tylko przed oczami śliczne, rude loczki, swobodnie opadające na jej ramiona i przez nieuchwytną chwilę poczuł elegancki, słodko-pudrowy zapach z niemalże agresywną egzotyczną nutą w idealnie zrównoważonej proporcji. Zapach ten na myśl przyniósł Dazaiowi kobietę pełną gracji i elegancji, słodką, niewinną, a jednocześnie śmiałą, pewną siebie o niebywale ostrym charakterze.
Krótko mówiąc - zapach kandydatki idealnej do podwójnego samobójstwa.
Brunet poszedł w stronę, w którą poszła dziewczyna, rozglądając się za nią. Szybko ją zauważył. Przez swój jaskrawy kolor włosów rzucała się w oczy. Siedziała przy barze, tyłem do niego. Niedoszły samobójca przysiadł się obok pięknej damy i zamówił sobie coś do picia. Siedząca obok ślicznotka powoli popijała czerwone wino z kieliszka, z wzrokiem skupionym na blacie przed nią, wyraźnie nie zdając sobie sprawy z tego, że ktoś się do niej dosiadł. Jej śliczne loki niestety przysłoniły jej twarz, więc Dazai wciąż nie był świadomy tego, jak dziewczyna wygląda. Zagadał jednak do niej ze szczerą nadzieją, iż będzie tą, która popełni z nim podwójne samobójstwo.
Rudowłosa, słysząc jego głos, schyliła głowę, przez co Dazai już kompletnie nie miał możliwości zobaczenia jej twarzy, ale jednak odpowiedziała. Głos miała delikatny, spokojny i dziwnie znajomy maniakowi samobójstw. Zastanawiając się skąd może znać ten na swój sposób uroczy głos, kontynuował rozmowę. Mimo, iż dziewczyna nie mówiła za wiele o sobie, rozmowa całkiem się im kleiła. Charakter, który przypisał dziewczynie na początku Dazai, okazał się całkiem chybiony. Rudowłosa wydawała się cicha, spokojna, nieśmiała i niewinna, a może i nawet lekko zaniepokojona tą rozmową. Zdecydowanie, dziewczyna nietrafnie wybiera perfumy pod siebie. Ale mimo wszystko, zapach był naprawdę śliczny.
Rozmawiali już dłuższy czas, a Dazai postawił spytać ślicznotkę o podwójne samobójstwo. Brunet kontaktował, fakt, ale niekoniecznie trzeźwo myślał – był po trzecim, może czwartym drinku. Pewny swego przyciągnął do siebie dziewczynę, łapiąc ją jedną ręką w talii. Nim jednak zaczął swój monolog mający zachęcić jakże niewinną damę do podwójnego samobójstwa, Dazai dostał zaskakująco mocnego kuksańca w bok, zdecydowanie zbyt mocnego jak tak drobną i niewinną dziewczynę. Syknął i skulił się w pół, a gdy chciał już coś powiedzieć usłyszał dobrze sobie znane warknięcie.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz jebana makrelo, a pomogę ci połknąć własne zęby.
Dazai uniósł głowę i w końcu miał okazję zobaczyć dobrze znane sobie, niebieskie oczy... chłopaka.
- Chuuya? – brunet niekoniecznie dowierzał, że jego rudowłosa, nieskalana piękność i chodzący ideał do podwójnego samobójstwa okazał się być... Nim. Nie rozumiał jak to w ogóle możliwe, że dziewczyna idealna może się w jednej chwili okazać irytującym krasnalem.
- Odpierdol się po dobroci, jestem w pracy. – mruknął rudowłosy i podpił trochę wina.
Niedoszły samobójca przyjrzał się chłopakowi. Teraz naprawdę łatwo było pomylić go z kobietą, nie żeby w normalnych okolicznościach taki problem się nie pojawiał. Rudzielec od zawsze wyglądał jak panienka. A już w szczególności w tej chwili...
Loki zdecydowanie dodawały rudowłosemu kobiecości, nie wspominając już nawet o niezbyt mocnym, ale starannie wykonanym makijażu. Najprawdopodobniej gdyby Dazai nie znał Chuuyi, nawet po twarzy nie domyślił by się, że to może być facet. Niebieskooki miał na sobie gorsetową bordową krótką sukienkę z czarnymi wstawkami, do tego czarne rajstopy i wysokie buty na obcasie, a strój dopełniał czarny długi kobiecy płaszcz, niedbale zarzucony na jego ramiona. Dodatkowo damskie perfumy, pomalowane na bordowo paznokcie...
- Wiedziałem, że masz fetysz do damskich ubrań, ale nie wiedziałem, że bawisz się w transwestytę.
Rudowłosy zacisnął swoje drobne piąstki nic nie odpowiadając, a Dazai nagle dostał olśnienia geniuszu. Rozejrzał się i poza rudowłosym dostrzegł paru dobrze zakamuflowanych członków mafii. Najwidoczniej szykowała się grubsza akcja. A skoro liliput jest w pracy i musi kryć się ze swoją tożsamością, to niekoniecznie mógł mu cokolwiek zrobić. Nie mógł nawet porządnie na niego nawrzeszczeć by nie zwrócić na siebie uwagi ludzi, nie mówiąc już o biciu bruneta.
Dazaiowi mimowolnie spodobał się taki obrót spraw, wiedząc, że może irytować Chuuyę do woli, a ten i tak nie będzie mógł nic zrobić.
- Prawdę mówiąc zniszczyłaś mi wieczór. – jęknął z zawodem Dazai – Myślałem, że rozmawiam z kimś bardziej wartościowym...
- Grabisz sobie, markelo. – warknął najwidoczniej nie w humorze Chuuya i po raz kolejny upił napoju z kieliszka.
- Nie powinnaś pić w pracy, masz beznadziejną głowę do alkoholu. – Brunet przeciągnął się, pouczając niższego.
- To nawet nie jest prawdziwe wino. – mruknął niebieskooki, a w jego głowie można było wyczuć nutkę szczerego zawodu. – To sok malinowy.
Maniak samobójstw lekko się zdziwił.
- Byłem niemalże pewien, że zamawiałaś wino...
- Możesz łaskawie przestać się do mnie zwracać w formie żeńskiej, ty jebana makrelo? – warknął Chuuya w odpowiedzi, wyraźnie zirytowany zachowaniem wyższego.
- Wybacz, ta sukienka mnie zmyla, wyglądasz w niej tak uroczo!
- Nazwij mnie uroczym jeszcze jeden pieprzony raz to...
- To co? – przerwał Dazai – Praktycznie rzecz biorąc nie możesz mi dosłownie nic zrobić. – uśmiechnął się z wyższością.
- To tymczasowe. Gdy tylko skończę pracę, tak obiję ci mordę, że cię matka nie pozna.
Dazai, najwidoczniej świetnie się bawiąc, z lekką arogancją, wziął dłonie Chuuyi w swoje.
- Tymi delikatnymi rączkami? Nie szkoda ci lakieru?
Widząc jak niższy wyrwał dłonie z jego rąk i zacisnął pięści tak mocno, że zbielały mu knykcie, Dazai czuł się niemalże usatysfakcjonowany. Rudowłosy, miał już coś odpowiedzieć, gdy drzwi baru się otworzyły i głośno zatrzasnęły. Brunet mimowolnie zerknął przez ramię. Do baru wszedł, jakiś wysoki, blondyn o szerokich barkach.
- Ej, słodziutka, rzuć okiem na gościa, może jest w twoim typie. – rzucił ironicznie Dazai, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
Chuuya spojrzał na bruneta poirytowany, ciągle powstrzymując się od chęci przywalenia brunetowi prosto w nos, nie zważając na okoliczności.
- Jesteś jedynym pedałem w tym pomieszczeniu, Dazai. – mruknął w odpowiedzi przewracając oczami, ale mimowolnie z ciekawości zerknął w stronę wejścia do lokalu, na co maniak samobójstw szerzej się uśmiechnął.
- No proszę, jednak jesteś zainteresowany? – rzucił wrednie, na co rudowłosy tylko przewrócił oczami i dopił swój napój.
Dazai najchętniej dalej podroczył się ze krasnalem, gdyby nie fakt, że z drugiej strony rudowłosego dosiadł się (swoją drogą zdecydowanie za blisko) wspominany wcześniej blondyn, który najwidoczniej zainteresował się śliczną nieznajomą. Maniak samobójstw nie był pewien, czy facet był po prostu nachalny i zbyt pewny siebie, czy może już wstawiony, gdyż mężczyzna, bez żadnego pytania zamówił drinka dla siebie i „tej ślicznej pani", po czym bezpardonowo przyciągnął rudowłosego do siebie, rzucając jakimś banalnym tekstem na podryw.
Brunetowi się to nie spodobało. Chociaż z drugiej strony - może jedna rzecz mu się spodobała. Fakt, że Chuuya, zażenowany próbował w delikatny sposób dać facetowi do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowany, sprawiał że maniakowi samobójstw chciało się śmiać.
Jednakże to była jedyna rzecz jaka w tej sytuacji podobała się wyższemu, bo negatywów było więcej. Po pierwsze to facet był gburem, a po drugie to brunet droczył się z niższym, a koleś widząc że dwójka ze sobą rozmawia, powinien znaleźć sobie inną laskę w barze.
- Ej, zostaw moją dziewczynę w spokoju, lamusie. – rzucił jakby od niechcenia brunet, na co dwójka spojrzała się na niego. Facet najwidoczniej się zirytował, a mina Chuuyi...
Te połączenie zirytowania, zażenowania, wstydu i czystej nienawiści wyrażało więcej niż tysiąc słów.
Zanim facet zdążył odpowiedzieć, a Dazai powstrzymywał się żeby jego kąciki ust się nie uniosły, rudowłosy wstał, bezceremonialnie złapał bruneta za włosy i bez słowa, siłą wyprowadził wyższego z baru, zwracając tym samym na siebie uwagę kilku innych podpitych klientów.
Gdy brunet uderzył głową o chodnik przed barem, miał mieszane uczucia. Naprawdę chciało mu się śmiać, z tego co się stało, ale z drugiej strony stojący nad nim krasnal, wydawał się być do maksymalnego stopnia poirytowany. Trudno było by Dazaiowi ewentualnie walczyć, gdyby składał się ze śmiechu.
Rudowłosy, postawił stopę na mostku leżącego i pochylił się do niego.
- Co ty sobie kurwa, wyobrażasz, jebana makrelo? – warknął wściekły, a w jego niebieskich oczach Dazai dostrzegał błyszczące iskry nieokrzesanej nienawiści do swojej osoby.
Niezbyt się tym przejął i mimowolnie przyjrzał się sylwetce stojącego.
- Z tej perspektywy wydać co masz pod su-... - rudowłosy przerwał wypowiedź Dazaia, brutalnym kopnięciem w podbródek.
- Grabisz sobie. - syknął niższy, po czym odsunął się do leżącego, tym samym pozwalając mu podnieść się z chodnika.
Brunet wstał, rozmasowując obolałą szczękę.
- Wciąż nie masz gustu do butów... - gdyby w tym momencie maniak samobójstw nie odskoczył, zaliczyłby kolejne kopnięcie twarz i spotkanie z chodnikiem.
- Ciesz się ze jestem w pracy, bo skopałbym ci tą wstrętną buźkę. – Mówiąc to rudowłosy odwrócił się na pięcie i ruszył z powrotem w stronę baru.
Dazai również nie zamierzał już się droczyć. Odwrócił się w inną stronę, uznając, że to najwyższa pora by wrócić do domu. W myślach, przeanalizował sytuację i przez chwilę nawet żałował, że jedyne zdjęcie jakie zrobił rudzielcowi w sukience, było te ukradkiem, przy barze gdy nieznajomy blondyn nachalnie flirtował z liliputem. Mimowolnie przyszedł mu też na myśl, ten śliczny słodko-pudrowy zapach, ze egzotyczną nutą, który teraz biorąc pod uwagę kim okazała się być idealna kandydatka do podwójnego samobójstwa, naprawdę...
Brunet, zerknął przez ramię i zauważył, że rudowłosy nie wszedł jeszcze do baru.
- Chuuya! – zawołał.
Rudowłosy spojrzał w tamtą stronę.
- Czego, makrelo? – spytał poirytowany.
- Pasuje do ciebie ten zapach. – rzucił Dazai uśmiechając się lekko, po czym odwrócił się i poszedł w swoją stronę.
Niższy stał jeszcze chwilę, po czym w lekkiej zadumie, wrócił do baru.

Końcowo Dazai chwalił się w agencji na prawo i lewo, zdjęciem Chuuyi w sukience, rozpowiadając nieprawdziwe ploteczki by jak najbardziej uatrakcyjnić swoją wypowiedź.
Akcja mafii udała się bez większych problemów, a kiedy Chuuya oddał Higuchi wypożyczony do misji strój, mimowolnie, jakby od niechcenia, spytał o firmę tych perfum.

Nie żeby opinia Dazaia miała na to jakikolwiek wpływ.

W barze // bsd one-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz