Przeklęła pod nosem, kiedy po raz kolejny jej oczom ukazało się czerwone światło. Przewróciła oczami, naciskając hamulec. Być może zbyt gwałtownie, przez co jednorazowy kubek z kawą, który trzymała w dłoni się przechylił, a część jego zawartości wylała się na czarne spodnie kobiety.
Po raz kolejny tego dnia miała ochotę wypuścić z ust wiązankę przekleństw. Koniec końców udało jej się wstrzymać ten zbędny odruch. Sięgnęła po chusteczki, wsuwając opakowanie między zęby. Wyciągnęła jedną z nich, by zaraz starać się o poprawienie stanu ubrania, co swoją drogą w ogóle nie szło po jej myśli.
Słysząc klakson za sobą, uniosła wzrok na światła. Zielone było jasnym sygnałem, wobec czego odłożyła napój bezpiecznie na miejsce, chusteczkę natomiast odrzuciła na miejsce pasażera. Podobny los spotkał paczuszkę.
Wiedziała, że jest prawdopodobnie spóźniona. Samo to wprawiało ją w wewnętrzną irytację. Ceniła punktualność, proste więc, że sama zawsze starała się być na czas w wyznaczonym miejscu. Z pewnością i dnia dzisiejszego by jej się to udało, gdyby nie pech, który prześladował ją od samego rana. I korki, rzecz jasna. Chociaż to w godzinach popołudnia było rzeczą naturalną w tak dużym mieście.
Wysiadła z auta siedem minut po czasie. Zarzuciła niedbale torbę na ramię, w ruchu wrzucając do niej kluczyki. Skierowała się ku lokalowi na rogu, zaraz przekraczając jego progi.
Mały, pozłacany dzwoneczek, zadzwonił radośnie wraz z jej przybyciem, informując obsługę o przybyciu nowego klienta. O ile „nowy klient" to trafne określenie, biorąc pod uwagę, że bywała tutaj co najmniej trzy razy w tygodniu. A czasem codziennie, w zależności od godzin pracy.
Kawiarnia „Pozłacana filiżanka" zapewnić mogła nie tylko dobrą kawę i brownie, ale i ciszę ze spokojem w komplecie. Tego Anne potrzebowała najbardziej. Gwar przeżywała będąc w kancelarii, po co miała być skazaną na to samo i po wyjściu z niej?
Przesunęła wzrokiem po tutejszych stolikach, w końcu natrafiając na znajomą sylwetkę. Elegancko ubrany mężczyzna siedział na jednym z miejsc w rogu. Nie wyglądał na rozdrażnionego oczekiwaniem. Albo to tylko pozory, czego również chwilowo nie wykluczała.
Szatynka zbliżyła się, zajmując miejsce naprzeciw. Ułożyła torebkę na krześle obok, posyłając Henry'emu niemalże od razu przepraszające spojrzenie.
— Wybacz spóźnienie. Okropny ruch — wytłumaczyła. — Długo czekałeś?
— Krótko, nie przejmuj się.
Łagodny głos mężczyzny i ciepły uśmiech, który zagościł na jego twarzy, utwierdził ją w przekonaniu, że nie miał jej za złe tego drobnego poślizgu. Z drugiej strony, nie powinna była się dziwić. Od zawsze był wyrozumiały.
Palcami przeczesał swoje lekko posiwiałe, krótkie włosy, zaraz się lekko prostując na swoim miejscu.
— Napijesz się czegoś? — zapytał, uznając to za dobry początek spotkania.
— Nie tym razem. Zdążyłam wypić kawę w samochodzie.
I połowę na siebie wylać, dodała w myślach, powstrzymując się jednak od wypuszczenia tej uwagi z ust.
Zaśmiał się krótko pod nosem, kręcąc głową. Odłożył na bok niewielką kartę z rozpisanymi deserami, widząc zbliżającą się kelnerkę.
— Jak zawsze w biegu, hm? — kącik jego ust drgnął ku górze w rozbawieniu.
Wzruszyła w odpowiedzi ramionami z niewinnym uśmiechem, obserwując spokojnie jak składał zamówienie. Tak jak myślała, wziął to co zawsze — mocną, czarną kawę. Uwadze Anne nie umknęło to, z jakim zainteresowaniem przyglądała mu się kobieta w koszulce z logiem kawiarni. Nie, żeby było to dla niej jakimkolwiek zaskoczeniem. Co to, to nie.
YOU ARE READING
DEFENDER
ActionAnne Evans to młoda kobieta, znana w mieście jako dobry prawnik. Pewnego dnia dostaje propozycję przyjęcia pewnej sprawy, która może być dla niej naprawdę sporą szansą. Jej zadanie polegałoby na wybronieniu w sądzie mężczyzny, Zayna Walkera, osk...