Obudziła się z szybko bijącym sercem. Była pierwsza nocy, na dworzu panowała nieprzenikniona ciemność, rozświetlana wyłącznie przez migającą lampę uliczną.
Shirley usiadła na łóżku, powoli się uspokajała. Mimo że podobne sny śniły jej się praktycznie co noc, za każdym razem ją przerażały.
Postanowiła jeszcze trochę się przespać. Jednak gdy tylko zamknęła oczy, usłyszała krzyk - matka wróciła do domu. Shi zeszła na dół, lecz nie zastała tam pijanej kobiety, która najwidoczniej dzisiaj nie miała ochoty urządzać żadnego przedstawienia (A zdarzały się różne - operowe, taneczne, kulinarne...), więc dziewczyna wróciła do siebie. Zasnęła. Tym razem nie nękały ją żadne sny.
☆☆☆
Shirley zbudziły promienie słońca wpadające przez okno, oświetlając sypialnię. Nastolatka wstała i poszła się ubrać i umyć, a następnie sprawdzić, co u jej młodszej siostry. Lecz gdy weszła do pokoju Ivy, nie zastała tam dziewczynki. Zobaczyła natomiast na stoliku karteczkę, na której było napisane:"Shirley,
Zabrałam Ivy na kilka dni do Londynu. Wspominałam Ci o tym, ale widziałam, że byłaś w swoim świecie i mnie niezbyt słuchasz. Przepraszam, że Ciebie nie zabrałam, ale myślę, że i tak nie chciałabyś jechać.
Wrócimy w piątek,
Ciocia"Shirley wiedziała, że to prawda. Nie chciałaby jechać na wycieczkę. Szczęśliwa, że będzie mieć przez prawie tydzień dom cały dla siebie (Nie licząc matki, która i tak W domu była tylko kilka godzin w nocy), zeszła do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Dzień zleciał jej nudno, lecz przyjemnie.
Była zmęczona, więc zaraz po kolacji poszła się położyć. Było około godziny 22.
Gdy weszła do pokoju, krzyknęła przerażona.
Na całej ścianie, dokładnie obok lustra, czerwoną farbą (albo krwią) były namalowane jakieś znaki. Pentagram, kropla... I dwie litery, WV.
Wyglądało jak z horroru. Shirley ostrożnie podeszła do ściany. Kto mógł to zrobić? Cały dzień była w domu, nie było mowy o włamaniu. A więc co to było?
Dotknęła znaków. Rozległ się huk tłuczonego szkła. Lustro na ścianie pękło. Shirley stała kilka chwil, nie wiedząc, co robić. Kiedy oprzytomniała, wzięła zmiotkę i zaczęła sprzątać pokój. Głupia czynność zważywszy na okoliczności, ale przerażona nastolatka nie przejmowała się tym.
- Au! - odłamek szkła wbił jej się w dłoń. Obróciła się, żeby wziąć chusteczkę z biurka, lecz stało tam tylko puste pudełko. Poszła więc do pokoju siostry.
Chusteczki leżały na stoliku, obok liściku od ciotki. Owinąwszy sobie palca w chustkę, bez powodu jeszcze raz spojrzała na karteczkę. Zauważyła coś dziwnego. Była przekonana, że wcześniej jej tam nie było. Małej, czerwonej strzałki. Shirley wzięła papierek do ręki i obróciła go na drugą stronę. Wstrzymując oddech, zaczęła czytać:
"Minęły dwa lata. Jeżeli masz odwagę, przejdź przez lustro. Ale pamiętaj, uważaj na..."
W tym miejscu rozmazał się... tusz? Farba? Krew? W każdym razie, dziewczyna nie wiedziała, na co ma uważać. W ogóle, nic nie wiedziała. Włożywszy karteczkę do kieszeni spodni, wróciła do swojego pokoju.
"Najpierw posprzątam, potem zastanowię się nad tym wszystkim" - pomyślała.
Zebrała więc pozostałe kawałki szkła i usiadła na łóżku.
Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Postanowiła jeszcze raz dotknąć znaków. Ciekawe, co tym razem się rozwali?
Podeszła do ściany i dotknęła pentagramu. Zgasło światło. No super, wywaliło korki. "Tak, dotykałam kropli, pentagramu... teraz litery". Dotknęła więc dziwnych liter. Tym razem nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. To znaczy, prawie. Oprócz tego że przerażające litery i znaki zaczęły powoli znikać, tył jej szyji zaczął piec, A z kosza zaczęły wylatywać odłamki szkła. Zaczęły odbudowywać lustro. Nie wiadomo dlaczego, Shirley poczuła niepokój. Na karteczce było napisane "...przejdź przez lustro". Ale lustro zaczęło się "zamykać"! Dziewczyna nie wiedziała, czemu, ale czuła, ze musi przejść przez to lustro. Bardzo szybko założyła buty (sama nie wiedziała, po co), wzięła plecak, spakowała telefon, pieniądze, nóż oraz swój szkicownik, z którym się nie rozstawała. Stwierdziła jednak, że nie może zniknąć, nie mówiąc nic ciotce i siostrze. Zostawiła jej karteczkę.
"Ciociu,
Umówiłam się z Drey. Spędzę u niej kilka dni (tak, jej mama się zgodziła). Nie martw się.
Shi"
Stanęła przed lustrem, ale zawahała się jeszcze. Nie miała dużo czasu na zastanawianie się, lustro było prawie naprawione. Pomimo strachu czuła, że musi to zrobić. Weszła (o ile można to tak nazwać) w lustro. Poczuła dziwną energię, jakby magiczną. W sumie, wszystko to było magiczne.
Ogarnęła ją cisza i ciemność. Otwór, przez który przeszła, zniknął. Dookoła mnie nie było nic. Dziewczyna szła więc do przodu. Po chwili podłoże zaczęło drżeć. Pękło, a Shirley zaczęła spadać w nicość.
CZYTASZ
Księga Magii
FantasyMagia nie jest taka kolorowa, jak wszyscy myślą. A Shirley Murphy przekonuje się o tym bardziej niż inni. Nikt nie wie, co dziewczyna naprawdę czuje i z jakim ciężarem wstaje każdego dnia. Któregoś dnia znika i dopiero wtedy ludzie zaczynają ją zauw...