6

1.1K 42 4
                                    




Usiadłam na kanapę razem z nimi. Szczerze mówiąc poczułam się dosyć niekomfortowo. Byłam samą dziewczyną w salonie. Męskie grono rozmawiało o broni, nowych sabotażach i akcjach. Paweł, jedyny chłopak, którego zapamiętałam imię zaczął temat pewnej dziewczyny. Rudy i Zośka szybko do uciszyli, kiedy chłopak przypomniał sobie o mojej obecności lekko się zarumienił. Poczułam się bardzo dziwnie, jakby niechciana. Chciałam się już zapaść pod ziemię, kiedy z kuchni wyszły dwie dziewczyny.

- Chłopaki... O część my się jeszcze nie znamy Basia- powiedziała brunetka z niebieskimi oczami. Uratowała mnie.

- Wiktoria - podałam rękę dziewczynie, która ona lekko uścisnęła swoją zadbana dłonią.

- Monika- powiedziała druga z pięknym uśmiechem i równymi zębami.

- A więc Wiki pomożesz nam ugotować obiad? - spytała Basia. Pokiwałam tylko głową i dałam się zaprowadzić do pomieszczenia, z którego wyszły.

- Dziękuje za ratunek - powiedziałam do dziewczyn, a one zachichotały cicho zasłaniając dłońmi usta.

- Nie ma za co, nie dziwie ci się, kiedy oni rozmawiają nie zwracają na nikogo uwagi- powiedziała Monia i uśmiechnęła się serdecznie.

- Jesteś głodna? - spytała druga z nich coś mieszając w garnku.

- Dopiero przed chwilą zjadłam w domu obiad z Zośką- odpowiedziałam, a dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo z uśmiechami. Zmarszczyłam brwi pytająco, a Monika tylko pokiwała głową.

- Chyba mu się podobasz- powiedziała Basia starając się uspokoić

- Naprawdę?- spytałam cicho z lekkim zmieszaniem.

- Dobrze słyszałaś- odpowiedziała Monika odwracając się od blatu w moją stronę.

- A skąd wy niby o tym wiecie? Pierwszy raz się widzimy - odpowiedziałam zachowując spokój, ale czułam ze moje policzki pokrywa szkarłat.

- My cię tak, ale jak dobrze pamiętam Rudy mi mówił że się już spotkaliście - powiedziała spokojnie Monika - Gonili ciebie niemieccy żołnierze, a Zośka ci pomógł- kontynuowała dziewczyna ściskając w dłoniach ścierkę kuchenna.

- No tak i co w związku z tym - spytałam z lekkim zdenerwowaniem starając się je ukryć.

- Jak dobrze zrozumiał Janka to spodobałaś się jego przyjacielowi- powiedziała dziewczyna i umilkła.

Po jakimś czasie zaczęła przeszkadzać mi cisza. Z każdą minuta robiła się coraz bardziej niezręczna. Pomagałam dziewczyną w obiedzie, nałożyłam jedzenie i je zaniosłyśmy. Jak myślałam Tadeusz nie wziął jedzenia, ponieważ jadł u mnie. Już przy chłopaku nie uczyłam się tak komfortowo, jak wcześniej. Dziewczyny to zobaczyły, bo jak zjadły od razu wzięły mnie do pokoju na górze domu. Szliśmy przez bardzo ładną klatek schodową, ozdobioną licznymi obrazami. Zaczęło mnie to zastanawiać, od kiedy mama chłopaka nie żyje. Dom wyglądał jakby jakaś kobieta miała cały czas o niego dbała, a w szczególności o estetykę tego miejsca.

- Tak? - spytałam słysząc swoje imie.

- Oh no wejdziesz do tego pokoju, czy będziesz stała przed nim? - odpowiedziała  Basia i pokazała ręką pokój z otwartymi drzwiami. Weszłam do pomieszczenia, a dziewczyny powiedziały żebym się rozgościła i same wyszły. Usiadłam na dużym, małżeńskim łóżku i zaczęłam dokładnie oglądać pokój. Ściany były pomalowane na ciemny niebieski, podchodzący pod czarny, koło okna stała białą półka na książki, po obu stronach łoża były szafki nocne, dywan był okrągły i czarny, obszerna szafa była po lewej stronie od wejścia, na przeciwko posłania stało duże, białe biurko z masą papierów na nim rozrzucane. W pomieszczeniu bardzo ładnie pachniało. Ale ciekawiła mnie jedna rzecz, dlaczego dziewczyny przyprowadziły mnie akurat tutaj? Jak się domyślam na górze domu było wiele innych pokoi, które minęliśmy. Zaczęłam pomału łączyć fakty, męskie perfumy w pokoju, dziewczyny twierdzące że podobam się chłopakowi... Specjalnie zaprowadziły mnie do pokoju Zośki. Wstałam już i miałam wyjść, kiedy drzwi się odtworzyły i wszedł Tadeusz. Spojrzał na mnie i skrzywił się nieznacznie.

- Czyli tu cie zaprowadziły - powiedział bardziej do siebie

- Naprawdę? Nie wiedziałam - powiedziałam z sarkazmem.

- A teraz mi powiesz proszę, dlaczego tak uciekaliśmy z mojego domu ? - spytałam i spojrzałam chłopakowi w oczy, żeby nie mógł skłamać. Po oczach zawsze widać czy ktoś kłamie.

- Nic szczególnego się nie stało. Tak naprawdę po prostu nie chcieliśmy żebyś została sama w domu, a my musimy się naradzić propos niedługiego sabotażu - odpowiedział patrzył mi w oczy, czym mnie uspokoił. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do klatki piersiowej chłopaka. Był zdziwiony, ale oddał uścisk. Staliśmy tak wtuleni w siebie długą chwile, która mogła by trwać wiecznie. Chłopak odsunął się ode mnie i schylił, jakby chciał mnie pocałować. Zakłopotałam się i odsunęłam dalej. Uśmiechnęłam się krzywo i spaliłam buraka. Wyszłam z pokoju zostawiając chłopka samego sobie i zeszłam na dół. W drzwiach frontowych stał mój brat i Julian.

- Chodź jedziemy - powiedział mój wybawiciel. Pokiwałam głową, ubrałam buty i wyszłam z domu, wcześniej żegnając się z wszystkimi z salonu. Kiedy wsiadałam do auta zobaczyłam Tadeusza, który schodził po schodził. Patrzyłam w tamtą stronę póty ktoś nie zamknął drzwi do domostwa Zawadzkiego. Michał ruszył i zaczął nawiązywać ze mną rozmowę. Zaczął pytać jak książka, którą mi magicznym sposobem wytrzasnął. Opowiedziałam chłopakowi w streszczeniu co się wydarzyło do strony, do której doszłam. Julek co chwile wybuchał śmiechem, przez co ja nie potrafiłam się skupić. Śmieszyło go to że czytam AŻ takie romansidła. Na ale co poradzić. Kiedy skończyłam streszczać podjechaliśmy pod nasz dom.


Zapraszam do głosowania i pisania komentarzy, to bardzo motywuje

Czy damy radę? [Tadeusz  ,,Zośka'' Zawadzki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz