Leśny Papryk

45 2 0
                                    




T/I - Twoje Imię



   Dzień jak co dzień, nic specjalnego. Skończyłaś lekcje i pojechałaś autobusem do domu, zjadłaś obiad, poleniuchowałaś i stwierdziłaś, że jesteś 2 cool 4 skool i nie będziesz się uczyć tylko pójdziesz na spacer do lasu, bo łaj not. Wzięłaś swojego psa, który wyglądem przypominał bardziej mokrego szczura niż psa, ubrałaś kurtkę i wyszłaś z domu nie zamykając drzwi bo jesteś bad gerl. Udałaś się w stronę lasu po drodze mijając Pana Pedofila z apteki znęcającego się nad jakimś dzieciakiem. "Ehh, życie w Derry jest wspaniałe" - pomyślałaś. Po kilku minutach marszu w końcu dotarłaś do wcześniej wspomnianego lasu. Pochodziłaś kilkanaście minut dróżką wydeptaną przez innych ludzi spacerujących w tym miejscu i kiedy znalazłaś się już z dala od cywilizacji, spuściłaś swojego szczuro-psa ze smyczy. Oczywiście twój jakże lojalny pies postanowił sprintem pobiec w głąb lasu, na twoją niekorzyść, on był szybki, ty nie... Stwierdziłaś, że nie chce ci się gonić tego małego gówniaka i po prostu poszłaś w tą samą stronę, w którą pobiegł, co jakiś czas wołając jego imię z nadzieją, że do ciebie przybiegnie. Tak się jednak nie stało. Po kilku kolejnych minutach szukania zauważyłaś jakiś ruch w krzakach, postanowiłaś to sprawdzić. Powoli podeszłaś bliżej, zachowując assasiński sniki mode, aby nikt cię nie zauważył. Kiedy byłaś już pół metra od miejsca, w którym mógł znajdować się twój pies, usłyszałaś jakieś szmery. Wychyliłaś się zza krzaka i ujrzałaś nikogo innego jak Patricka Hockstettera, trzymającego twojego psa i solniczkę w rękach. "Po grzyba mu solniczka?" - pomyślałaś, lecz stwierdziłaś, że będziesz dalej obserwować jego poczynania. Chłopak odłożył twojego psa na bok i wyjął z kieszeni swoją kultową zapalniczkę. Zręcznie rozpalił jakieś mini ognisko niczym Bear Grylls i wytrzasnął z krzaków papierowy talerz i plastikowe sztućce. "Przygotowuje się na ucztę czy jak?" - spytałaś sama siebie, kiedy nagle dotarło do ciebie co planuje ten sociopata. Wyskoczyłaś zza krzaka, za którym się ukrywałaś i krzyknęłaś: - "CO TY WYRABIASZ HOCKSTETTER?!11!!!1" -„Ała, wyłącz ten capslock, bo aż uszy bolą" - powiedział. -„Kk, sry" - "Śledzisz mnie?" - zapytał z tym swoim przerażającym, lecz zarazem h0t uśmieszkiem. -"Nie?! Zgubiłam psa i najwyraźniej już się znalazł, a teraz go zostaw ty psycholu!" - powiedziałaś zbulwersowana. -"Po pierwsze po co te nerwy, a po drugie, o jakim psie ty gadasz? Ja tu tylko widzę jakąś wiewiórkę." -"Nie każde pieprzone zwierzę jest wiewiórką, Patrick" - (kto wie, ten wie) powiedziałaś i wyrwałaś mu pupila. -"Super, przez ciebie będę głodny, ale ok wybaczam ci, bo w sumie jesteś ładna" - powiedział i znowu posłał ci ten swój złowieszczy uśmiech. -"Jezu, dziecko czy twoi rodzice cię w ogóle karmią?" - spytałaś zmartwiona.- "Jak jesteś taki głodny to możesz wbić do mnie na obiad, chyba mam jakąś pizzę w zamrażalniku czy coś" -"Serio? Zapraszasz mnie na obiad?? Mnie? Tego, którego wszyscy mają za jakiegoś psychopatę?? - powiedział zdziwiony.- "Jeszcze nigdy nikt nie zaprosił mnie na obiad, nawet mój Henryczek..." -"Tak, tak, a teraz przestań gadać i chodź"- pomogłaś mu wstać, ugasiłaś ognisko i razem udaliście się w stronę twojego domu. -"A tak wgl to jak masz na imię?" - spytał. -"T/I" -"T/I, nawet ładnie" 

---------w twoim domu-------- 

"Jak myślisz, jak długo twój "pies" jest w stanie wytrzymać pod wodą?" - spytał. -"Nie mam pojęcia" - powiedziałaś przeżuwając pizzę z zamrażalnika. -"Czemu pytasz?" -"Czysta ciekawość..."- odpowiedział chłopak spoglądając na twojego szczuro-psa. -"Okeeeej robi się dziwnie, może powinieneś już iść?" - zasugerowałaś patrząc na bruneta. -"Tak, masz rację, za niedługo zrobi się ciemno, dzięki za pizzę."- odpowiedział wstając z twojej kanapy. - "Oh, prawie bym zapomniał, chcesz dołączyć do gangu Henryczka i być jednym z jego przydupasów??" -"Yyyy jasne, czemu nie. Jeśli będziecie mnie chronić przed Panem Pedofilem z apteki to nawet bardzo chętnie się przyłączę."- odpowiedziałaś. -"To do jutra Papryk!" -"Do jutra! Dzięki za obiad!" -"Dzięki za prawie zjedzenie mojego psa!" - Krzyknęłaś zamykając drzwi wejściowe twojego domu. - "Może ten cały gang Bowers'a wcale nie jest taki zły..."- pomyślałaś idąc do swojego pokoju. 


 Słowa:659



Oł jes, w końcu napisałam coś do tej książki, (a w sumie skopiowałam moje stare opowiadanie, które możecie przeczytać w mojej wspaniałej książce u mnie na koncie)  teraz już mogę mówić, że też jestem jej autorką :D

Mam nadzieję, że się podobało i wgl da się to czytać lol 

To by było na tyle, trzymajcie się

~KwasnyUmut~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 28, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jakieś łan szoty, bo łaj notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz