II

6 1 0
                                    

Susan i Daniel rozdzielili się idąc do swoich przyjaciół i znajomych. Daniel udał się w stronę boiska a Susan w stronę altany stojącej na ogródku szkoły gdzie zazwyczaj spędzała przerwy z koleżankami.

Punkt godzina 8 zadzwonił dzwonek już ostatni w tym roku szkolnym. Był to dzwonek który wzywał na apel. Wszyscy zebrali się na wielkiej auli z dużą ilością krzeseł (i tak zazwyczaj nie starczało). Każdy zajął miejsce, a głos przejął dyrektor.

Jestem ogromnie szczęśliwy widząc was wszystkich tutaj - rozpoczął dyrektor pokazując na ludzi zebranych na auli. Jest to ostatni dzień szkoły, ostatni dzień w którym znajdujemy się w murach tego budynku. Podczas przeglądania ocen byłem niezwykle dumny z tego jakie oceny udało wam się uzyskać w tym roku. Mam nadzieję - w pewnym momencie dyrektor zawiesił się lekko, panowała zupełna cisza. Każdy czekał na to co powie dyrektor. - Mam nadzieję że zobaczymy się w następnym roku. - dokończył dyrektor odkładając mikrofon. Jak to zwykle bywa cała sala zaczęła bić brawo. W pewnym momencie mikrofon podniosła pani Wicedyrektor.

A teraz przyszedł czas na wręczenie dyplomów i nagród oraz świadectw. - powiedziała pani Wicedyrektor biorąc listę osób.
Po długim i nudnym rozdawaniu nagród i świadectw w końcu wolne. Wymarzone wolne które będzie trwać calutkie dwa miesiące. Każdy trzymając w ręku swoje świadectwo wybiegł ze szkoły. Oczywiście robiąc przy tym niezwykły hałas. Susan jak co roku po zakończeniu udała się z koleżankami na miasto. A Daniel wraz z kolegami postanowili pograć trochę w kosza na szkolnym boisku. Odłożyli wszystkie swoje rzeczy, wzięli piłkę i zaczęli grać. Daniel należał do drużyny koszykarskiej, tak samo jak John jego bliski przyjaciel. Po dwóch godzinach wspólnego grania postanowili trochę odpocząć oraz coś zjeść. Każdy miał jakieś jedzenie, John wziął tosty, David wziął dwa pączki a Daniel wziął kawałek pizzy ze wczoraj. Po jakiś 15 minutach stwierdzili że idą się jeszcze gdzieś przejść, dochodziła godzina 13. O tej godzinie zawsze jest mało osób na mieście lecz nie tym razem. Rynek był obładowany ludźmi, każdy ubrany ładnie i odświętnie. Daniel wraz z Johnem postanowili przejść się jeszcze kawałek, reszta chłopaków poszła do domów na obiad.

Idziemy do parku ? - zapytał znudzony John.
W sumie czemu nie - odpowiedział Daniel obracając się w stronę uliczek prowadzących do parku.
Weszli w jedną z mniejszych uliczek i po chwili zauważyli że ktoś ewidentnie ich śledzi.

Widzisz go ? - zapytał Daniel, ale się nie odwracaj - dorzucił. John jednak odwrócił się przyglądając się facetowi idącemu za nimi.
Miałeś się nie odwracać... - powiedział oburzony Daniel.
Obaj przyspieszyli kroku. Zbliżali się do dość dużej ulicy na której zawsze jest dużo ludzi. Po chwili wbili się w tłumy.

Chyba go zgubiliśmy - powiedział John rozglądając się wokoło. Zastanawiam się tylko co on od nas chciał albo po co za nami szedł.

Nie wiem - odpowiedział Daniel, ale wiem że robię się głodny chodźmy już do domu bo jestem tak głodny że zjem konia z kopytami.

Dobra to do zoba - powiedział John zbijając piątkę z Danielem.

Obaj poszli w dwóch kierunkach, mieszkali nie daleko praktycznie na tej samej ulicy.

CośOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz