Minęły dwa tygodnie od nieszczęśliwego wypadku Miodka. Po mału dochodził do sił, ale nie wiedział czy pozbiera się po stracie matki. W tym momęcie pewnie stała by koło niego wtulając swoją miękką sierść i pociaszająco mrucząc. Ta noc była ciężka, sam nie wiedział jak wytrzyma następną, ale wiedział, że musi wytrzymać. W końcu nie myśląc za dużo bez zastanowienia zasnął. Ogarnął go spokojny sen gdzie nie musiał myśleć o tym jak bardzo cierpi po stracie matki, gdyż stała koło niego. Patrzyła przed siebie a następnie kątem oka spoglądając na niego podniosła głowę ku niebu. Uśmiechnęła się.
- Mamo ty nie żyjesz jak możesz się uśmiechać?! - wrzasną kociak. Matka mu nie odpowiedziała od razu, lecz po chwili zastanowienia mruknęła:
- Jak mam się nie uśmiechać, widząc przed sobą tak utalentowanego wojownika? - powiedziała. Kociak zaskoczony spojrzał na siebie ale nie widział nic takiego w ciemności. Matka zaśmiała się lekko i zaprowadziła go do rzeki. Odbijało się na niej światło księżyca. Miodek ponownie spojrzał - tym razem w swoje odbicie- i to co zobaczył przerosło jego oczekiwania. Był pięknym, dużym, mądrym i muskularnym wojownikiem. Matka zwróciła na niego wzrok i ponownie się uśmiechnęła.
- Pamiętaj, brak snu wojownika doprowadzi do snu całego klanu - westchnęła - uważaj - spojrzała na niego czułym wzrokiem a następnie zniknęła. Miodek został sam na polance nagle poczuł jak grunt zaczyna się pod nim zawalać. Poczuł się jak w momencie spadania z lotu ptaka, ale to co zobaczył przeraziło go jeszcze bardziej. Jego matka była mordowana, a na dodatek przez zastępcę przywódcy! Wciąż leciał w dół, rany na barkach zaczęły go boleć ponownie ale wtedy zobaczył ponownie zastępcę ze swoją matką. Dziwne...- pomyślał - dlaczego się przytulają... Czy to może być mój ojciec? Miał milion pytań ale pod czas lotu coś zaczęło nim szturchać.
- Obudź się! - usłyszał głos Maliowej Sadzawki. Otworzył oczy i zobaczył przed sobą medyczkę klanu z zatroskaną i prezrażoną miną.
- Myślałam, że umierasz! - westchnęła - Nie piszcz tak wiecej przez sen.- dobrze wiedziała, że kociak nie ma na to wpływu
- Dobrze - odpowiedział jej krótko.
- Twoje rany prawie się zagoiły, niepokoji mnie tylko lewy bok. Może tu pozostać spora blizna, sprawdźmy czy możesz chodzić - powiedziała stanowczo i powoli popchnęła go nosem do zejścia z legowiska. Miodek niechętnie wstał, ale co się szybko okazało potrafił utrzymać równowagę. Poczuł na sobie następny delikatny dotyk Malinowej Sadzawki. Serce mu waliło ale w końcu postawił lewą łapę, lekko się chwiejąc następnie drugą i spowrotem lewą. I tak parę razy, aż w końcu opanował styl chodzenia. Ciekawe co u Kryształka i Mleczki. Czy są już uczniami? - pomyślał ale zanim zdąrzył to zanalizować zapytał.
- Czy Kryształek i Mleczka są już uczniami?
- Tak, teraz to Kryształowa Łapa i Mleczna Łapa. Mleczna Łapa nie widzi świata poza tobą i przychodzi tu codziennie - zaśmiała się - ale tylko wtedy jak śpisz, bo się ciebie wstydzi - przerwała ale potem dodała - między innymi to ona powiedziała, że się tak okropnie zachowujesz przez sen.
Kociak przez chwilę się zastanowił. Dlaczego Mleczna Łapa się mną interesuje? - myślał i zwrócił zdziwiony wzrok na medyczkę na co ta odpowiedziała jeszcze głośnieszym śmiechem. Oburzony kociak wszedł spowrotem na posłanie.
- Nie tak szybko - powiedziała Malinowa Sadzawka chwytając go za kark i stawiając spowrotem na ziemię - Miodowa Gwiazda chce z tobą porozmawiac na temat... em... twojego imienia.
Przez chwilę kociak milczał. Co jest nie tak z moim imieniem?! - pomyślał, ale chwilę później zdał sobie sprawę z jednej istotnej rzeczy - Przecież ona jest Miodowa! Dlaczego też się nazwywam Miodek?! Z takimi myślami znalazł się w legowisku przywódczyni. Miodowa Gwiazda chodziła w kółko widocznie czymś zdenerwowana.
- Usiądź i opowiedz proszę co działo się dokładniej w momencie twojej ucieczki - usłyszał jej poważy ton, a następie posłusznie zrobił to co kazała. Opowiedział o wszystkim co go spotkało dwa tygodnie temu.
- Jesteś silny - lekko złagodniała - przyśpieszymy twoje pasowanie - kociak lekko się uśmiechnął z pochwały, ale czy to była nagroda po tym jak doprowadził matkę do śmierci? - Tylko twoje imię... Twoja matka tak bardzo nie chciała ci go zmieniać, gdyż po pierwsze bardzo do ciebie pasowało, a po drugie chciała się zasugerować mną, przywódczynią klanu, i chciała abyś był tak silny jak każdy przywódca. Wszscy jej tego odmawialiśmy, lecz to nie poskutkowało. Zostałeś Miodkiem, jednak teraz nie może być w klanie drugiego tego samego członu...
Kociak zaniemówił, jak miały się teraz nazywać?
- Chciałbyś sam pomyśleć nad nowym imieniem? - zapytał przywódca jeszcze łagodniej.
- Chyba tak - powiedział kociak na skraju załamania.
- Proszę, daj znać o tym przed końcem dzisiejszego dnia, dzisiaj odbedzie się twoje pasownie.
CZYTASZ
Wojownicy I - Galaktyczna Przestrzeń PORZUCONE
FanfictionGalaktyczna Przestrzeń to I część pisanego przeze mnie fanfica. Nie jestem jakąś wybitna pisarką więc mam nadzieję że opowieść przyjmiecie ciepło. Klan jest prawie na zgubie. W tym momecie do niego przychodzi tajemniczy kot. Pachnie on wrogim klane...