Patrzyłem jak odchodzisz nie odwracając się, zostawiając przeszłość daleko za sobą. Szłaś do tych dwóch pieprzonych pozerów, którzy mieli gdzieś twoje szczęście, bo dla nich liczyło się tylko ich dobro. Bo byli egoistami, którzy mieli cię gdzieś, chyba że akurat ratowałaś im ich bezwartościowe tyłki. Mówiłem ci o tym wiele razy, prosiłem, byś zastanowiła się nad tym, czy warto dla nich stracić tak wiele. Prosiłem, byś wymieniła, ile to razy oni poświęcili się dla ciebie, a ile razy ty poświęciłaś się dla nich. Nie chciałaś o tym rozmawiać, mówiłaś, że tak wygląda przyjaźń.
Nie liczy się ja, liczymy się my.
Ale czy kiedykolwiek któryś z nich powiedziałby to samo? Zawsze ratowali swoją skórę, nigdy nie obejrzeli się za tobą.
Pamiętasz pierwszy rok? Naśmiewali się z ciebie. Pamietam to dobrze, kiedy tłumaczyłaś temu rudemu debilowi, że mówi się levioosa, a nie leviosaa. Pamiętasz, jak się z ciebie naśmiewali? Nie ważne, że uratowali cię przed trollem, gdyby nie oni nie byłabyś wtedy w tarapatach. Dlaczego od tamtego momentu łaziłaś za nimi wszędzie, co? Nierozłączna trójca z chłopcem, któremu zawsze wszystko się upiekło, bo był pieprzonym „wybrańcem" na czele. Taki z niego wybraniec, ale czy choć raz zainteresowały go twoje uczucia? Twoje samopoczucie? Cokolwiek?
A druga klasa? Zostałaś spetryfikowana, bo tak bardzo chciałaś im pomóc. Na co ci to było? Naraziłaś się na niebezpieczeństwo tylko po to, by pomóc chłopcu, który przeżył. Skoro to mu się udało, chyba dałby radę jeszcze raz, sam. Choć nie, bo nigdy nie dawał rady sobie sam. Potrzebował ciebie, swojego anioła stróża, który zawsze wyciągał go z kłopotów. Nawet leżąc spetryfikowana w skrzydle szpitalnym pomogłaś mu. No tak, bo przecież sam by nie wpadł na rozwiązanie. Byłem wtedy u ciebie, wiesz? Patrzyłem, jak leżałaś na tym łóżku, rzadko był przy tobie ktoś inny, nawet twoi przyjaciele. Wymieniałem kwiaty przy twoim łóżku, trzymałem cię za rękę i prosiłem Salazara, Merlina i kogo tylko się dało, żebyś wróciła do siebie.
W trzeciej klasie, przywaliłaś mi, ale wiem teraz dobrze, że zasłużyłem sobie. Ojciec mi nagadywał, zabraniał, ale dla mnie od początku byłaś fascynująca, a wtedy stałaś się i piękna. Twoja złość ukierunkowana we mnie... może to dziwne, ale mnie pociągała. A ja byłem zwykłym fiutem. Ale nie tylko ja, bo po raz kolejny się naraziłaś. Ciągle to robiłaś, ale powiedz mi, czy kiedykolwiek wyszło ci to na dobre? Mogłaś wtedy zginąć, wilkołak rozszarpałby cię na strzępy nie zważając na nic. A dementorzy nie mieliby dla ciebie litości, przecież pomogłaś wtedy zbiegowi. Przemogłaś się nawet i zdecydowałaś się na lot na tym hipogryfie, który o mało by przeze mnie nie zginął. Tak, żałowałem tego i żałuję do dziś i dziękuję Merlinowi, że go wtedy uratowaliście.
W czwartej klasie omal serce mi nie pękło, kiedy widziałem w gazetach plotki o tobie i tym pożal się Merlinie bohaterze. Kiedy do tego wszystkiego doszedł ten szukający, który w głowie nie miał niczego innego jak quidditch zastanawiałem się, czy naprawdę taka jesteś. Jak inne dziewczyny, które świata poza nim nie widziały. Patrzyłem na ciebie w tej sukni balowej i przysięgam, nie mogłem oderwać od ciebie oczu. Byłaś najpiękniejszą dziewczyną w całej szkole, ba, na całym świecie i już wtedy myślałem, że nie wytrzymam tego wszystkiego. Tak bardzo miałem ochotę podejść do ciebie, chwycić cię w ramiona i przetańczyć z tobą całą noc. Od tamtej pory myślałem o tobie jako księżniczce, którą koniecznie chciałem uratować przed okrutnym fatum, które chyba nad tobą wisiało od zawsze.
Piąty rok to był koszmar. Brygada inkwizycyjna mówisz? Byłem w niej tylko po to, by móc w porę cię ochronić. Nie oni, ale ja. Dlaczego wciąż pakowałaś się w kłopoty, by pomóc temu durniowi? Wiesz co sobie pomyślałem, kiedy mój ojciec został złapany, wtedy w departamencie tajemnic?
Że jedyna rzecz, która mnie interesuje to taka, żeby tobie nic się nie stało. Ojciec mógł iść do Azkabanu i nie interesowało mnie to, chciałem tylko twojego bezpieczeństwa. Może i było to głupie bo nigdy nawet ze sobą normalnie nie rozmawialiśmy, ale od zawsze jedyne co było dla mnie najważniejsze to ty, twoje życie i twoje bezpieczeństwo. A ty co zrobiłaś? Znów wpakowałaś się w kłopoty, by ten durny chłopak znów spieprzył sprawę. Zawsze byłaś najinteligentniejsza i podpowiadałaś im każdy krok, a oni zamiast wielbić cię tak, jak ja bym to robił, wbijali ci sztylet w serce, bo twoja pomoc nie okazała się tak skuteczna jak oni by tego chcieli.
CZYTASZ
Nie poddam się [Dramione]
FanficMiniaturka Dramione pisana z perspektywy Draco. Grafika z okładki znaleziona na Pinterest