Uznajmy, że w ich świecie istnieje wersja audio utworu Medicine – Harry'ego Styles'a.
Miłego czytania, xx___
Od kilkunastu dni moimi myślami zawładnęła ciemność. Dosłownie. Nie myślałam o niczym niż o sytuacji z tamtym mężczyzną.
Co by było gdyby nikt mnie tam wtedy nie znalazł?
Jakby to wszystko się potoczyło?
Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. O całej sprawie wiedziała jedynie Julia, Taylor i Luke. No właśnie Luke. Kilka razy myślałam nad tym, aby do niego pójść i mu podziękować, ale nie miałam na to siły.
Nie byłam w stanie.
Cały weekend przesiedziałam w łóżku u siebie w pokoju. Nie wiem co Julia powiedziała mojej mamie, ale na pewno nie chciałam, żeby znała prawdę. Nie potrzebowałam kolejnej osoby, która by ciągle pytała się czy wszystko ze mną w porządku – bo nie jest. Julia dzwoniła i pisała do mnie przez całe dwa dni. Gdy przyszłam w poniedziałek do szkoły próbowała dawać mi wsparcie za co jej szczerze dziękuję. Po szkole udając, że wszystko jest dobrze wracałam do domu. Nie jadłam bo nie miałam na to najmniejszej ochoty. Moje ostatnie jedzenie to było chyba własnoręcznie robione sushi przez moją mamę, które osobiście kochałam. Po przyjściu do domu zamykałam się w pokoju tylko po to, żeby wypalać co raz to kolejne papierosy do czwartej nad ranem słuchając przy tym piosenek Harry'ego Styles'a.
Moje płuca na pewno były mi za to wdzięczne.
Tak właśnie spędziłam tamten tydzień. Ten tak naprawdę nie różnił się niczym innym. Gdy wracałam do domu ociężale stąpając nogami po wybrukowanym chodniku moje myśli krążyły wokół jednego wydarzenia. Miałam wrażenie, że zaraz popadnę w szaleństwo. Powinnam trzymać jak najdalej od siebie te wspomnienia, ale natłok moich myśli mi na to nie pozwalał.
– Cześć. – powiedziała moja mama słysząc otwierane drzwi wejściowe.
– Hej. – odpowiedziałam kierując się do schodów prowadzących do mojego pokoju.
Powoli wspinałam się po marmurowych stopniach wyjmując z kieszeni spodni słuchawki. Gdy postawiłam stopy na piętrze zaczęłam się kierować do wybranych drzwi. Lekko je pchnęłam włączając Summertime Sadness – Lana Del Rey. Podeszłam do łóżka rzucając na nie moją szkolną torebkę. Wyjęłam z niej papierosy, po czym otworzyłam okno na oścież. Usiadłam na parapecie zapalając końcówkę papierosa i zaciągnęłam się nim zamykając przy tym oczy. Rozejrzałam się okolicy, ale trudno było dojrzeć czegokolwiek, ponieważ zapadał już zmrok. Był dziesiąty listopada, a u nas w Dayton w stanie Ohio zaczynało być ciemno.
Zamknęłam ponownie oczy próbując odgonić swoje własne myśli. Poczułam jak w kieszeni mojej bluzy coś zawibrowało. Włożyłam do niej rękę przytrzymując w ustach papierosa. Na ekranie komórki widniało powiadomienie o wiadomości. Odblokowałam telefon szybko odczytując wiadomość.
Od nieznany: Podzielisz się papierosem?
Zmarszczyłam brwi czytając kilka razy jeden tekst. Podniosłam głowę rozglądając się po ulicy. Nie mogłam tak naprawdę za wiele zobaczyć, bo w ciągu kilkunastu minutach już było całkowicie ciemno.
Do nieznany: Przepraszam to chyba pomyłka.
Po wystukaniu liter kliknęłam na ikonkę wysłania wiadomości. To niemożliwe, że ktoś mi się przyglądał. Nie widziałam nikogo na ulicy, ani chodniku. Nikt nie mógł mnie zobaczyć na parapecie.