trzecia osoba
młody nastolatek poszedł ścieżką w kierunku domu swojej dziewczyny.
jego czarne buty chrzęściły kilka wysuszonych liści, które leżały na chodniku.
nie szedł zbyt szybko, więc kiedy stawał na betonie, był to cichy dźwięk uderzania.
był to tylko dźwięk jego kroków, gdy szedł, cisza otaczała jego myśli.
przybył pod jej dom, ale nigdzie na zewnątrz jej nie widział.
rozejrzał się, a jego stopy zabrały go na jej krótki podjazd.
trzymając ręce w kieszeniach, pochylił się, żeby zajrzeć do okna jej salonu.
była tam karteczka samoprzylepna.
'złap mnie, jeśli potrafisz, kochanie'
odwrócił się i pobiegł podjazdem, wyjmując ręce z kieszeni, osłaniając oczy przed jasnym słońcem.
kiedy się rozejrzał, zobaczył postać przesuwającą się dalej w oddali.
musi być y/n... pomyślał.
pobiegł chodnikiem, jego buty uderzały o beton.
podszedł bliżej, ale też wydawało się, że ucieka.
ktokolwiek to był, poruszał się dość szybko.
zawołał nerwowo imię y/n, tak naprawdę nie chciał żeby to była jakaś przypadkowa osoba.
ktokolwiek to był zatrzymał k odwrócił się, uśmiechając się i wrzeszcząc w stronę Milesa.
"pośpiesz się, gałązka!"
Miles przewrócił oczami na przezwisko, którym nazwała go y/n.
zawsze żartobliwie nazywała go gałązką, ponieważ był dość chudy.
zaczął biec jeszcze raz, podczas gdy y/n na niego czekała.
kiedy zaczął się zbliżać, zdał sobie sprawę, że była na deskorolce.
"jeździsz na desce? od...kiedy?" powiedział Miles zdyszany, zwalniając, gdy stał przy y/n.
siedziała na swojej desce i spojrzała na niego z chichotem.
"zaczęłam w zeszłym tygodniu... chcesz spróbować?" zapytała y/n.
"nie ma mowy. Upadnę prosto na tyłek" zaśmiał się siadając obok niej na chodniku, kopiąc mały kamyk.
uśmiechnęła się i spojrzała na drogę, opierając głowę na dłoni.
drzewa i krzewy rosły wzdłuż dróg i domów, dodając zieleni w małej okolicy y/n, w której mieszkała.
"co ty tu w ogóle robisz?" zapytała, chwytając jego prawą rękę lewą i bawiąc się palcami.
"cóż, myślę, że wiedziałaś, że przyjdę. zostawiłaś mi karteczkę," mały uśmiech pojawił się na jego piegowatej twarzy.
spojrzał w dół, na ręce y/n i jego ręce, które poruszały się delikatnie.
poruszała jego palcami w górę i w dół, lekko stukając nimi o chodnik, czasem też po kostkach.
"no dalej," powiedziała nagle y/n, zsuwając się z deski.
wyciągnęła rękę z wyczekiwaniem, gdy Miles przewrócił oczami i chwycił dłoń y/n.
"co robisz?" Miles zapytał, kiedy y/n zdjęła kask.
"uczę cię jeździć na deskorolce", uśmiechnęła się i założyła mu kask na głowę, dając mu znak, żeby go przypiął.
zrobił, jak mu kazano, i przypiął kask, dopasowując go nieco, aby lepiej pasował do głowy.
"teraz chcę, żebyś złapał mnie za ręce i stanął na desce" powiedziała y/n.
"J-ja nie chcę spaść…" powiedział żenująco Miles.
y/n mogła zobaczyć w jego oczach, że się boi.
"w porządku, Miles, nie musisz, jeśli nie czujesz się komfortowo" powiedziała zapewniająco.
spojrzał na deskorolkę i zacisnął powieki.
Miles westchnął i spojrzał y/m w oczy.
"zrobię to. nic mi nie będzie."
-=*^*=-
"no, dalej...świetnie sobie radzisz", uśmiechnęła się do niego, gdy mocno trzymała jego ręce, ciągnąc go po chodniku, gdy stał na deskorolce.
spojrzał na swoje stopy, potem na jej twarz i uśmiechnął się radośnie.
"to jest zabawne" śmiech Milesa wypełnił chłodne powietrze.
y/n kontynuowała ciągnięcie Milesa po chodniku, powoli przyspieszając co kilka kroków.
oboje cieszyli się cichym wieczorem, który składał się tylko z nich i tętniącego życiem zachodu słońca.
twarze Milesa i y/n jarzyły się w pomarańczowym i czerwonym świetle słonecznym, zwłaszcza piegi widoczne na twarzy Milesa.
lśniący czarny kask, który nastolatek miał na głowie, zamigotał, gdy nagle zaczął krzyczeć na y/n, żeby przestał.
podskoczyła lekko z zaskoczenia, ale potem lekko objęła Milesa w talii, żeby go zatrzymać.
uśmiechnął się do jej twarzy, gdy spojrzała na niego z niepokojem.
"co jest nie tak?" zapytała.
Miles zignorował jej pytanie, kiedy zeskoczył z deski, prawie ześlizgując się z niej.
delikatnie odsunął się od deski, gdy patrzyła na niego zmieszana.
przykucnął i wyciągnął rękę z ziemi przed deskorolką.
na jego dłoni czołgał się średniej wielkości pająk.
obserwował go uważnie, ani razu nie mrugnął.
pająk tylko siedział na jego bladej dłoni, prawie wpatrując się w ciemne oczy Milesa.
jego palce drgnęły lekko i pchnął pająka.
cichy chrzęst odbił się echem w łagodnym wietrze.
oczy y/n rozszerzyły się, kiedy spojrzała na zgniecionego pajęczaka i małą plamę krwi na jego jasnej skórze.
"chciałem go zabić sam, a nie deską" -uśmiechnął się.
y/n potrząsnęła głową i przypomniała sobie, że to Miles Fairchild i że jego przerażające zachowanie jest normalne.
"chcę więcej ćwiczyć, proszę" powiedział Miles, próbując stanąć na desce.
zdjął stopę z chwiejnej deskorolki, wiedząc, że upadnie bez y/n, i stanął na chodniku, wpatrując się w nią.
podeszła do niego i złapała go za ręce, trzymając go nieruchomo.
"no to jedziemy" uśmiechnęła się.
Miles szybko wszedł na deskorolkę i y/n ciągnęła go coraz dalej i dalej w dół chodnika, podczas gdy noc trwała spokojnie.
———————
Macie drugi imagine dzisiaj :)
Ogólnie to jeszcze 2 i koniec książki, więc no.
Tą książkę piszę dlatego że zrobiłam sobie przerwę od Hells Awakening i no.
Książka na zabicie czasu :)
Do zobaczenia jutro ❤️❤️
————————
CZYTASZ
𝐦𝐞𝐧𝐚𝐜𝐢𝐧𝐠 - 𝙼𝚒𝚕𝚎𝚜 𝙵𝚊𝚒𝚛𝚌𝚑𝚒𝚕𝚍 [𝑡𝑟𝑎𝑛𝑠𝑙𝑎𝑡𝑒 𝑃𝐿]
Fanfiction𝒊𝒎𝒂𝒈𝒊𝒏𝒚 𝒐 𝒏𝒂𝒔𝒛𝒚𝒎 𝒖𝒍𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒚𝒎 𝒔𝒕𝒓𝒂𝒔𝒛𝒏𝒚𝒎 𝒄𝒉𝒍𝒐𝒑𝒄𝒖 ...