Oto jak zwykle krótka historia, na którą wena jak zwykle przyszła w najgorszym możliwym czasie, czytaj gdy powinnam uczyć się na sesję. Okładka to chujnia, ale idk, nic mi się nie podoba a to najlepsza wersja jaka powstała. Ogólnie gdyby nie ona publikacja byłaby wcześniej xD. A teraz siedzę z mamą i oglądam filmy (wciąż mam egzaminy przed sobą xD). Więc powodzenia dla mnie i miłego czytania dla was!💍💍💍
Nocny Łowca przemierza ulice Nowego Jorku, oświetlone tylko latarniami ulicznymi. Mimo że jest już środek nocy, a on ma za sobą cały dzień ciężkich treningów i misji, to przepełnia go energia. Jego ukochany wreszcie po tygodniu rozłąki czeka na niego w ich mieszkaniu. Wciąż napawa go to dziwnym uczuciem, którego nie jest, w stanie określić i robi mu się tak miło w środku. Tam czuje się na miejsce, tam czeka ktoś, kto się o niego martwi. To dodaje mu skrzydeł. Energii, którą tak chętnie wysysają obowiązki. Dziś jednak dostał wyjątkowo mocny zastrzyk. Kilka dni rozłąki sprawiły, że mocno zatęsknił, a teraz ta tęsknota zostanie zastąpiona przez bliskość Wysokiego Czarownika Brooklynu. Z szerokim uśmiechem dostaje się do budynku, a następnie loftu. Ledwo zrzuca buty, idąc w głąb mieszkania, zastanawiając się, czy Magnus jednak nie poszedł spać po wyczerpującej podróży. Zauważa przygaszone światło z pomieszczenia po jego lewej. Od razu się tam kieruje, chwilę po tym gwałtownie zatrzymując się w progu salonu, z zapartym tchem. Stoi ze wbitym spojrzeniem w Czarownika, który siedzi na fotelu ubrany w jedwabne butelkowozielone spodnie od piżamy i ledwo związany, krótki srebrny szlafrok, który osunął się z karmelowego ramienia, odkrywając więcej kuszącej skóry, która lśni małymi drobinkami brokatu. Twarz jest pozbawiona makijażu, a włosy łagodnie opadają na czoło mężczyzny. Z biżuterii zostały trzy łańcuszki i pierścienie. Lightwood czuje jak płonie, a drapieżne spojrzenie kocich oczu, które tak pokochał, nie pomaga uciec z letargu. I jeśli jeszcze przed chwilą nie był pewien, co go czeka, to obserwacja, jak Magnus powoli ściąga pierścień po pierścieniu, patrząc na niego płomiennym spojrzeniem, to teraz jest bardziej niż pewien, iż będzie się wił pod wpływem ty długich, sprawnych palców wiele przyjemnych chwil. Wizja ta sprawia, iż z trudem przełyka ślinę i bierze drżący oddech.
- Podejdź do mnie, Alexandrze.
Wraz z ostatnim pierścieniem, który jest prezentem, a który no cóż, prawie skończył się nieplanowanymi oświadczynami, z czego czasem się śmieją, lądującym na blacie wysokiego stolika stojącego przy fotelu, pomieszczenie wypełnia niski, lekko zachrypły głos Bane'a, który przyprawia chłopaka o przyjemne dreszcze. Rusza się powoli, wciąż z dozą nieśmiałości i niepewności, pod czujnym spojrzeniem pary złotozielonych oczu. Czarownik nigdy nie czuł się bardziej rozpalony, jak teraz pod tym niepewnym, ale jakże pełnym pożądania i miłości spojrzeniem najpiękniejszych oczu, jakie widział a widział ich naprawdę wiele przez te setki lat. Nie wie, co go jeszcze powstrzymuje, przed rzuceniem się na przystojnego Łowcę, może właśnie dokładnie to samo co budzi w nim tę chęć. Mimo że siedzi i z każdym krokiem chłopaka musi zadzierać głowę coraz wyżej, by wciąż móc patrzeć w coraz ciemniejszy błękit oczu kochanka, to czuje ten podniecający dreszcz władzy, jaką ma nad Alexandrem. A dreszcze, które przechodzą przez chłopaka, który właśnie jest już o krok od niego, mówią mu, że nie tylko mu się podoba ta sytuacja. Nie musi patrzeć w dół, by być pewnym, podniecenia chłopaka, które odznacza się w spodniach.
- Zdejmij koszulkę.
Kolejny głębszy, drżący oddech Nefilim roznosi się po pomieszczeniu. Lekko trzęsącą się dłonią sięga brzegu czarnego materiału i podciąga powoli w górę. Każdy najmniejszy mięsień w jego ciele jest napięty w oczekiwaniu na rozwój nocy. Materiał z charakterystycznym szumem ląduje na ziemi, a na bladym umięśnionym brzuchu Aleksandra, ląduje wyraźnie kontrastująca dłoń, zwieńczona paznokciami pokrytymi czarnym lakierem. Mięśnie gwałtownie się ruszają pod słodkim dotykiem delikatnej dłoni, a usta opuszcza sapnięcie. Ciało całe drży w oczekiwaniu, gdy dłoń powoli sunie po krzywiznach ciała, badając ich strukturę i zmienność. Nocny Łowca jest niezdolny do czegokolwiek innego niż stanie i oddawanie woli kochanka. Dłoń kieruje się powoli w dół, by chwycić w końcu za pasek. Wprawnym ruchem, zostaje odpięty wraz z guzikiem spodni. Usta chłopaka opuszcza kliwienie, gdy jego w pełni gotowa męskość, zostaje obtarta przy zsuwania ciężkiego materiału, kryjącego jego nogi. Czarownik nie mając ochoty na zbyt długą walkę z uciążliwym materiałem, pozbywa się go do końca pstryknięciem palców.
CZYTASZ
Pierścienie - Malec
FanfictionSpotkania po nawet krótkiej rozłące lubią owocować w mniejsze czy większe przygody.