Rozdział 4

450 36 9
                                    

Notka na dole + postacie więc zajrzyjcie ;)

Dlaczego zawsze dobre seriale kończą się tak szybko? Kończąc oglądać ostatni odcinek, zamknęłam laptopa i położyłam go na dalszą część łóżka. Miał tylko trzy sezony po czym został anulowany, byłam zła, bo cholernie mnie zaciekawił a nagle uniemożliwiają mi poznanie dalszej fabuły. Zsunęłam z siebie kołdrę i wstałam na proste nogi, mając mroczki przed oczami. Kilka sekund stałam w miejscu aby to uczucie minęło po czym skierowałam się do toalety aby się umyć.

W czwartek miałam okropne szczęście bo gdy wróciłam do domu, mama spała a ojciec gdzieś wyszedł. A ja tylko wróciłam do swojego pokoju zamykając go na klucz. Ulżyło mi gdy mogłam normalnie położyć się spać. I tak przespałam połowę dnia, iż wstałam po piętnastej a potem oglądałam serial, relaksując się. Tak, nie poszłam do szkoły ale zdarzało się to często z powodu pracy, ale frekwencje miałam pod kontrolą, a oceny były w miarę dobre. Prócz pieprzonej chemii. Za to dziś czyli w sobotę wstałam jak na mnie dość wcześnie bo o dziesiątej, ale również przeleżałam cały dzień. Jednak była już siedemnasta co oznaczało, że trzeba zacząć się szykować. Dzisiaj planowałam wyjśći w końcu się zabawić. Przez natłok w pracy dawno nigdzie nie byłam. Dawno czyli z dobre dwa tygodnie.

Po dwudziestominutowym prysznicu, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki kierując się ku mojej szafie. Otworzyłam drewniane drzwiczki, patrząc na zawartość.

Sukienka? Spodnie? A może spódnica?

Nie miałam pomysłu co na siebie nałożyć bo szłam tylko na chwile do klubu a potem na domówkę u Rick'a, który perfidnie mnie wykorzystuje. Ale zna moją litość i czuły punkt, którym jest to, że nie chce aby ktoś wiedział czym się zajmuje, a to, że chłopak to wie to tylko głupi przypadek. Dlatego to po co jechali wtedy chłopaki, jest dla niego bo mnie poprosił.

Moim oczom ukazała się czarna skurzana spódniczka, bardzo krótka spódniczka. Spięłam się na jej widok zaciskając lekko usta w cienką linie. Wspomnienie, które dotarło do mojej głowy było przyjemne wtedy gdy je przeżywałam, po dwóch latach wydawało się irracjonalne, lecz było prawdziwe.

A co lepsze, tak wyglądało wtedy moje życie.

– Godzina? ­– zapytałam rozbawiona, zapinając moją skurzaną spódniczkę. Obejrzałam się w lustrze twierdząc, że czegoś mi jeszcze brakuje. Po kilku sekundach prychnęłam, patrząc na swoje bose nogi.

– Zaraz dwudziesta druga. Możesz szybciej? – zapytał mnie brunet kiedy podszedł bliżej, łapiąc rękami moją talie od tyłu.

– Tylko buty i jestem gotowa. – mruknęłam uwalniając się z uścisku i skierowałam się po moje czarne wysokie szpilki.

– Usta. – mruknął siadając na moim łóżku.

I wtedy mnie olśniło, tego mi brakowało. Podbiegłam ze szpilkami w ręku do toaletki chwytając soczyście czerwoną pomadkę i szybko lecz starannie pomalowałam nią moje wargi.

– No i teraz cię wpuszczą. – prychnął. Mi za to do śmiechu już nie było, wkurwiało mnie, że bez tego mnie nigdzie nie wpuszczali. Ale czego się dziwić, w obcisłych rzeczach i pomalowanych mocno ustach, nie wyglądałam już na piętnaście lat lecz na co najmniej siedemnaście.

– Zoey się odzywała? – zapytałam trzy lata starszego chłopaka.

– Tak, jest już na miejscu więc rusz dupe, czekam w aucie. – powiedział i po tym szybko się ulotnił bo oboje usłyszeliśmy moich rodziców. – a i łap bo bez tego trochę sztywna jesteś. – zakpił i rzucił w moją stronę woreczek z kokainą i wyszedł przez balkon w pokoju James'a.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 29, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Honey, we mate [ zawieszona :( ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz