Opis postaci
Laurenty: Ma już 22 lata i 182 cm wzrostu, od ponad pół roku mieszka sam i pracuje w sklepie spożywczym koło domu, gdy nie umawia się ze znajomymi by zarobić trochę więcej bierze nadgodziny.
Nigdy nie miał dziewczyny bo zdecydowanie woli chłopców, niestety trzyma on to w sobie i póki co nikt o tym nie wie, strasznie obawia się reakcji innych w dodatku gdy podoba mu się jeden z przyjaciół.
Bardzo lubi tatuaże, ma jeden na klatce piersiowej a drugi na udzie, w przyszłości planuje mieć ich jeszcze więcej.Lucjan: Czyli najstarszy z przyjaciół, ma skończone 25 lat, 169 cm wzrostu i również mieszka już sam w okolicach szkoły do której uczęszcza Klementyn. Każdy wie ze jest on homoseksualny i tego nie ukrywa, zwykle mówi otwarcie o swoich uczuciach lecz myśli on ze Laurent jest hetero a bardzo mu się podoba, boi się jego reakcji oraz tego ze przez uczucia którymi go darzy ich paczka się rozpadnie. Pierwszy raz się czegos tak bardzo obawia jednakże ma już plan jak rozkochać w sobie chłopaka.
Klementyn: Najmłodszy z przyjaciół, ma dopiero 18 lat i 171 cm wzrostu. Uczęszcza jeszcze do szkoły, mieszka z rodzicami którzy są dość wyluzowani i często pozwalają mu iść na imprezę czy zostać u któregoś ze swoich przyjaciół na noc.
Ma on dziewczynę Heo Sun Lee i są razem od dwóch lat, niestety od dość dawna ten nic do niej nie czuje i prawie się nie widują.Jest piątek, chłopcy jak zwykle na weekend umówili się na godzinę 19 w domu Lucjana, każdy z chłopców uszykował papierosy, wódkę, colę oraz coś do jedzenia.
Z racji tego ze dawno nie byli na żadnej imprezie bo ostatnie tygodnie mieli dość zawalone, czy to w pracy, czy w nauce, postanowili sami sobie ją urządzić.
Między innymi zaplanowali grę w butelkę na prawda czy wyzwanie.~ godzina 19 ~
Laurenty jak zwykle dużo wcześniej był już u Lucjana, pomógł mu sprzątać w dodatku z niecierpliwością czekali na Klementyna który jak zwykle się spóźniał, Napisał tylko smsa że idzie jeszcze do sklepu bo zapomniał kupić coli, oczywiście dalej nie odpisywał ani nie odbierał, pewnie ponownie
rozładował mu się telefon.Klaudiusz: Jak zwykle się spóźniłem, wiedziałem że chłopcy się na mnie wkurzą bo ostatnim razem ostrzegali mnie że jak znów się spóźnię to się w końcu na mnie obraża. Na szczęście miałem jedno sensowne wytłumaczenie, czyli wypadł mi telefon gdzieś po drodze i musiałem się po niego wracać, całe szczęście ze nikt go nie zabrał, jest on nowy a jakby coś się z nim stało rodzice pewnie kazaliby mi iść do pracy bo drugiego bym już nie dostał.
Specjalnie po znalezieniu swojego telefonu zacząłem biec w stronę mieszkania w którym się znajdują by być chodź trochę szybciej. Wbiegłem jak poparzony do pomieszczenia, rzuciłem plecak na ziemie i z uśmiechem cały zmęczony usiadłem obok nich po chwili dodając.
— Naprawdę przepraszam od razu mówię, nie gniewajcie się na mnie bo mam naprawdę sensowne wytłumaczenie a to że ja mam Pecha nie jest już moją winą! Zawsze coś gubię.. -Laurenty: Zaśmiałam się pod nosem na widok tak zmęczonego chłopaka, ze stresu mówił tak szybko że ledwo co zrozumiałem. Pamiętam też co mówiliśmy mu ostatnim razem i chyba wziął to zbyt na poważnie dlatego objąłem go ramieniem i przesunąłem delikatnie do siebie.
— już spokojnie, nie denerwuj się tak ten raz możemy ci jeszcze wybaczyć prawda Lucek?Lucjan: Widząc jak chłopak który mi się podoba Przytula naszego przyjaciela od razu zrobiłem się zazdrosny, oczywiście nie mogłem pokazać tego po sobie bo jesteśmy tylko przyjaciółmi, mimo wszystko chłopak nigdy mnie tak nie objął.
Wziąłem głęboki wdech i po chwili odpowiedziałem na zadane mi pytanie.
— tak, zgadzam się tym razem możemy ci jeszcze wybaczyć, ale pamiętaj żeby to był nasz ostatni raz rozumiemy się? — uśmiechnąłem się pod nosem do chłopców po chwili dodając
— dobra, to co idziemy grać?
CZYTASZ
Triple love is difficult.
RomanceCześć mam nadzieje ze ta seria która chce prowadzić wam się spodoba, będzie ona o przyjaciołach którzy nawzajem coś do siebie czują. Może dać znać jak wam się podoba oraz również z chęcią posłucham różnych rad gdyż dopiero zaczynam swoją historie z...