―Mia czy ty możesz się pospieszyć? Dobrze wiesz że nie możemy się spóźnić na rozprawę. ― powiedział zdenerwowanym głosem, cały czas uderzając kluczami o futrynę.― No idę już przecież. ― wymamrotałam oschłym głosem.
― Mamy dosłownie pół godziny a nawet nie wyszliśmy z domu. ― W jego głosie można było wyczuć irytację, ale zarazem zmartwienie o to jak potoczy się rozprawa.
Po około piętnastu minutach byliśmy już pod sądem. Czekał na nas zniecierpliwiony adwokat, ponieważ mieliśmy być godzinę wcześniej, a nie piętnaście minut. Był to nasz wujek, z którym zbytnio nie utrzymywaliśmy kontaktu. Nie mieliśmy żadnych funduszy na adwokata a on nie chciał od nas pieniędzy więc bez zastanowienia wzięliśmy go na naszego obrońce.
Jeszcze raz omówiliśmy plan rozprawy i to co konkretnie mamy mówić, aby brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Bardzo długo przygotowywaliśmy się tego, więc każde najmniejsze potknięcie byłoby ogromnym ciosem.
Byliśmy strasznie zestresowani, lecz musieliśmy zachować jak największą powagę i nie dać się zmanipulować. Ten dzień był wyjątkowo upalny co nie sprzyjało ochłonięciu i odprężeniu się przed rozprawą.
Wchodząc na salę czułam ogromny niepokój. Z tyłu głowy cały czas miałam najgorszy scenariusz. Stawiając każdy kolejny krok, byłam coraz bardziej nie pewna tego co robię. Marcin lekko skierował mnie w stronę miejsca, na którym powinniśmy usiąść. Cała drżałam i czułam że każde słowo, które wyjdzie z moich ust będzie chwiejne. Kurczowo ściskalam palce u stóp, tak jakbym chciała przykuć się do ziemi.
Kiedy na salę wszedł mój ojciec ja i mój brat zamarliśmy. Jedyne co chciałam teraz zrobić to podejść i wykrzyczeć mu prosto w twarz jakie piekło mi urządził. Zaraz za nim wszedł jego adwokat, który zmierzył nas wzrokiem od góry do dołu. Po chwili wszedł sędzia z tego powodu wszyscy gwałtownie wstali.
Nie pamiętam żadnego momentu z rozprawy oprócz wyroku.
"Skazuję Lorenzo Fiorucci na osiem lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa oraz znęcanie się psychiczne i fizyczne nad Mią Fiorucci. Panu Martino Fiorucci przyznaję pełne prawa rodzicielskie do Mii."
Mojemu bratu jak i mi spadł ogromny kamień z serca. Zakładaliśmy taki scenariusz, lecz mimo wszystko byliśmy w tym momencie najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
Podniosłam wzrok i ostatni raz popatrzyłam prosto w oczy mojego ojca. Jego wzrok był szyderczy i z każdą sekundą coraz bardziej nienawistny, ale pomimo to czułam w nim jakąś cząstkę dobra. Był moim ojcem i pomimo zła, które mi wyrządził zawsze będę go kochać.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć, w to opowiadanie będę wplątać bardzo dużo odczuć głównej bohaterki. Poruszane będą kwestie samookaleczenia i prób samobójczych.Mam nadzieję, że prolog zachęcił was do przeczytania reszty opowiadania.
CZYTASZ
Shodow Of Love
Fanfiction13 letnia Mia Fiorucci wraz ze swoim bratem wyjeżdża do Wielkiej Brytanii po wygranej rozprawie sądowej. Ma bardzo wiele traum i problemów lecz na swojej drodze spotyka chłopaka. Ratują swoje życia nawzajem i są dla siebie podporą. W wieku 18 lat wr...