Rozdział 2

889 26 22
                                    

Mecz piłki nożnej dobiegł końca, a wszyscy byli w większości nietknięci.  Sama Raquel miała tylko kilka siniaków pod spodenkami i pociła się jak świnia, ale to nie miało znaczenia w obliczu tak wspaniałego zwycięstwa.  Nigdy nie uważała się za osobę, która zbyt poważnie traktuje sport, ale dobrze się bawiła, krzycząc, bijąc się w klatkę piersiową i obejmując swoich kolegów z drużyny, posuwając się nawet do tego, by wskoczyć w ramiona Helsinek i pozwolić mu kręcić nią na prawo i lewo.

Kiedy znów znalazła się z powrotem na ziemi - czując może tylko trochę zawroty głowy - próbowała odszukać Sergio.  Nigdzie nie było go widać, co było dziwne, biorąc pod uwagę, że widziała go kątem oka zaledwie kilka sekund wcześniej.  Kiedy podniosła oczy, zobaczyła, że wyszedł i kierował się w stronę klasztoru.

Wyglądał prawie tak, jakby nad czymś rozmyślał.  Nie była zbyt zdziwiona.  Ta gra była tak daleka od normalnego czystego ćwiczenia zespołowego, jak to tylko było możliwe.  Mimo wszystko było fajnie, przynajmniej dla niej.

Po meczu wszyscy padli na trawnik, aby złapać oddech i poopalać się.  Marsylia i Helsinki przyniosły na boisko wiadra wypełnione lodem i napojami, skąd każdy szaleńczo szukał własnej butelki.  Nairobi złapała już jedno piwo i leżała na plecach na trawie, przyciskając lodowaty napój do czoła, z zamkniętymi oczami z błogości.

„Cześć Lizbona" - zawołał Bogota i uniósł butelkę w powietrze.  - Zabrałem dla ciebie cydr, zanim Palermo się do niego dorwał.

- Mmm... dziękuję - powiedziała, łaskawie przyjmując drinka.

Bogota klepną w ziemię obok siebie, żeby do niego dołączyła.  Właśnie wtedy, gdy Raquel miała usiąść, Bogota poruszył się trochę w jej stronę na tyle, żeby nieświadomie usiadła na jego kolanach.

Raquel tylko przewróciła oczami i odsunęła się od niego na wygodną odległość.  - Możesz pomarzyć - powiedziała sucho.

- Wspaniała kobieta, taka jak ty, sprawia, że ​​marzę o wielu rzeczach. Jednak nie wyrażam swoich życzeń, żeby nie ryzykować utraty twojego ukochanego towarzystwa.

„Mądra decyzja".  Otworzyła butelkę i uniosła ją w powietrze.  „Za dobrą grę.

- Za dobrą grę - odpowiedział, stukając butelką o jej butelkę i pociągając łyk zimnego piwa.

  „Wiesz, jedynym powodem, dla którego twoja drużyna wygrała, był fakt, że twój chłopak zasypywał nas faulami," zachichotał.

„Takie są konsekwencje nieczystej gry" - zażartowała z powrotem.

- Jeśli oficjalne przepisy uważają, że ​​nawet spojrzenie w twoją stronę jest faulem, to jasne.

- Uderzyłeś mnie o ziemię, Bogota!

- Tylko raz. Po tym nie mogłem zrobić ani kroku przez sędziego, który wyglądał, jakby chciał odciąć mi jaja. Może zechcesz z nim porozmawiać, zanim on naprawdę to zrobi.

Raquel spojrzała w kierunku swojego chłopaka.  Sergio odwrócił wzrok, gdy tylko ich oczy się spotkały, i skupił się na notatniku, w którym coś pisał.  Raquel nie przejmowałaby się tym, gdyby nie zaczął kiwać głową, co zwykle robił, kiedy trawiła go skrajna irytacja.

„Jestem pewna, że ​​jest po prostu zirytowany naszą ogólną etyką gry," powiedziała, odwracając się do niego z rozbawionym uśmiechem.

"Mam nadzieję, że tak."

Znowu spojrzała na Sergio, próbując wymyślić sposób, by skłonić go do podejścia do niej.

Niestety, ale już tam go nie było.

Noce we Florencji // Dom Z Papieru // Serquel [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz