BIAŁY WILK

67 5 7
                                    

Zakapturzona postać siedziała w karczmie i znudzona śledziła wzrokiem po zgromadzonych, licząc na jakieś ekscesy. Nie chciała się w nic mieszać, ale chciała żeby coś się wydarzyło. Miała dość monotonności. Zdecydowanie za długo przebywała w tej małej, nudnej mieścinie. Wiedziała, że długo nie usiedzi na tyłku, za bardzo ciągnęło ją w świat. Nie ważne jak bardzo by siebie oszukiwała, to osiadły tryb życia nie był jej przeznaczony. Alba Ursus było malutkim królestwem odciętym od cywilizacji. Nawet nie istniało na mapie i tylko przypadkiem odkryła to miejsce. Nikt nowy tutaj się nie zapuszczał, życie toczyło się jednostajnie i spokojnie. Chwyciła w dłonie kufel, stojący przed nią na stole, ale nie podniosła go, tylko obserwowała jak trzy stoły dalej pije pięciu chłopów. Jeden podniósł kufel nad głowę i zaryczał ''Więcej piwa!", po czym rzucił naczyniem o podłogę. Stuknęło głośno, aż pulchny karczmarz podskoczył za ladą. ,,Tyle z tutejszych burd''-pomyślała znudzona. Zerknęła przez ramię. W najdalszej części karczmy, pod ścianą chichotały dwie młode kobiety, które bez większego wysiłku uwodził przystojny mężczyzna. Zajrzała z powrotem w swój kufel i westchnęła. ,,Może ty mi powiesz coś nowego'' -pomyślała. Kiedy podniosła kufel do ust, do karczmy wkroczył nieznany jegomość. Miał na sobie podróżny płaszcz, podszedł do lady i zanim się odezwał, zrzucił z głowy kaptur, pokazując światu swoje śnieżnobiałe włosy. Zagadał karczmarza i zamówił piwo.

-Mamy wiedźmina i wystarczająco zdziera z nas pieniądze. -powiedział głośno karczmarz i zerknął nieprzyjemnym spojrzeniem na zakapturzoną postać. Białowłosy zerknął przez ramie na osobę, o której mówił karczmarz. Zamówił najlepsze danie, jakie serwują w karczmie i z kuflem w ręce podszedł do stolika, gdzie siedziała samotna i znudzona postać.

-Wiedźmin? -zapytał zaintrygowany.

Postać zrzuciła kaptur z głowy. Przejechała palcami po długich, czekoladowych włosach. Spojrzała na twarz nieznajomego swoimi osobliwymi oczami. Jej lewe oko było koloru szmaragdu, prawe zaś wyglądało jakby było czerwone, jednak z bliska można było dostrzec, że pod gęsto poznaczonymi, czerwonymi niteczkami przebija się szmaragdowa tęczówka.

-Ty nie jesteś wiedźminem. -stwierdził białowłosy, wyraźnie zgubiony z tropu.

-Jestem. -odpowiedziała.

-Kobieta wiedźmin to tylko legenda. -stwierdził.

Geralt słyszał historie o pewnym nieżyjącym już wiedźminie, który zaczął robić eksperymenty na dziewczynkach. Chciał sprawdzić, czy można stworzyć kobietę wiedźminkę. W eksperymencie życie straciło dwanaście dzieci i tylko jedno przeżyło, ale nie było jak typowy wiedźmin. Dziewczynka stała się bardziej bestią niż wiedźminem. Geralt nie znał szczegółów tej historii. Była to dla niego głupia bajeczka, którą opowiadał mu Vesemir. Legenda, która miała tłumaczyć, dlaczego wiedźmini są tylko płci męskiej.

-W każdej legendzie jest jakieś ziarno prawdy. Siadaj...-powiedziała kierując wzrok na puste miejsce naprzeciwko niej. Bez zawahania usiadł przy stole, postawił przed sobą kufel pełny piwa i spojrzał swoimi zmutowanymi oczami na kobietę.

-Jestem Geralt...

-Wiem...-mruknęła i uśmiechnęła się krzywo. Słyszała co nieco o Geralcie z Rivii, zwanym Białym Wilkiem. Kiedy tylko wszedł i zrzucił kaptur z głowy, poznała, że to on. Po pierwsze nikt inny niż wiedźmin nie zapuszczałby się tutaj. A z opowieści pamiętała, że wiedźmin nazywany Białym Wilkiem, miał mleczny kolor włosów.

Wiedźminka Merre (FANfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz