Osiem

576 57 19
                                    

Tak, zdecydowanie wolę jeść kebaba z Hoderem, niż siedzieć na kolacji z ojcem.

Pomiędzy nami panowała cisza, ani ja, ani on nie odzywaliśmy się, tylko jedliśmy fast foody. W sumie nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, może Hoder nie jest taki zły, na jakiego się kreuje? W sumie, jeśli widzi, że wszystko jest pod kontrolą, a szczególnie ja się słucham i nie uciekam, jest fajnie. Ten miesiąc będzie dobry, na pewno.

Naprawdę musi zabawnie to wyglądać, że dwójka chłopaków w garniakach siedzi na drogim aucie i jedzą kebaby za dziesięć złotych na parkingu. Znaczy, mi jest wygodnie, więc nie widzę potrzeby wsiadania do auta czy jechania do domu. Kebab to kebab, o ile nie jest z ostrym sosem, jest dobry... Choć Hoder myśli inaczej i gdy usłyszał, że chce sos czosnkowy, zaśmiał się, ale co ja poradzę? Nie jestem typem, który lubi długie posiedzenia w toalecie.

Po chwili czarnowłosy przekręcił głowę i spojrzał na mnie, widząc to, przełknąłem ślinę i spojrzałem również na niego. Ten już skończył jeść i definitywnie czekał, aż też skończę, dlatego odwróciłem wzrok i wróciłem do mojego kebaba, aby po chwili zgnieść folię aluminiową i przetrzeć wierzchem dłoni kąciki ust.

- Jedziemy do domu? - zapytałem i spojrzałem na starszego, ten pokiwał głową twierdząco. Schodząc z maski auta i wrzuciłem folię do kosza na śmieci, po czym wsiadłem na miejscu pasażera i zapiąłem pasy, bo Hoder znowu doszedłby do wniosku, że nie ruszymy, dopóki tego nie zrobię.

- Jakby ojciec pytał, pojechaliśmy od razu do domu, jasne? - zapytał i od razu zmierzył mnie wzrokiem po wejściu do auta. Przekręciłem głowę, aby na niego spojrzeć i pokiwałem nią potwierdzająco, aby wiedział, że rozumiem. W sumie nawet bez jego słów nie przyznałbym się, bo miałbym długi wykład o tym, że nie powinienem tak robić.

Wyciągnąłem telefon i zacząłem przeglądać media. Czułem, jak auto rusza, ale nawet nie musiałem podnosić głowy, aby wiedzieć, że Hoder jedzie szybko. To w sumie dobrze, im szybciej w domu, tym lepiej, będę mógł w końcu zdjąć ten jebany garnitur i ubrać dresy. Na poniedziałek muszę dokończyć jeszcze projekt i odrobić lekcje, ale czuję, że pójdzie mi to szybko. Jutro wolę dłużej pospać, a potem pewnie będę się obijał cały dzień. Moje soboty zazwyczaj nie były zbyt produktywne, lub spotykałem się ze znajomymi, lub leżałem w łóżku głaszcząc Alrik'a, oglądając filmy czy seriale i jedząc słodycze.

Co do spotkań z Tyrem, Balduerm, Varem, Sigyn i Frigg nie wiem, jak to teraz będzie. Każdy z nas ma inny charakter, często głupie wypowiedzi czy pomysły dla nas są normalne, ale dla osób trzecich mogą być pojebane. Nie wiem jak Hoder będzie się zachowywał w ich towarzystwie. Nie wiem też, na jakich zasadach ma mnie pilnować. Może ojciec kazał mu też mnie pilnować, abym nie pił czy nie palił? Mam nadzieję, że nie. Znaczy, sam wytrzymałbym bez tego, ale znajomi ciągle by mi to wypominali i się śmiali.

~~~~

Leżałem na brzuchu w moim łóżku, przed sobą miałem laptopa i właśnie kończyłem prezentację. Była super, dodałem dużo zdjęć, które przylatują i odlatują. Pani z podstawówki byłaby dumna, nie jeden czwartoklasista pozazdrościłby mi umiejętności w tworzeniu tego typu rzeczy.

Co do taty, wrócił do domu niedawno i nie był jakoś zadowolony, że nie byłem na całej kolacji, ale nie narzekał specjalnie długo.

Tuż obok mnie leżał Alrik, w większości śnieżnobiały Maine Coon, który na plecach miał sierść w kolorze kawy rozpuszczalnej z dużą ilością mleka. Długi puchaty ogon poruszał się powoli z prawej w lewo, a pomiędzy dużymi łapkami leżała pluszowa muszka, którą się bawił. Szpiczaste uszy stały, jakby nasłuchując, czy ktoś przypadkiem nie zamierza przyjść do pokoju. Alrik wygląda na naprawdę dumnego kociaka, choć nie wiem, czy kociakiem można nazwać dorosłego samca, który od nosa do ogona ma metr i waży 8kg. Tak, ta rasa jest ogromna. Shih Tzu Frigg przy nim wygląda jak szczeniaczek.

Alrik pomimo dużych rozmiarów zachowuje się, jakby ciągle był mały. Uwielbia leżeć na kolanach, choć nie ma na nich za dużo miejsca dla niego, kocha zabawki, zwłaszcza te piszczące, przez co często w nocy budzi mnie zabawą, ale już się przyzwyczaiłem do tego.

- ... I sup, leciało i wyleciało - mruknąłem cicho, dodając jeden z ostatnich efektów do prezentacji. Może to dziwne, że w liceum skupiam się bardziej na efektach niż na przekazie, ale im ładniej, tym lepiej.

Po chwili zapisałem wszystko i zamknąłem laptopa, przekręciłem się na plecy i przeciągnąłem, ziewając. Była prawie 22. Trochę mi to zeszło, ale mam przynajmniej połowę tego, co chciałem zrobić. Spojrzałem na kota i go pogłaskałem.

- Chcesz iść na spacerek? - zapytałem z uśmiechem i powoli się podniosłem. Futrzak słysząc słowo spacerek, od razu wstał, patrząc na mnie. Nie często wychodzi na dwór, bo kiedy chciałem z nim wychodzić codziennie, ten się buntował i zamiast spaceru było noszenie go, a nie jest lekki.

Podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej szelki i smycz. Ten stał już obok mnie, dlatego kucnąłem, zakładając mu wszystko, jak należy i pogłaskałem go, po czym puściłem smycz na podłogę i ruszyłem do drzwi, otwierając je. Ten grzecznie szedł za mną, w sumie był trochę jak pies. Ludzie często się dziwili gdy go widzieli na smyczy.

Ustałem pod pokojem Hodera i zapukałem, po czym otworzyłem drzwi, nie czekając na pozwolenie.

- Alrik chce iść na spacer - powiedziałem patrząc na niego. Chłopak leżał na łóżku, patrząc w telefon. Spojrzał na mnie, a potem na kota, który ciekaw nowego miejsca wszedł do niego.

- Z kotem na spacer? - zapytał zdziwiony i podniósł się spoglądając na Maine Coona. Pokiwałem głową potwierdzająco, na co ten cicho westchnął i wstał. Kot spojrzał na niego, głośniej zamiauczał i wrócił do mnie, ucierając się o moje nogi. Spojrzałem w dół na niego i lekko się uśmiechnąłem.

~~~

W dłoni trzymałem koniec smyczy, a Alrik chodził sobie spokojnie gdzieś obok. W sumie mógłbym go puścić, tak czy siak wróciłby do mnie, ale tata zawsze krzyczy, że on nie puszczałby pięciu tysięcy samopas.

Hoder szedł obok mnie i się nie odzywał. Nie było jakoś jasno, ale w parku były latarnie, plus księżyc oświetlał ulice.

Nie będę twoją niańkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz