0

15K 675 355
                                    


Śmierć dosięgnie nas wszystkich.

To sprawa nieunikniona, nie ma człowieka, który wyplątałby się z tej powinności.

Każdy się urodził, każdy więc doświadczy tego gorzkiego odejścia i pozostawi pustkę w sercu tych, którzy znacząco cenili sobie naszą obecność.

Niekiedy jest ona postrzegana, jako ucieczka od tego beznadziejnego świata, ukrócenie cierpienia czy jednakowo wydeptana droga do przezwyciężenia ciążącej na nas starości.

Jednak nie wszyscy umieramy na starość, moi drodzy. Nie wszystkich los odbiera wtedy, gdy są na to gotowi. To okrutne.

Zebraliśmy się tutaj, aby pożegnać naszego wzorowego ucznia, dobrego kolegę z ławki czy sąsiedztwa, Enzo Deon. Jego strata jest dla naszej społeczności olbrzymim ciosem, niewyobrażalną tragedią, przepełnioną cierpieniem i nieokiełznanym bólem. Enzo na zawsze pozostanie w naszych sercach, będziemy pamiętać go, jako przykładnego, odpowiedzialnego mężczyznę, świetnego przedstawiciela szkoły oraz niezawodnego przyjaciela.

— I jako dupka, przede wszystkim — usłyszałam męski szept dobiegający z tyłu dwuszeregu, w którym zebraliśmy się na sali gimnastycznej.

A potem krótkie chrząknięcie, wyrażające dezaprobatę.

Poświęćmy zatem minutę ciszy, aby wyrazić naszą tęsknotę oraz upamiętnić tę okropną stratę naszego kochanego Enzo.

W ciągu tych sześćdziesięciu sekund zrozumiałam, że to miejsce zmieniło się na zawsze. W powietrzu unosił się zapach goryczy, łez i niezrozumienia. Nikt tak naprawdę nie wiedział, dlaczego chłopak rzucił się z klifu wprost na ostre kamienie przy brzegu morza.

Po skończonym apelu wszyscy powolnym krokiem zmierzaliśmy z powrotem na lekcję. Wszyscy szeptali, nie było odważnych, którzy w tamtej chwili potrafiliby cokolwiek krzyknąć, by przebić się przez to gęste powietrze.

— Myślisz, że to wypadek? — nachyliła się do mnie Agnes, po chwili przełykając głośno ślinę. — Nie oszukujmy się, Enzo miał wielu wrogów.

Zamyśliłam się, spoglądając na moje stopy, które nieporadnie kroczyły przed siebie.

— On brał na siebie mnóstwo obowiązków, może po prostu tego nie wytrzymał. Był przewodniczącym szkoły, cały czas się gdzieś udzielał albo zachodził komuś za skórę.

— Albo zachodził za skórę — zauważyła, odchylając się z powrotem i prostując plecy, zostawiając moje myśli z tym intrygującym spojrzeniem.

Całe miasteczko podejrzewało ich o wszelkie złe rzeczy, które się działy. W opinii innych, to oni rabowali pobliskie sklepy, łodzie rybackie, a każda rzecz, którą dotykali, zamieniała się w drobny pył. Bali się spojrzeć im w oczy, bali się wejść im w drogę, a przecież to tylko banda głupich, zbuntowanych nastolatków.

Do dzisiaj. Tego dnia każdy mógł mieć drugą twarz.

A przede wszystkim Rose.

Leonce DeRose był pierwszym i najpoważniejszym podejrzanym o zabójstwo Enzo. Ten przeżuwający gumę balonową chłopak, noszący dżinsowe kurtki i siedzący w ostatniej ławce.

A ja siedziałam miejsce przed nim, bojąc się jego oddechu na mojej szyi.

Do czasu.

Lights Up W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz