Rozdział 2 Nowy Bohater

22 2 2
                                    

''Nowy Bohater''

      Ostrze tajemniczego nieznajomego zalśniło odbijając delikatną łunę księżyca i zbierało obraz strachu jaki ulatywał z dwójki napastników. Oczy zdradzały wiele uczuć i emocji. Były jak otwarta księga, z której można odczytać to czego w tej chwili potrzebujemy. Ludzie jednak często miewali problem z patrzeniem sobie w oczy. Woleli patrzeć w samych siebie i przybierać wygodne dla nich maski. Skryci pod fałszywą odwagą mężczyźni przełknęli zalegającą w gardle ślinę prawie jednocześnie. Jednak jednemu ostrze przyciśnięte pod samo gardło skutecznie utrudniało zachowanie spokoju. Biało-włosy przeciwnik pozostał niewzruszony. Zupełnie jakby był nieobecny w tej chwili. Broń trzymał pewnie, zaciskając rękę na rękojeści. Milczenie przedłużało się.

- Puść nas, pozwól nam odejść! - wysilił się pijaczyna, chybocząc się z nerwów.

- A wy pozwoliliście sobie napaść na niewinną i bezbronną kobietę, tylko dlatego, że nie jest taka jak byście chcieli? Rasa ludzka staje się coraz bardziej ograniczona i zadufana w sobie. Pewnego dnia doprowadzi to do waszej zguby, jeśli dalej będziecie doszukiwać się problemów, gdzie ich nie ma - powiedział, nie zmieniając pozycji. Stał pewnie w przeciwieństwie do przeciwników. Jeden sprawny ruch i nieznajomy rozpłatał by ich na pół. Ten jednak podniósł się i wykonał jeden precyzyjny wymach nogą by kopnąć rozbójników by wpadli twarzą prosto w ziemię. Ci stęknęli z bólu i poderwali się niczym poparzeni gorącym olejem, ruszając czym prędzej przed siebie. Zniknęli tak szybko jak się pojawili.

- Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobili? - odezwał się chłodny, lekko ponury głos, jednak łagodniejszy niż sprzed chwili. Aruno podniosła głowę by przyjrzeć się lepiej postaci, która ocaliła jej może i nawet życie. Nie wiadomo czy mężczyźni by ją pobili i okradli a może pozbawili życia? Dlatego w dzisiejszych czasach nie warto powierzać swojego zaufania. Jest to niezwykle ryzykowne. Chwilę jej zajęło by poukładać słowa w całość, zanim je wypowiedziała.

- tak, wszystko w porządku. Dziękuje ci za ratunek - Gdyby miała broń, skończyłoby się to inaczej. Nie lubiła być postrzegana jako ta bezbronna owieczka, która woła o pomoc bez końca. Bywała w złych i niebezpiecznych sytuacjach, potrafiąc wyjść z tego cało i zdrowo.

- Nie jest to zbyt bezpieczne samemu podróżować. Zwłaszcza w tych okolicach, gdzie, jeśli nie jesteś człowiekiem to uznają cię za zagrożenie - poprawił płaszcz, narzucając go na głowę.

- Tak, zdążyłam to zauważyć - wypuściła powietrze z usta, mając wreszcie szanse by odetchnąć.

- Pozwól, że pomogę ci odprowadzić z tobą twojego wierzchowca, następnie twoją osobę do miejsca, gdzie zamierzasz spędzić noc. Chyba, że planowałaś podróżować nocą, jeśli nie straszna ci śmierć.

- Miałam w planach przeczekać noc tutaj, potem ruszyć w dalszą drogę. Dziękuję, poradzę sobie sama - sięgnęła po sakiewkę, wysypując na dłoń garść pieniędzy. Chciała odwdzięczyć się za ratunek.

- Darujmy sobie wynagrodzenie. Nie chce od ciebie żadnych pieniędzy - mruknął mężczyzna, łapiąc kobietę delikatnie pod ramię, drugą ręką ściągając wodze obu wierzchowców. W pierwszej chwili Aruno miała zamiar zaprotestować, jednak, rozumiała, że z drugiej strony jest to lepszy pomysł niż ponowne ryzykowanie i unoszenie się dumą. Lekko kulawym krokiem zaprowadziła konia do stajni i wróciła pod karczmę, oczywiście z pomocą nowego znajomego. Nie sądziła, że ktoś będzie chciał zaoferować jej swoją pomoc w czymkolwiek. Świat jednak potrafi jeszcze zaskoczyć. Pod drzwiami karczmy ich dwójka się rozdzieliła. Dziewczyna jeszcze chwilę stała w progu by patrzeć, jak biało-włosy rozwiewa się w ciemności. Coś dziwnego biło jego osoby. Prócz wszechobecnego chłodu i obojętności, ta postać coś skrywała. Może ludzkie oczy nie były w stanie tego dostrzec, ale Aruno mogła, w końcu była mieszańcem.

Powrót do tajemnic[ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz