18.rozdział

464 36 0
                                    

Na korepetycje Yoko nie przygotowywała się jakoś specjalnie. Nie wiedziała czy dostała się do następnego etapu, do którego jeszcze było daleko. Co prawda, z niecierpliwością wyczekiwała na opublikowanie oficjalnych list, ale na to musiała poczekać jeszcze około dwa tygodnie.

-Hej młoda? Jesteś dzisiaj jakaś bardzo zadowolona. Planujesz coś jak sobie pójdę?-zapytał odkładając długopis na miejsce koło zeszytów i książek porozrzucanych na całym biurku.

-W zasadzie to tak, po naszym spotkaniu idę na mecz drużyny siatkarskiej Shitaroizawy z...nawet nie wiem...nie zapytałam Satoriego-powiedziała odwracając speszona wzrok.

-Ten dzisiejszy? Chyba grają z Nekomą, ale nie jestem pewny-uśmiechnął się i położył swoją dłoń na głowie swojej uczennicy. -Jeżeli chcesz możemy dzisiaj skończyć chwilę wcześniej.

-Naprwdę? Byłabym bardzo wdzięczna. Satori powiedział, że nie wpuszczą mnie po 18, więc wolałbym się nie spóźnić.

-Ach ta Shitaroizawa, zawsze wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. No ale cóż...możemy na dzisiaj skończyć, bo i tak rozwiązaliśmy wszystkie zadania, które miałem zaplanowane.

-Musisz się bardziej postarać następnym razem-odpowiedziała z przekąsem wstając  się od biurka.

-No cóż..na następne zajęcia po prostu przyjdę z całą teczką. Wyrobimy się do następnego etapu-zaśmiał się pomagając dziewczynie odstawić całkiem ciężkie biurko na swoje miejsce.

Po nie długiej chwili Nigel wyszedł z domu Yoko, która z uśmiechem stwierdziła, że ma jeszcze godzinę do meczu, więc na spokojnie ubrała się w bardziej wyjściowe rzeczy, które chociaż w jakimś małym stopniu współgrały z jej kokardą na głowie.

Z domu wyszła bardzo wcześnie jak na drogę, którą musiała przebyć do sali gimnastycznej, jednak miała nadzieję, że na miejscu spotka się z Tendou, który będzie mógł zamienić z nią kilka słów. Bardzo chciała życzyć im powodzenia.

Jej nadzieja ją nie zawiodła.

Satori stał oparty o ścianę przed drzwiami od przebieralni i czekał na resztę drużyny.

-Tendou!-podbiegła do niego, a następnie mocno objęła go ramionami.

-Yoko! Jesteś bardzo wcześnie

-Tak, powiedziałam Nigelowi, że mam plany po naszym spotkaniu i zgodził się zakończyć korki chwilę wcześniej.

-To wspaniale. Zaprowadzić Cię na widownię?-zapytał.

-Nie, nie trzeba. Ogarnęłam już drogę, chciałam wam tylko życzyć powodzenia. Jestem pewna, że Ushijiama i ty spiszecie się doskonale.

-Dziękuje, przekaże też to Ushijiamie. Ale wiesz, że ja na sto procent będę grzać ławę, nie? Jak już Ci mówiłem, ten mecz to coś w rodzaju testu dla niego przed turniejem.-powiedział odwracając wzrok. Patrzył się wszędzie, tylko nie na nią. Fakt, o którym przed momentem jej powiedział, w jakiś sposób go krępował.

-Oj tam! Najważniejsze jest to, że jesteś uwzględniony w drużynie. Może nie w pierwszym składzie, ale bycie rezerwowym na początku kariery to nic strasznego. Zwłaszcza, że jak sam mówiłeś, nie wiążesz swoich przyszłych planów z siatkówką.

-Tak...masz rację. To było w miarę pocieszające.

-Satori! Idziemy!

Krzyk trenera był głośny, na co chłopak jedynie uśmiechnął się w stronę swojej przyjaciółki i pobiegł w stronę kolegów z drużyny i strasznego mężczyzny.

-Dziękuje jeszcze raz!-krzyknął ostatni raz machając ręką w stronę Aoki.

-Nie ma za co...-uśmiechnęła się delikatnie.

Nie sądziła, że coś takiego może skrępować jej przyjaciela. Nie sądziła, że to coś strasznego, aby zaraz po dostaniu się do drużyny siedzieć na ławce, a w zasadzie było to coś normalnego.

-No ale cóż...widocznie to coś naprawdę ważnego

Kocham Cię, potworku |Satori Tendou|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz