15.rozdział

532 45 16
                                    

Ten dzień.

Od razu po otworzeniu oczu, spojrzała na kalendarz wiszący koło jej łóżka.

To był ten dzień.

Dziewczyna nigdy nie była jednocześnie tak szczęśliwa i tak zestresowana. I może gdzieś z tyłu głowy miała nadzieję, że jej telefon wyda z siebie radosną muzykę, a Satori doda jej otuchy.

Jednak szybszy był jej korepetytor.

-Nigel, cześć!

-Hej, Hej! To dzisiaj prawda? O której jedziesz? Czemu jesteś taka zdziwiona?

-Około 14, jestem dzisiaj zwolniona ze wszystkich lekcji. I nie jestem zdziwiona. Może trochę rozkojarzona bo zadałeś mi właśnie trzy pytania na raz.

-To całkiem fajnie. Bardzo się stresujesz?-zapytał, choć miał wrażenie, że zna odpowiedź. Bo kto w takiej chwili by się nie stresował.

-Tak, to dość poważna sprawa.

-No dobrze, ale pamiętaj. Jesteś geniuszem. Przypomnij sobie wszytko co przerobiliśmy podczas naszych spotkań. Wydaje mi się, że dobrze Cię przygotowałem.

-No to na pewno-zaśmiała się radośnie.

-No dobrze...ja Ci już nie przeszkadzam.  Ale najpierw Powidz mi czemu jesteś taka zdziwiona. Bo wiem, że jesteś i się nie wymiguj.

-No dobrze, dobrze. Po prostu myślałam, że to Tendou do mnie zadzwonić

-No tak tak. Dobra. Kończę już. Papa!

Yoko pożegnała się z chłopakiem i od razu zaczęła się ubierać. Od razu odrzuciła myśl mówiącą o tym, żeby ubrać się już w eleganckie ciuchy, które musi mieć na sobie. Przecież wyszłaby tylko z pokoju i by się czymś ubrudziła.

Zwykłe dresy i koszulka. Będzie mogła się potem szybko przebrać.

*************************

Dziewczyna stanęła przed dużym budynkiem i przełknęła ślinę. Zostało jej jeszcze pół godziny do rozpoczęcia, ale nie zmieniała to faktu, że miała wrażenie, że przyjechała za późno.

-Yooooooko!-usłyszała głos koło swojego ucha.

-Tendooooou!-również krzyknęła.

-Przyszedłem Ci kibicować. Wiesz...nie ma tam widowni i nie będę krzyczał jak podczas meczu siatkówki, ale posiedzę sobie tutaj. Nie jest aż tak zimno.

-To bardzo miło z twojej strony, ale ja muszę już lecieć i przyszykować się. Do zobaczenia po konkursie! Czekaj na mnie!

-Nie mam zamiaru nigdzie iść!

Dziewczyna pobiegła do sali, nie oglądając się na swojego przyjaciela, który wpatrywał się w jej oddaloną sylwetkę.

-Hej, ty teraz przyszedłeś kibicować Yoko-Satori odwrócił się w stronę dochodzącego głosu.

Stał tam chłopak, ten którego najchętniej kopnął by w kostkę i uciekł z miejsca zdarzenia.

-Tak...przyjaźnimy się i stwierdziłem, że to dobry pomysł. Nie dzwoniłem do niej rano bo chciałem zrobić jej niespodziankę-wyjaśnił.

-Rozumiem, ale chyba na to liczyła. No cóż, ja zadzwoniłem do niej rano, ale nic nie mówiłem jej, że przyjdę. Też chciałem zrobić jej niepsodziankę, ale trochę się spóźniłem.

Satori nie słyszał nic po tym jak powiedział, że jego przyjaciółka liczyła na jego telefon. Jedyne co udało mu się wychwycić to mocno zaakcentowane "Ja do niej zadzwoniłem".

-Fajnie, poprosiła mnie żebym tu na nią czekał...

-okej, ja idę po coś do sklepu. Papa

-Krzyżyk na drogę-szepnął

Kocham Cię, potworku |Satori Tendou|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz