- Jak mogłem mu zaufać? - wykrzyknął zapłakany chłopak. - Znowu. - dodał znacznie ciszej jeszcze pociągając nosem.
Odłożył zużytą chusteczkę na stolik i sięgnął po nową do pudełka w małe, czerwone serduszka.
- Taehyung złotko, to nie twoja wina... - uśmiechnął się do niego słabo Hoseok lekko głaszcząc przyjaciela po plecach. - Nie mogłeś przewidzieć, że on znowu cię zdradzi.
Ten tylko uśmiechnął się blado czując, jak nowe łzy napływają mu do świeżo wytartych oczu. Taehyung właśnie został sam. Po raz kolejny ktoś złamał jego małe, naiwne serduszko. Nie bolałoby go to tak bardzo, gdyby nie fakt, że Baekhyun zrobił to drugi raz. Mężczyzna czuje, że to tylko i wyłącznie wina jego głupiego serca, które znowu dało się uwieść nieodpowiedniej osobie. Nigdy nie miał szczęścia w wyborze drugiej połówki i zawsze był raniony. Wbrew pozorom, nie potrzebował niczego oprócz prawdziwej miłości. Szczerze mówiąc, przestał wierzyć, że ktoś może naprawde go pokochać.
- Wino się skończyło - powiedział pusto dwudziestopięciolatek. - Idziemy do sklepu.
- Jasne - westchnął przyjaciel i zaczął wstawać by ubierać buty. - Tylko weź pieniądze, ja nie będę stawiał ci alkoholu.
Kim tylko westchnął wycierając ostatnie łzy i udał się do osobnego pomieszczenia. Wyciągnął z szafki czarny, skórzany portfel, z którego momentalnie wypadło małe zdjęcie, na widok którego, taehyungowe oczy ponownie się zaszkliły. Było to zdjęcie jego i Baekhyuna, zrobione dokładnie rok temu w walentynki. Fakt, że Baek zostawił go dzień przed walentynkami, dokładnie dzień przed ich piątą rocznicą był przytłaczający. Jednak chłopak nie chciał więcej płakać po niewiernym kochanku, więc szybko wytarł kilka grubych łez, które zgrabnie płynęły po jego policzkach, wziął portfel i wyszedł z własnego pokoju, kierując się do drzwi, przy których czekał już na niego Hoseok, w ulubionej, niebieskiej kurtce. Zgrabnie zakładając swój czarny, duży płaszcz opatulił się grubym szalikiem tego samego koloru, przedtem zakładając czarne półbuty na chude stopy. Tego dnia, pogoda dopisywała, bo chodź śnieg utrzymywał się już trzeci miesiąc, nieśmiałe promyki słońca ocieplały krajobraz w każdy możliwy sposób. Była jednak godzina szesnasta, więc słońce chowało się za horyzont, tworząc piękny widok. Takim widokiem zachwycał się jednak tylko jeden mężczyzna, któremu humor zdecydowanie dopisywał. Taehyung wsadził ręce do dużych kieszeni i ruszył w stronę sklepu monopolowego, w którym zamierzał kupić trunek. Hoseok szedł przy nim, co chwila mówiąc coś, chcąc podtrzymać rozmowę, lecz po paru zbywających odpowiedziach po prostu się poddał. W ciszy zmierzali do celu, gdy Taehyung wpadł na pewnego chłopaka. Na szczęście żaden z nich nie poruszał się w dużej prędkości, więc chłopak odbił się od klatki piersiowej nieznajomego, a pierwsze co zobaczył to jego czarne glany.
- O Boże, przepraszam. Nic ci nie jest? - zapytał szybko speszony chłopak.
- Nie, nic się nie stało. - powiedział ze spokojem Taehyung uśmiechając się smutno.
Dopiero po tych słowach brunet zdjął wzrok z czarnych glanów i spojrzał na twarz mężczyzny przed sobą. Był naprawdę przystojny. Miał pełne usta i mały pieprzyk pod dolną wargą, a lekko zaokrąglony nos dodawał uroku. Jego przydługie, blond włosy rozchodziły się na boki tworząc przedziałek po środku. W lewym uchu miał małego, złotego kolczyka w kształcie koła. Taehyungowi bardzo spodobał się blondyn, a nieznajomemu spodobał się Taehyung. Pomyślał, że warto byłoby poznać go bliżej. Młody chłopak wierzył w przeznaczenie, a to, że spotkał pięknego, na oko dwudziestoparolatka, dzień przed samotnymi walentynkami zdecydowanie w swojej głowie mógł nazwać przeznaczeniem.
- Jestem Hoseok, a to Taehyung - odezwał się chłopak obok uśmiechając się szeroko i wyciągając rękę w stronę nieznajomego. - A ty?
- Jeongguk. Jeon Jeongguk - także uśmiechnął się oraz uścisnął dłoń skierowaną w jego stronę. - Może dasz się zaprosić na kolację w ramach przeprosin Taehyung?
CZYTASZ
I'd rather lay hearts than break them | taekook
Novela Juvenilwalentynkowy taekookowy onshot, specialnie dla was<3 enjoy!!