Rozdział 1

32 5 1
                                    


 Ciemność. Wszędzie ciemność. W powietrzu czuła tylko strach i żądzę krwi. Nagle niebo rozbłysło czerwienią. W poświacie rzucanej przez niebo zobaczyła koty. Poznała je. Nigdy by ich nie zapomniała, chociaż byli trochę starsi. Pewnie byli już uczniami. Szły ścieżką dwunożnych. Zdawali się nie przejmować czerwoną poświatą.

- Chodź - pisnął kocurek - możemy zapolować.

- Jasne - mruknęła znudzona kotka

Brązowy kocur wszedł głębiej w las. Przysiadł w pozycji myśliwskiej. Przez chwilę nasłuchiwał i skoczył. Podrzucił zwierzynę w powietrze i uderzył ją łapą. Mysz bezwładnie spadła na ziemię. Kot z myszą w pysku poszedł szukać przyjaciółki. Doszedł za jej zapachem do małej polanki, gdzie się urywał. Coś zaszeleściło w krzakach za nim. Wyskoczyła z nich szara kotka i walnęła łapą, z wysuniętymi pazurami, w głowę kota na polance. Kot się zatoczył i wrzasnął:

- Co ty wyprawiasz?!

- A jak myślisz? - miauknęła wyzywająco kotka - Zabrałeś mi wszystko!

- Czy to moja wina, że Miodowy Liść mnie wybrała?!

- No, a czyja niby?

- Zabijając mnie nigdy nie zostaniesz medyczką! - wrzasnął

- Jeszcze się zobaczy! - szara kotka zamachnęła się i przecięła Borowikowej Łapie gardło - -Żegnaj! Nie miłej podróży do Klanu Gwiazdy!

Obróciła się w stronę obserwującej kotki.

- Mam go z głowy - mruknęła pod nosem - Muszę się jeszcze zająć Lawenda

Mgiełko co ty wyprawiasz?! - pomyślała

 Obudziła się z krzykiem.

- Co się stało? - zapytała zaspanym, a jednocześnie zaniepokojonym głosem Koniczynowy Ogon, jej matka

Mięta zorientowała się, że leży w żłobku. Swoim krzykiem obudziła swoją matkę, najlepszego przyjaciela i o zgrozo swoją siostrę Mgiełkę.

- Coś się stało? - zapytała szara kotka

- Coś się stało?! Coś się stało?! - wrzasnęła szylkretowa kotka - Jeszcze się pytasz! Jesteś potworem! Jak mogłaś to zrobić?!

- Ale co - zapytała zdezorientowana kotka

Kotka prychnęła.

- Jak mogłaś zabić Borowika?!

Mięta popatrzyła się na nią groźnym wzrokiem. Mgiełka skuliła się ze strachu.

- Co ci odbiło? - zapytała zła Koniczynowy Ogon

- Mi nic.- mruknęła - Ale jej tak!

- Nie wygląda na t...

Nie zdążyła dokończyć, bo kotki rzuciły się na siebie. Do tego nie schowały pazurów. Laqwenda zbiła siostrę z nóg i rozerwała jej ucho, z którego trysnęła krew. Mgiełka pisnęła, ale nie przestawała młócić pazurami brzucha przeciwniczki. W końcu uwolniła się od silnych łap siostry i przejechała jej po barku. Zaskoczona kotka zatoczyła się, a Mgiałka wykorzystując ten moment przewróciła ją. Przyszpiliła ją do ziemi, jednak zapomniała o sile siostry. Kopnęła ją, a ta przeleciała przez pół żłobka. Obudziła tym pozostałych śpiących. Obie kotki piszcząc i wrzeszcząc przetoczyły się na polanę. Prawie wszystkie koty wyszły ze swoich legowisk zobaczyć co się dzieje. W tym czasie Mięta ugryzła szarą kotkę w tylną łapę. Za to oberwała pazurami w pysk. Mgiałka wymierzyła kolejny cios, ale ta zrobiła unik. Przeskoczyła nad oniemiałą kotką i podcięła jej łapy. Siostra ugryzła ją w ogon i zaczęła drapać jej brzuch.

- Co się tu dzieje?! - głos Lśniącej Gwiazdy uniósł się ponad wrzaski małych kotek.

Zła Mięta puściła siostrę i zaczęła sobie wylizywać pierś.

- Przepraszam - mruknęła Mgiełka z udawaną skruchą w głosie

Przywódczyni przeniosła wyczekujący wzrok na szylkretową kotkę. Mięta popatrzyła ze złością w oczy przywódczyni. Odwróciła się na pięcie i puściła się biegiem w stronę krzaków, w których chwilę później zniknęła. Wszystkie koty patrzyły na odchodzącą kotkę oniemiałe. Od dawna żaden kot nie ośmielił się sprzeciwić przywódczyni, aż do teraz.

- Mgiełko idź do medyka, a ty - miauknęła i popatrzyła się na Bluszczyka - jesteś najlepszym przyjacielem Mięty, więc idź za nią i namów ją, żeby też poszła do medyka.

Przywódczyni rozglądnęła się po zebranych kotach.

- Widzicie, że małe kociaki walczą z wysuniętymi pazurami i ani nie pofatygujecie się aby powiedzieć im, żeby przestały. 

Przez tłum kotów przeszedł szmer zawstydzenia. Lśniąca Gwiazda westchnęła.

- Rozejść się - krzyknęła i dodała pod nosem - I więcej mnie nie załamujcie.

Koty zaczęły się rozchodzić. Bluszczyk podniósł się i pobiegł w krzaki gdzie wcześniej zniknęła szylkretowa kotka. Kolce jeżyn kuły go w pysk. Jednak brnął dalej. Dobrze wiedział gdzie jest jego przyjaciółka. Jakieś pół księżyca temu bawił się z nią w polowanie. Mięta wbiegła w te jeżyny i wpadła do dziury. Okazała się ona starą jamą borsuka, opuszczoną wiele sezonów temu. Postanowili w tedy, że to będzie ich tajna kryjówka. Nigdy o niej nikomu nie powiedzieli i na razie nie mają zamiaru. W końcu odnalazł norę i się do niej wślizgnął. Usunął się nagle na bok, aby nie wpaść pod łapy Mięcie, która aż kipiała ze złości. Chodziła w kółko po jamie, która była dość duża. Mogła pomieścić nawet sześciu masywnych wojowników, a i tak by się nie tłoczyli.

- Co za idioci - mruknęła pod nosem kotka - Chronią zdrajcę.

W końcu Bluszczyk zebrał się w sobie i zapytał:

- Dlaczego zaatakowałaś Mgiełkę?

- A od kiedy ty jesteś głuchy?

Kociak uwielbiał jej riposty, ton głosu i... no w sumie ją kochał. Są tylko kociakami - wmawiał sobie. Zakochał się w niej jakiś księżyc temu, gdy poszli na polowanie i się zgubili. Musieli przeczekać noc w ciasnej noże królika. Od tamtej chwili zawsze sypiali wtuleni w siebie.

- No mówiłam - miauknęła Mięta - Mgiełka zabiła Borowika

- Taaa napewno - mruknął - Rano gdy ty sobie chrapałaś, mój brat poszedł do Miodowego Liścia pomóc jej z ziołami. Mgiełka w tedy spała, a w porównaniu do ciebie nie chrapała.

Szylkretowa kotka trzepnęła przyjaźnie łapą po uszach przyjaciela.

- A właśnie - przypomniał sobie - Może lepiej idź do medyczki, ta rana na barku wydaje się być głęboka

Dopiero teraz Mięta uświadomiła sobie, że wszystko ją boli i piecze. Przez całą tą złość nie zauważyła tego. Teraz Ból powrócił ze zdwojoną siłą.

- Dobrze - miauknęła nie chętnie jednak zaraz się ożywiła - Ale pod warunkiem, że pójdziesz zobaczyć czy jest tam Mgiełka. I jak wyzdrowieję pobawisz się ze mną w polowanie, ale to ty będziesz zwierzyną!





Witam, witam oto kolejny rozdział. Postaram się wrzucić kolejny jeszcze w tym tygodniu, ale nie wiem czy mi się to uda. Mam nawał sprawdzianów i moja koleżanka ma urodzinki. 1000 słów

Miłego dzionka.


PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz