[=.1.=]

62 8 3
                                    

Życie jako dziecko na pewno ma wiele zalet. Można od rana do wieczora puszczać dmuchawce, słuchać śpiewu ptaków i nie martwić się o nic. Ten dzień nie różnił się niczym od pozostałych. Dwójka przyjaciół, śmiejąca się ze wspólnych psot. Pogoda była niemalże z bajki, słońce przebijało się przez korony drzew. Na trawie widać było krople świeżej rosy, które błyszczały w świetle wstającego dnia. 

Brunet z zapałem gonił drugiego po pięknym krajobrazie rozprzestrzeniającym się wokół nich. 

- Haha, Gogy rusz się bo nigdy mnie nie złapiesz! - blondyn odwrócił głowę, w celu pogonienia jego jedynego najlepszego przyjaciela. 

Miał problemy z znajdowaniem osób które jak to się mówi z nim wytrzymywały. A to pewnie zapytacie dlaczego, ponieważ ten chłopak miał niezły charakter. Nieco czasem ujawniał problemy z  ADHD. Był bardzo ruchliwy i szczery przez co ranił bezwiednie osoby naokoło siebie. 

- Nie bądź taki pewny siebie! - krzyknął do niego po raz ostatni po czym jak zauważył jak blondyn  potknął się o kamień przez swoją nierozwagę i upadł twarzą w piasek. 



- CLAY TY DEBILU MOGŁEŚ SOBIE COŚ ZROBIĆ -  rozszedł się głos po salonie domu Claytona.  Podczas gdy rodzicielka blondyna spuszczała mu opierdziel, George stał na korytarzu w ciszy i słuchał ich rozmowy a może bardziej kłótni. Dream, bo taką ksywkę nosił jego przyjaciel, nie dał by się obrażać nawet jego własnej matce, zawsze potrafił wybrnąć z niekomfortowej sytuacji używając argumentów, nie przezwisk. Co prawda to prawda, ta kobieta powodowała ciarki na skórze starszego więc na jego pomoc w tej kwestii nie mógł liczyć. Jej samo bycie czy przeszywający wzrok był po prostu straszny. 

Po chwili brunet zobaczył swojego przyjaciela idącego w jego stronę z głową spuszczoną w dół. Gdy chłopak minął go i ruszył do góry, ten zrozumiał jego zachowanie bez słowa i szybko ruszył za nim po schodach do jego pokoju. Zanim się zorientował, siedział na łóżku obok pokaleczonego chłopaka, wpatrzony w ścianę w bardzo irytującej ciszy. 

Widząc rany blondyna w starszym zapaliła się lampka opiekuńczości, po czym usiadł przed młodszym i wyjął z kieszeni pomiętoloną chusteczkę i zaczął przecierać krew z ran drugiego na co ten syknął z bólu. Po chwili George przykleił mały plasterek z ''Spongebob'' na jego brodę gdzie widniała rana. 

Blondyn nie świadomy tego co się na nim znajduje lekko się do niego uśmiechnął.  Oboje spojrzeli sobie w oczy i się zarumienili szybko odwracając wzrok. 



Płacz twoich słów // DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz