28 pazniernika 1981 rok
Mała sówka poleciała zgodnie z poleceniem Lily - prosto do Severusa. James i Lily nie rozmawiali ze sobą przy kolacji, była cisza. James nie chciał by jego żona miała kontakt z jej starym przyjacielem, ponieważ zranił Lily. Mężczyzna chciał chronić żonę jak tylko się da ale ta była bardzo uparta.
- Wysłałam do niego list..
- Mhm..
- Słuchaj, rozumiem, że za nim nie przepadasz ale sproboj mu wybaczyć
- Zrobię to tylko dla ciebie..
- Dziękuję.. słuchaj jutro pojedźmy do mojej siostry i przedstawimy im sytuację
- Do tych mugoli?
- Tak, odpowiedziała twardo bo nie lubiła gdy James używał tego określenia
- No dobra
- Idę położyć Harrego, później pozmywam
- Nie musisz, ja pozmywam
- Dzięki, dobra idę bo Harry zaczyna płakać
Następnego dnia zgodnie z planami pojechali do siostry Lily - Petunii i jej męża - Vernona. Było to dość ciekawie dobrane małżeństwo, dość otyły mężczyzna z krzaczastymi wąsami oraz chuda blondynka. Mieli oni synka - Dudleya był on o jeden dzień starszy od Harrego.
- A, to wy ehh, odpowiedziała chłodno otwierając drzwi Petunia
- Też się cieszę, że cię widzę siostro
- Dobra załatwmy to szybko nie mam dziś czasu
Lily i James weszli do zwyczajnego domu na Privet Drive 4. Był to prosty nie wyróżniający się niczym dom. Weszli do salonu gdzie znajdował się już otyły mężczyzna. Wszyscy usiedli na kanapie i nastała niezręczna cisza. Tylko Harry i Dudley próbowali coś mówić. Chwilę później Lily zaczęła mówić.
- Jesteśmy w.. śmiertelnym niebezpieczeństwie..
- I co w związku z tym? odpowiedział z pogardą w głosie Vernon
- Chodzi o Harrego, czy przygarnęli- byście go na wypadek naszej nagłej śmierci? Powiedziała Lily ignorując słowa Vernona
- A co nie macie innej rodziny w tym swoim wariatkowie? Spytała drwiąc Petunia
- To nie wariatkowo, jedynymi wariatami jesteście wy!
- JAK ŚMIESZ TAK MÓWIĆ POD NASZYM DACHEM TY DZIWOLĄGU! krzyknął już purpurowy ze złości Vernon. - TWOJE ZACHOWANIE JEST NIEDOPUSZCZALENE
James zaczął wyjmować różdżkę ale na szczęście Lily go powstrzymała w porę
- Wychodzimy stąd Lily, nie będę słuchać jak nas obrażają, wziął na ręce Harrego i razem we trójkę wyszli.
Piegowata kobieta miała w oczach łzy. Po przejściu kilkudziesięciu metrów schowali się za śmietnikami i teleportowali się do domu.
- Przepraszam Lily, poniosło mnie...
- To był zły pomysł, wiedziałam, że to się tak skończy..
- Miałaś dobry pomysł to ja nawaliłem, ale już nie mogłem dłużej siedzieć cicho
Później spotkali się jeszcze z Remusem i Syriuszem, zjedli kolację i rozmawiali we czwórkę do późnej nocy. Następnego dnia nic ciekawego się nie działo, dostali list od Dumbledoora gdzie napisał, że sytuację kontroluje Zakon Feniksa co ich uspokoiło. Bawili się z Harrym i sprzątali.Hej, miały być 3 części ale nie chcę aby była za długa ale na pewno będzie 4 część i koniec. Postaram się 4 część wrzucić w weekend.
~ Autorka ~