#jjk

345 14 0
                                    

   Przysięgam na własną matkę, że pokazanie moich uczuć Jungkookowi było cholernie trudne. Pewnego dnia już nie wytrzymałem i byłem kompletnie załamany.

   Usiadłem z nim w jego osobnym pokoju i mieliśmy długą, poważną rozmowę — wiem, nie brzmi to ani trochę romantycznie. Po prostu powiedziałem mu wprost jak się czuję, gdy mnie odrzuca i wyśmiewa lub zamienia w żart moje uczucia względem niego.

A nie chciałem na niego naciskać — pod żadnym pozorem. Brzydziłem się tego. Poza tym znienawidziłbym siebie, gdyby na przykład młodszy zacząłby się mnie bać. Nie wiem, co bym wtedy zrobił — zatraciłbym się totalnie.

   Zwykle zrobiło mi się smutno na duszy.

   No i nic nie poradzę, że jestem wrażliwy jak gąbka na wodę. Gdy lamentowałem przed nim o swoim złamanym sercu, nie ukrywam, poryczałem się. No co.

   Ale może nie wyszło to na najgorsze, bo Jeon faktycznie wysłuchał mnie do samego końca. Plus dostałem od niego przytulasa, co uszczęśliwiło mnie niesamowicie i w końcu poczułem jego silne ramiona na swoich barkach. Nieważne, czy objął mnie z powodu wygranej nagrody, pocieszenia, czy po bratersku — nareszcie był blisko mnie.

   Ale nadal byłem podłamany, że problem się nie rozwiązał. Nie miałem wyboru — nadal traktowałem Jungkooka z miłością, mając jedynie nadzieję, że coś poskutkuje i chłopak szybciej to przetrawi.

Na dodatek były dwie opcje. Ta lepsza, że zauważy mnie w innym świetle i będzie chciał się bardziej zaangażować oraz ta gorsza: odwidzi mu się już na maksa, zrazi się do mnie i będzie się mnie wstydził, nawet jeżeli obieca, że puści to w zapomnienie. Takich rzeczy się nie zapomina.

   I krótkie „szybciej to przetrawi" trwało pięć miesięcy.

   Wiedziałem, że mu zejdzie, ale nie spodziewałem się czekać na wiosnę jego uczuć, aż tyle. No cóż — miłość rządzi się własnymi zasadami i nie ma co z tym rywalizować.

   Tak czy inaczej — zakochał się i to było najważniejsze. I tym razem to on poprosił mnie do swojego pokoju. Zrobił to tak nagle, ni z gruszki ni z pietruszki szepnął do mnie „hej, Jiminie, chodź za mną", więc poszedłem.

   I tak trafiliśmy do jego pokoju, gdzie wszystko się zaczęło już dawno temu. I wtedy nie miałem nawet pojęcia, że w tej właśnie sypialni Jungkooka wszystko również się skończy.

   — Przemyślałem to wszystko i — zarumienił się, nie będąc wcale pewnym siebie — czy może chciałbyś jednak spróbować?

   W pierwszej chwili chciałem grać niedostępnego, jakbym się odkochał i zapomniał o wszystkich emocjach. Oczywiście, tak nie było — za żadne skarby. Musiałbym nie być sobą.

   — Spróbować?

   Zerknąłem mu w oczy, pytająco na co on speszył się i spuścił głowę. Przestraszyłem się, bo znając Jungkooka zaraz powiedziałby coś w stylu „nic, nieważne" i cierpielibyśmy oboje. Dlatego musiałem to jakoś pchnąć. Jakkolwiek, żeby młodszy nie spalił się ze wstydu.

   — Hej, wszystko w porządku, Kookie?

   Zbliżyłem się do niego i podniosłem jego główkę, łapiąc za brodę. Pogłaskałem go po włosach, czując jak moje poliki zaczynają mnie piec — co, miałem nadzieje, wyczuł młodszy. Chciałem mu pokazać przez czyny, nie słowa, że naprawdę czuję to samo, co on.

   — Nie jest w porządku.

   Przyznał, a ja znów się przeraziłem. Nie chciałem, żeby czuł się „nie w porządku" — nigdy w życiu. Złapałem go dłońmi za oba policzki i popatrzyłem mu w słodkie ślepia.

   — Opowiadaj.

   Nie odrywałem wzroku od jego magicznych oczu, wsłuchując się zawzięcie w ciszę, mając nadzieje na głos Jeona, który działał na mnie niezwykle kojąco. Kochałem jego brzmienie, zwłaszcza, gdy wymawiał moje imię.

   Chłopak wyglądał tak krucho — pomimo, że był o wiele wyższy ode mnie to w tamtej chwili to ja go przewyższałem.

   — Hej, Jungkookie, co jest? Kochan-

   I wtedy ciut się zapomniałem. Troszkę zbyt się przyzwyczaiłem do nazywania każdego swoim kochaniem, że wypaplałem to bez przetrawienia. Chociaż jak teraz tak sobie myślę, to może to i lepiej.

   — Przepraszam.

   Tym razem to ja się speszyłem. Kochałem kochać, ale nie lubiłem, gdy ktoś wciskał komukolwiek miłość na siłę. Ten aspekt był dla mnie super ważny — nie miałem wymuszać uczuć, a je tlić.

   — Chcę być twoim kochaniem, Jimin.

   I te słowa, nie powiem, odrobinę zbiły mnie z tropu. Nie spodziewałem się, że wokalista oznajmi mi to tak wprost. A ja już planowałem, jak jeszcze bardziej otworzyć bruneta.

   Podniosłem głowę i zerknąłem na jego usta, po czym znów w kolorowe tęczówki.

   — I zajęło ci to pięć miesięcy, żeby zrozumieć jak cholernie cię kocham?

   Zaśmiałem się, co również wywołało uśmiech na twarzy chłopaka. Tak się ucieszyłem na widok jego ślicznych ząbków.

   — Nie wiedziałem, że to to.

   Przyznał, łapiąc dłonią za moją talię, a ja po chwili przyłożyłem ręce do jego ciepłych policzków.

   — Teraz już czuje, że to napewno to.

   I złączyliśmy nasze usta. Nigdy bym się nie spodziewał, że będą one tak zdecydowane i przyjemne. Myślałem, że wykażą się nieśmiałością i wrażliwością, a tu proszę — miło się zaskoczyłem.

   I, szczerze, szybko to poszło z naszym maknae. Jungkook zrobił się równie zazdrosny, co Hoseok. Ale ja nie byłem zły — napawała mnie świadomość, że chodzę z całą szóstką Bangtanów jednocześnie.

   Udało się. Aż sam w to nie dowierzałem, ale naprawdę wyszło. Tak dobrze nauczyłem się to kontrolować, że moje życie stanęło na wyższym poziomie. Cały czas byłem kochany — choć z drugiej strony nie miałem ani jednej chwili dla siebie.

   Musiałem oddawać się im w stu procentach. I czasem naprawdę byłem tym wszystkim wykończony, ale nigdy się nie poddałem.

   Bo to ich szczęście było na pierwszym miejscu.

   I w ten sposób minęły dwa calutkie lata radości, wypełnione po brzegi uczuciami.

just one day ✧ jimin x allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz