Czerwiec to ten miesiąc, w którym z reguły większość uczniów myślami błądzi już do czasów wakacji. Nauka w tamtym momencie schodzi zupełnie na drugi plan, choć w przypadku niektórych, nigdy ona nie zaszczyciła honorowego, pierwszego miejsca. Czyja jest to wina? Uczniów? Nauczycieli? Rodziców? Wścibskiej bibliotekarki, która już spojrzeniem odstrasza? Zbyt grubych książek, które trzeba przekartkować? A może to wina czerwonej w czarne kropki biedronki, która przelatuje co chwila z liścia na liść? Wymówek jest wiele i ciągle powstaje ich więcej. Ale co to ma do wszystkiego?
Ważne jest to, aby zauważyć, że w pierwszym zdaniu użyte zostało takie wyrażenie, jak: „większość uczniów", a słowo: „większość" jest słowem kluczowym.
No więc skoro większość uczniów w czerwcu olewa naukę to co robi mniejszość? To proste, a mianowicie: uczy się dalej. Dziwne? Niekoniecznie. Co dziwnego jest w tym, że ktoś lubi się uczyć? Odpowiedz na to też jest prosta: nic.
Jeśli pojawia się mowa o osobach, które lubią się uczyć to zapewne do głowy większości przychodzą myśli, że na tysiąc procent są to Krukoni i Ślizgoni. Nie można zaprzeczyć, a trzeba przyznać rację, ponieważ tego czerwcowego popołudnia na błoniach, jedynymi osobami, które siedziały z książką na kolanach to właśnie wychowankowie domu Roweny i Salazara. Wszyscy trzymamy za nich kciuki, że kiedyś im się to przyda.
Skoro zawęziliśmy krąg do „kujonów" i „śmierciożerców" to można zawęzić go jeszcze bardziej do jednej, konkretnej osoby.
Severusa Snape'a.
Severusa można różnie opisać i każdy zapewne zrobi to inaczej. Mimo to, większość użyje takich słów, jak: szczupły, długowłosy, czarnowłosy, małomówny, gburowaty, introwertyczny, bystry, inteligentny, dziwny...
Co dalej? Rzućmy okiem na życie tego dziwnego nastolatka, bo to może być trochę bardziej skompilowane.
*pov. Severus Snape*
— Uch. — odgarnąłem włosy z twarzy, gdy po raz kolejny, przez wiatr, zasłoniły mi one widoczność.
Sięgnąłem do torby i zacząłem przeszukiwać wolne miejsca między książkami w poszukiwaniu gumki do włosów.
Jest! Znalazła się między książką o roślinach wodnych, a podręcznikiem do transmutacji. Całe szczęście.
Nieco niechlujnie zgarnąłem swoje włosy do tyłu i związałem w koka. Kilka kosmyków wypadło z tej „fryzury" i połaskotało mnie po nosie. Gdy skończyłem wiązanie, założyłem je za uszy.
Wziąłem głęboki wdech i wydech. Dwa głębinowe wdechy. Trzy. Cztery. Nawet nie zorientowałem się, kiedy moja głowa oparła się o pień drzewa, a kartki w otwartej książce na moich kolanach, zaczęły wirować, w tą i z powrotem, pchane przez podmuchy wiatru. To było takie przyjemne. Pomyślałem, że gdybym w tamtym momencie umarł to zapewne nawet bym tego nie poczuł.
Jak to się mówi? Nie wywołuj wilka z lasu? Chyba tak.
Chwilę po tym, gdy takie myśli pojawiły się mojej głowie, cudowna cisza i spokój zostały brutalnie przerwane. Wesołe krzyki dobiegły do mnie z lewej strony, od strony zamku. Krzyki, które nie dość, że prześladują mnie codziennie za dnia to jeszcze ostatnio również męczą we śnie. Krzyki, których prawdopodobnie nie pozbędę się z pamięci do końca życia.
— No chłopaki! Trochę za spokojnie tutaj, nie sądzicie!? — wolał Potter z daleka.
— Jak zawsze się z tobą zgadzam, przyjacielu. — roześmiał się Black.
— Moglibyście dać sobie spokój? — zapytał Lupin spokojnym i trochę też zmęczonym głosem — Nie mamy lepszych rzeczy do roboty?
— Luniek, nie przesadzaj! Nasze pogaduszki z Wycierusem to przecież, nasze ulubione zajęcie. — zadrwił czarnowłosy.
CZYTASZ
𝐆𝐎𝐑𝐙𝐊𝐀 𝐏𝐑𝐀𝐖𝐃𝐀 || 𝐇𝐔𝐍𝐂𝐖𝐎𝐂𝐈 𝐕𝐒 𝐃𝐙𝐈𝐄𝐂𝐈 𝐋𝐎𝐂𝐇𝐎́𝐖
Fanfiction| Bo prawda była, jest i zawsze będzie gorzka czy tego chcemy, czy nie. |