ᴀ. ʟᴀɴɪšᴇᴋ × ᴄ. ᴘʀᴇᴠᴄ

156 14 7
                                    

Dwójka chłopaków siedziała nad jeziorkiem, na mięciutkim kocyku. Delikatny wiaterek powodował, że na zewnątrz nie było tak gorąco, tworząc na głowach obu Słoweńców jeszcze większy nieład, niż dotychczas.

Siedzieli w milczeniu. Nie czuli potrzeby by rozmawiać, więc zwyczajnie w świecie delektowali się ciszą w swojej obecności. Potrzebowali tego. By po prostu siedzieć i korzystać z pięknej pogody, jaka panowała tego dnia na zewnątrz.

W miejscu w którym przebywali, nigdy nie kręciło się wiele osób. Właściwie to prawie nikt tam nie chodził, więc mogli cieszyć się prywatnością.

Gdy usłyszeli rechot żab, jeden ze Słoweńców od razu stanął na nogi. Ostrożnie podszedł do wody, czając się.
Drugi z chłopaków obserwował go z uwagą, delikatnie się uśmiechając. Uwielbiał patrzeć na swojego najlepszego przyjaciela. Uważał go za naprawdę atrakcyjnego. Ale nie tylko z wyglądu. Podobał mu się również jego charakter.

Blondyn po chwili wrócił na koc z dumną miną, trzymając coś w rękach.

-Cene, patrz co złapałem- powiedział, przerywając tym samym ciszę, która trwała między nimi od dobrych trzydziestu minut. Brunet podniósł wzrok spoglądając to na twarz przyjaciela, to na jego ręce, czekając aż ten pochwali się tym, co złapał.

Anže usiadł bardzo blisko Cene, ostrożnie otwierając dłonie, ukazując swoją 'zdobycz'. W jego oczach można było dostrzec iskierki radości i wielką ekscytację.

W jego rękach oczywiście znajdowało się nic innego, jak mała żabka. Prevc posłał przyjacielowi szeroki uśmiech, widząc jak wielką satysfakcję sprawiło mu złapanie tego małego stworzonka.

O dziwo, zwierzątko wcale nie miało zamiaru zejść z rąk Laniška, co jeszcze bardziej go uradowało.

Anže kochał żaby od zawsze i każdy o tym wiedział. Gdy tylko widział cokolwiek z nimi powiązanego, w jego oczach można było dostrzec wyraźny błysk i wielkie zamiłowanie.

Cene zamiast skupić się na żabie, skupiał się na wpatrywaniu w swojego przyjaciela, który przeprowadzał konwersację z zieloną istotką. Wyglądał naprawdę uroczo, gdy trzymał tak przed sobą stworzonko, rozmawiając z nim jak z prawdziwym człowiekiem. Niesforne kosmyki włosów, opadały mu na czoło, rozwiewane przez wiatr. Bruneta aż korciło, by mu je poprawić, ale z ledwością się przed tym powstrzymał, nie chcąc przerywać mu zachwytu żabą, plus nie bardzo wiedział jak zareaguje na ten gest.

-Kiedyś będę hodował żaby, zobaczysz- mruknął Lanišek, spoglądając na Prevca. Nim ten zdążył mu jakkolwiek odpowiedzieć, wstał i odniósł żabę do jeziorka -Uciekaj do swojej żabiej rodzinki i pozdrów ją ode mnie!- powiedział, mahając na pożegnanie do stworzonka, które chwilę temu wypuścił na wolność. Momentami zachowywał się jak małe dziecko, które cieszy się z każdej najmniejszej rzeczy.

Usiadł z powrotem na kocu, wzdychając i przy tym przymykając oczy. Wiatr znowu powodował, że jego włosy były rozwiane we wszystkie strony świata. Jeden z kosmyków uparcie zajmował miejsce praktycznie w jego oczach, co wcale mu nie przeszkadzało. Natomiast niezwykle przeszkadzało to siedzącemu tuż obok Cene, który tym razem nie powstrzymał się i ostrożnie odgarnął swoją dłonią blond włosy chłopaka z jego twarzy.

Nawiązali krótki kontakt wzrokowy, jednak obaj szybko skierowali spojrzenie gdziekolwiek indziej, byleby nie patrzeć na siebie nawzajem. Momentalnie obydwaj się zarumienili. Anže nie spodziewał się, że chłopak wykona taki gest, lecz przyznać musiał, że spodobało mu się to, co zrobił. Taka drobnostka, a jednak uradowała go nawet bardziej, niż złapanie żaby.

Prevc troszkę się wystraszył, że jego przyjaciel może sobie nie wiadomo co pomyśleć i go zostawi. Jednak jego złe myśli szybko zostały rozwiane, gdy poczuł jak czyjaś dłoń ostrożnie dotyka tą jego.

Ukradkiem spojrzał na Anže, delikatnie się uśmiechając w jego stronę, co ten oczywiście odwzajemnił. Blondyn przysunął się bliżej, przez co nie było między nimi prawie żadnej wolnej przestrzeni. Niepewnie objął ramieniem Prevca, patrząc przed siebie z uśmiechem na ustach. Cene chwilę go obserwował, a następnie oparł głowę o ramię drugiego Słoweńca.

Znów tkwili w ciszy, lecz to nie była niezręczna cisza. Była przyjemna. Usłyszeć można było szum drzew, śpiew ptaków czy rechotanie żab. Cieszyli się swoją obecnością.

Lecz tak naprawdę w ich głowach toczyła się walka. Nie byli pewni, co ten drugi tak dokładnie czuje i jak konkretnie odebrać jego sygnały. Jednak nie chcieli o tym teraz rozmawiać i zamartwiać się, co równałoby się z przerywaniembłogiej ciszy. Na tą rozmowę przyjdzie jeszcze czas.

Cene wtulił się w Anže, wdychając zapach jego perfum, który swoją drogą był bardzo piękny. Lanišek mimowolnie uśmiechał się na gest chłopaka czując, że wreszcie znalazł swoje miejsce przy odpowiedniej osobie i gdyby mógł, został by tak w tej pozycji do końca życia. I dokładnie tak samo czuł się w tym momencie Cene.

Nie potrzebowali niczego ani nikogo innego, jak siebie nawzajem. No chyba, że tym kimś miałyby być żaby...

×××

Liczba słów: 748

Terve!
Dzisiaj taki trochę krótszy one shot, jednak myślę że wyszedł całkiem znośnie. Mam nadzieję, że się wam spodobał ❤️ Jakbyś zauważył* błąd, czy jakieś niedociągnięcie, możesz pisać śmiało 🤗

Miłego dnia/nocy

[18.02.2021]

ᴛɪʟʟ ᴛʜᴇ sᴜɴ ᴄᴏᴍᴇs |sᴋɪ ᴊᴜᴍᴘɪɴɢ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz