10

835 41 34
                                    

Po 20 kółkach w okolicznym parku stwierdziłam, że czas zawrócić. Było już całkowicie ciemno, a na dodatek zrobiło się zimno. Mimo wszystko brakowało mi go. Brakowało mi Louisa. Przy nim czułam się naprawdę bezpiecznie. Jego roztrzepane włosy i błyszczące łobuzersko ocz... NIE.

Lily, musisz przestać o nim myśleć!

Razem z Emmą szłyśmy po korytarzu. Na szczęście Louisa nigdzie nie widziałam. Odłożyłyśmy niepotrzebne rzeczy do szafki, a następnie ruszyłyśmy do klasy. Nagle usłyszałyśmy krzyki na drugim końcu korytarza.

-Idziemy tam?-zapytała Emma, wymieniając ze mną spojrzenie. Pokiwałam jedynie głową.

Gdy się zbliżałyśmy wiedziałyśmy już, że ktoś się bije. Dopingowały temu młodsze klasy. Krzyczały jakieś niezrozumiałe rzeczy, ale po chwili wyłapałam imię. Louis.

Pobiegłam w tłum otaczający bójkę. Widziałam, że Partridge bije się z najpopularniejszym i najbogatszym chłopakiem w szkole. Już wtedy wiedziałam, że będą z tego problemy. Myślę, że rodzice Victora, nie odpuszczą tego Louisowi jeśli coś stanie się ich cudownemu synkowi. Victor, z rozwianymi blond włosami, zegarkiem Rolex i drogich ubraniach, które prawdopodobnie kosztowały więcej niż moja szafa, dostawał wiele ciosów od Louisa. W ataku na bruneta pomagali mu jego goryle, którzy zawsze chodzili za nim. Cudownie.

-Partridge, przestań- powiedziałam spokojnie. Mimo naszej obecnej sytuacji nie chciałam, żeby miał jakieś problemy, ale tym bardziej ja nie chciałam mieć problemów gdyby uznali mnie za współwinną, bo nie próbowałam zażegnać konfliktu.

Widziałam, że po drugiej stronie tłumu stała dziewczyna Victora. Eve. Uważana za szkolną elitę, zbotoksowana blondynka, w pełnym i bardzo mocnym makijażu, a także króciutkiej spódniczce. Widziałam, że próbowała uspokoić Victora, ale on także nie reagował.

-Louis, do cholery, ogarnij się i przestań!-tym razem krzyknęłam. Wzrok wszystkich wokół zwrócił się na mnie, ale bójka nie miała końca. Usłyszałam kroki. Kroki naszego dyrektora.

Cholera, Louis będzie miał teraz problemy.

-Natychmiast się rozejść!-krzyknął dyrektor. Wszyscy rozbiegli się na wszystkie części korytarza.

Wymieniłam spojrzenie z Emmą, która chciała żebyśmy stamtąd odeszły. Ja jednak chciałam zobaczyć rozwój akcji. Czy się martwiłam? Bardzo. Nasz dyrektor nie dopuszczał bójek i zawsze mocno je karał. Biorąc także pod uwagę, że Louis nie bił się pierwszy raz na pewno poniesie mocne konsekwencje.

-Panie Partridge, natychmiast proszę przestać! Zapraszam was obydwu do mojego gabinetu, gdzie wszystko sobie wyjaśnimy.

Widziałam jak Louis odpycha Victora, a później idzie za dyrektorem. Nawet na mnie nie spojrzał. Żałośnie

Lekcje dziś strasznie mi się dłużyły. Siedziałam na moim znienawidzonym przedmiocie, czyli matematyce. Ewidentnie byłam humanistką. Partridge'a nadal nie było, mimo że minęło już 40 minut. Trochę mu współczułam, bo czas ten oznaczał, że poniesie ciężkie konsekwencje.

-Lily, zapraszam do tablicy-z zamyślenia wyrwał mnie skrzeczący głos mojej matematyczki. Pani Jacobs była kobietą po sześćdziesiątce. Zawsze ubrana była w sweter i spódnice do kolana, a posiwiałe włosy spięte miała w wysokiego koka. Cudownie, nawet nie wiem co robimy.

-Yhm, dobrze-odpowiedziałam nauczycielce.- Co mam robić?-szepnęłam do Emmy. Brunetka zaśmiała się, z niedowierzaniem kręcąc głową. Na szczęście pokazała mi polecenie, więc do tablicy doszłam już bardziej doinformowana.

ℳ𝐲 𝐁𝐨𝐲||ˡᵒᵘⁱˢ ᵖᵃʳᵗʳⁱᵈᵍᵉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz