Rozdział 1 (prolog)

3.1K 120 110
                                    

Yondaime Hogake trzymał mocno i wspierał swoją żonę. W końcu właśnie rodziła ich pierwsze dziecko. Zdala od wioski ze względów bezpieczeństwa dla cywili. Dlaczego? Ponieważ przyszła matka była słojem na demona uzbrojonego w potężną chakrę, a podczas ciąży pieczęć trzymająca go za kratami znacząco osłabła. Dlatego były obawy ,że się kreatura uwolni.
Kobieta badzo się męczyła, aby wydać na świat potomka. W końcu się udało. Teraz czekała na to, aby wziąć go w objęcia. Nagle ktoś im przeszkodził. Ściana pękła. Po opadnięciu dymu zobaczyli jakiegoś człowieka w pomarańczowej masce. Szybko i zwinnie chwycił dziecko i uciekł.

***

-Nieee!!! -krzyknęła kobieta. Właśnie Kyuubi zamierzał zabić jak się okazało chłopca w którym miał zostać za pieczętowany.

W żółtym błysku ktoś mu przeszkodził. Yondaime poświęcił się. Nie tylko on. Stali teraz we dwoje przebici jednym z pazurów demona. Krew kapała na mały ołtarzyk na którym leżał chłopaczek. Minato nic nie myśląc zaczął składać pieczęcie. Pojawił się przed nimi shinigami.
Powiedział coś nie zrozumiałego dla wszystkich oprócz blondyna. Ten tylko coś potwierdził i złożył ręce. Bóg śmierci wyciągnął sztylet i wbił w Lisa. Wyciągnął z niego duszę i eleganckim wpychnięciem włożył w dziecko tworząc przy tym tajemnicze pieczęcie na jego brzuchu.

Rodzice byli załamani sytuacją. Umierali. Jedyne co jeszcze mogli to powiedzieć ostatnie słowa do dziecka.

-Naruto...- Zaczęła Kushina- Pamiętaj, aby... MYĆ ZĘBY PRZED SPANIEM, SŁUCHAĆ SIĘ NAUCZYCIELI, DOBRZE SIĘ UCZYĆ I ODŻYWIAĆ, PŁACIĆ ZAWSZE CZYNSZ, WYSYPIAĆ SIĘ, NIE SPÓŹNIAĆ, JEŚĆ ŚNIADANIE RANO, ZAWSZE DBAĆ O INNYCH, NIE CHODZIĆ W BRUDNYCH UBRANIACH, JESZCE ZASADA DLA NINJA:
-NIE PIJ PRZED 20-STKĄ I STAŃ SIĘ WSPANIAŁYM SHINOBI- łzy zaczęły jej lecieć strumykiem-... tak wiele chciałabym Ci jeszcze powiedzieć i wybacz, że zamknęliśmy w tobie tą bestie- odwróciła wzrok i spojrzała na Minato- Przepraszam, że wzięłam twój czas.

- ...Nic się nie stało- powiedział i uśmiechnął się pogodnie- Mam tobie jedno do powiedzenia Naruto.... Słuchaj się swojej gadatliwej nad wyraz matki- poczym się uśmiechnął i odszedł wraz z żoną na daleki brzeg.

*** Time skip 4 lata

Mały chłopiec szedł samotnie w ciemnościach późnego wieczoru. Nie miał przyjaciół, rodziny czy kogokolwiek z kim mógłby porozmawiać chociaż o błahostkach.
Ewentualnie był Sandaime Hokage którego traktował jak dziadka. Jednak z powodu jego pozycji rzadko była okazja z nim porozmawiać. Ludzie w wiosce się nim brzydzili. Posyłali mu spojrzenia pełne nienawiści i grozy. Często go wyzywali czy też bili.

Czemu?
Skąd miał to wiedzieć. Nikt mu nie powiedział. Często się nad tym zastanawiał. Może czymś zawinił. Może jak to wszyscy mówili był potworem . Może rzeczywiście powinien umrzeć lub zniknąć.

Teraz spacerował po Konosze. Czemu tak późno? Proste. Nie chciał się zmierzyć z spojrzeniami i nie chciał być bity. Staruszek mu powiedział, że dla zdrowia powinien chodzić na spacery, ale nie powiedział kiedy.

Nagle za zakrętu wyszedł wyraźnie pijany mężczyzna chyba po 40-stce.
Stanął. Spojrzał. Rzucił już pustą butelkę w bok. Pod biegł z krzykiem (dop.aut w sumie to tak bardziej ledwo człapał) do chłopca, który sparaliżowany strachem nie mógł się ruszyć. Złapał go za koszulkę i rzucił o ścianę.

- Potwory takie jak ty powinny nie żyć! Nigdy się nie urodzić! Straciłem przez Ciebie rodzinę! Nienawidzę Cię! -krzyknął pijaczyna po czym podszedł do leżącego blondynka i kopał go w brzuch- Umrzyj! Umrzyj!

Zapłakany, pobity, przerażony, ale przyzwyczajony do sytuacji Naruto zaczął powoli mdleć. Już miał stracić przytomność gdy usłyszał niski, basowy i jakby nie ludzki głos.

-Oi!... Oi! Nie trać mi tu teraz przytomności bo umrzesz! Nie waż się bo Cię zabiję!- krzyknął tajemniczy głos

- Co? K.. Ki.. Kim jesteś? - zapytał zdziwiony malec-

-Gadasz do siebie potworze?!- powiedział jego oprawca- Chyba naprawdę powinieneś zniknąć! -po czym nasiliły kopnięcia i zaczął psychopatycznie rechotać.

-Nie ważne to jest teraz! Musimy się zająć tym kolesiem bo będziesz w nieciekawe sytuacji! -no chyba każdy wie kto to mówi- I mów do mnie w myślach bo wezmą Cię za szaleńca.

~Za.. Zająć?~ zapytał Naruto

-Unieszkodliwić! Pasuję? - za zgodą chłopca bijuu przejął nad nim ciało.

Bestia jednak nie do końca dotrzymała obietnicy. Zamiast delikatnie go uderzyć zrobiła to nieco mocniej niż potrzebne. Mężczyzna upadł nieprzytomnie.

Kyuubi zamiast oddać ciało od razu jeszcze je uleczył. I 'zaniósł' do apartamentu młodego. Gdy je oddał tak jak się spodziewał chłopak padł nieprzytomny na łóżko.

Demon czuł się odpowiedzialny za jego cierpienie. Wiedział, że gdyby nie dał przejąć nad sobą kontroli 4 lata temu najpewniej Naruto żył by teraz normalnie. Miałby przyjaciół i rodzine. Codziennie byłby kochany i zauważany. A teraz? Teraz przez jego słabość blondynek cierpiał bardziej niż nie jeden dorosły. Chciał mu pomóc. Bardzo, ale nie wiedział jak...

-Ale czekaj! Jest jednak sposób! I nawet wiem jaki!- krzyknął do siebie w myślach- I to nawet bardzo prosty! Wystarczy go wytrenować, aby sam się bronił!

Kyuubi jeszcze w tedy nie wiedział na co się pisze.

~••~ 785 słów

Hejka!
Szczerze mam nadzieję, że ktoś tutaj zajrzy. Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc jeszcze nie do końca wiem czy dobrze to robię. Jeśli macie jakieś obiekcje to śmiało piszcie bo chcę się poprawić. Np. Za mało opisów, albo błędy stylistyczne. Jeżeli macie jakieś pomysły do dalszej fabuły to piszcie chętnie poczytam.

Ps. Sorki za błędy, piszę na telefonie i wiecie.. Heh.. Autokorekta.


Arise_Rix

Naruto ||ANBU||    ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz