Witam. Od jakiegoś momentu chodziły za mną różne pomysły na fanfiction.
Oczywiście wiem, że powinnam najpierw zakończyć tamte, a nie brać się za coś nowego, ale...
Nie mogę, nie potrafię. Taka ze mnie pierdoła. Musicie mi to wybaczyć haha
Miałam pomysł i napisałam prolog, który wstawiam, i na razie tylko prolog. Nie zamierzam na razie wstawiać rozdziałów. Bo skończy się podobnie, że w ciekawym dla Was momencie urwę historię, bo mi wena nie pozwoli.
Nawet nie wiecie, ile ja mam zaczętych opowiadań, których pewnie nigdy nie skończę.
Będę starała się najpierw napisać całość, a potem wrzucić.
A pytanie o treści "Kiedy następny rozdział?", to ja sama sobie zadaję odkąd wrzuciłam nowy rozdział do Dovahkla xd
Nie wiem, może po napisaniu tego prologu, jakoś wena mi się odblokuje.
Wyczekujcie Dovahkula, bo ja nie zamierzam sobie odpuścić tego opowiadania ❤✄ — — — — — — — — — — — — — — —
W posiadłości rodziny Ackermannów trwało wystawne przyjęcie z okazji dwunastych urodzin potomka dona Vincenta Domenico Ackermanna. Ojciec zadbał o wszystko, by ten dzień był dla jego jedynego syna Rivaiila wyjątkowy.
Zaprosił na przyjęcie przywódców dwóch innych rodzin - Roda Carmina Reissa oraz Tino Vittoria Smitha wraz z ich latoroślami. Zazwyczaj cała trójka donów żywo rozmawiała o interesach, jednak tego dnia Vincent poprosił, by Rod oraz Tino dobrze się bawili. Pociechy przywódców za to, zajęły się przyglądaniem kamerdynerom, którzy zręcznie ustawiali piramidę z kieliszków do wina, by w końcu zalać ją całą, najlepszym i najdłużej dojrzewającym czerwonym winem z piwniczki Ackermannów.
Sala, w której wszyscy przesiadywali była ogromna. Okna były szerokie w stylu gotyckim, gdzieniegdzie przyozdobione kolorowymi witrażami z wizerunkami poprzednich wielkich donów tej rodziny. Podłoga była wyłożona białymi prawie, że mieniącymi się płytkami, które miały na sobie lekko widoczne wzory. Natomiast na ścianach, można było dojrzeć najlepsze i najdroższe tapety jakie można było tylko dostać w Palermo.
Majątek rodziny Ackermannów był ogromny, to trzeba było przyznać, a powszechnie wiadomo, że jeśli ktoś ma pieniądze ma władzę w kieszeni. Taki ktoś w przestępczym pół światku był niezwykle pomocny, ale również szalenie niebezpieczny. Jednym skinieniem palca don Vincent Domenico Ackermann mógł zrównać z ziemią rodziny Reissów oraz Smithów. Jednak wszyscy trzej, mieli pewien układ, a dokładniej mówiąc, żaden nie wtrąca się w interesy tego drugiego. Jeśli któryś z nich chociaż w malutkim stopniu, by do tego dążył, pozostali mogli bezkarnie wyeliminować tego, który złamał tę świętą zasadę.
Rivaiile wraz z Erwinem oraz dwoma córkami Reissa, Friedą oraz Historią, wyszli z sali na zewnątrz, by pospacerować. Pomimo tego, że była końcówka grudnia, temperatura wskazywała 13 stopni Celsjusza. W końcu w Palermo przez cały rok potrafiło być ciepło, tylko parę razy pogoda potrafiła zaskoczyć i spaść poniżej zera, ale to naprawdę rzadko.
Kiedy dzieci spacerowały, starsza córka dona Reissa wybiegła przed Erwina i Rivaiila.
- To prawda, że w przyszłości weźmiecie ślub? - spojrzała na obu chłopców, którzy spojrzeli po sobie.
- Frieda. - zaczęła Historia. - Nie powinnaś tak nagle ich o to pytać. - zarumieniła się lekko młodsza córka.
- No wiem, wiem, ale usłyszałam o tym jak nasi ojcowie rozmawiali i po prostu chciałam się upewnić, czy oni o tym wiedzą. - uśmiechnęła się Frieda. - No więc? Prawda czy nie? - ponowiła pytanie.
- Skoro tego wymaga ode mnie mój ojciec, tak zrobię. - odpowiedział pełen powagi Rivaill, poprawiając swój żabot, który dostał od swojej matki.
- Rozumiem. - westchnął Erwin, uśmiechając się pod nosem.
- A jak jest z tobą Erwin? Zgodziłeś się ze względu na ojca, czy po prostu faktycznie lubisz Rivailla? - kolejne pytanie padło z ust starszej córki.
- Myślę, że też ze względu na ojca. - odpowiedział. Młody Smith, pomimo tego, że miał tylko czternaście lat, był niezwykle inteligentny i wiedział, że słowo ojca to świętość, ale tym razem, zgodził się nie dlatego, że don Smith mu kazał, tylko dlatego, że faktycznie, chciał w przyszłości poślubić Rivailla i to nie był dziecięcy kaprys.
Rivaill cierpiał na astmę, więc był słabego zdrowia i właśnie przez to Erwin chciał się nim opiekować. W sumie od lat najmłodszych młody Smith zawsze ratował Ackermanna z opresji, albo pomagał mu, gdy ten dostawał ataku. Gdzieś w środku blondyn wiedział, że to nie była jedynie braterska miłość.
- Może wracajmy już do naszych ojców? - zaproponowała Historia. - W końcu Rivaill w każdej chwili może dostać ataku, a robi się coraz chłodniej. - zadrżała z zimna.
Reszta dzieciaków się zgodziła, a Erwin zdjął swoją granatową marynarkę i narzucił na słabe w jego oczach ciało niższego od siebie młodego Ackermanna. Rivaill prychnął pod nosem, ale zaraz uśmiechnął się i szedł obok blondyna.
Nagle ziemia zadrżała, a cała posiadłość stanęła w płomieniach. Języki ognia wyłaniały się z gotyckich okien, a w oczach Rivailla nie można było dostrzec niczego, oprócz odbijających się w nich czerwono-pomarańczowych świateł. Żadne z dzieci nie wiedziało, co się stało.
Rivaill na chwilę oprzytomniał i w oddali ujrzał grupkę ludzi, którzy trzymali w rękach kanistry, a na ich twarzach znajdowały się przebrzydłe uśmiechy. Niewiele myśląc młody Ackermann zacisnął zęby, a jego całe ciało aż się zagotowało ze złości. W końcu dostał ataku astmy i zemdlał w ramionach Erwina.
CZYTASZ
❌Black Sea ||Riren|SnK||
FanfictionPalermo, niezwykłe miasto na słonecznej Sycylii. Odwiedzane przez masę turystów w okresie wakacyjnym i nie tylko. Cieszące oko różnorodnymi dziełami sztuki budowlanej oraz szczycące się pięknymi widokami. Jednak to miasto skrywa również swoją mroczn...