trzy.

80 2 0
                                    

Opróżnianianie butelki szło mi gorzej niż zwykle. Po drugiej lampce, gdzieś w połowie filmu poczułam, że muszę coś ze sobą zrobić. Moja głowa pękała od nadmiaru myśli a serce, od nadmiaru smutku. Spojrzałam w lustro. Oczy mimowolnie zaszkliły się od łez a dłonie zadrżały w przypływie emocji.

Jesteś taka głupia, Lex. Jesteś taka głupia. Wiedziałas doskonale jak to się skończy. Weź się w garść. Karciłam się w myślach za ten rozstroj uczuć. Muszę się podnieść, to już rok... Poprawiłam włosy i makijaż. Ubrałam ciepły, szary sweter zapinany na guziki i czarne, zamszowe botki do kostek. Narzucilam płaszczyk i szalik wychodząc z  domu. Kupiłam po drodze tabliczkę gorzkiej czekolady z malinami i szłam doskonale znaną mi trasą. Po kilkunastu minutach nerwowego spaceru ujrzałam w oddali most, pod którym przepływał strumyk, ukryty lekko za drzewami. Przeszedł mnie dreszcz. Nikogo tu nie było, w końcu już po północy.  Pomyślałam,  że właściwie to wybrałam dobry tremin na noc rozpaczy, bo jutro zaczyna się weekend. Mogę płakać do rana, yupi yay. Powolnym krokiem wchodziłam na most, przesuwając palcem po kolejnych szczeblach barierki. Nie bylam pewna co tu robię, chyba potrzebowałam osiągnąć kompletne dno żeby móc się od niego odbić.

Tu jesteś. - Szepnęłam cicho i podeszłam do kłódki zawieszonej na środku lewej barierki. Przypomniałam sobie o kluczu leżącym na dnie strumienia. Obejrzałam ja dokładnie. Lekko zardzewiala,  jednak dalej wyraźnie było widać wypisane na niej nasze imiona. Usiadłam na ziemii opierając się o barierkę i ukryłam twarz w dłoniach. Nie chciałam zanieść się płaczem, bo jeśli zaczęłabym to zapewne niepotrafilabym juz przestać. Odetchnęłam głęboko. Otworzyłam czekoladę i ulamalam kawałek.

Mm. Nasza ulubiona. Rozkoszowalam się chwilę jej smakiem. I siła rzeczy- wspomnieniami. Zamknęłam oczy i odcięłam się na moment.

Usłyszałam zbliżające się kroki, piasek zachrupał pod podeszwami i niechętnie wróciłam duchem na ten tragiczny most. Było ciemno, nie bylam pewna kto zdecydował się tu podejść. Z lekką złością wypatrywałam postaci. Zanim zdążyłam dojrzeć twarz, poczułam znany mi zapach... Zerwałam się na równe nogi.

Poczęstujesz mnie? Moja ulubiona. - zachowaj spokój, Lex. Zachowaj spokój. Zrobisz z siebie idiotkę. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić. Byłam zaskoczona, najszczesliwsza i jednocześnie zła. Miałam zapomnieć, dziś miałam uzalac się nad sobą ostatni raz i zacząć jutro bez nadbagażu. 

Maciek podszedł bliżej, odgarnął kosmyk z mojej twarzy i uśmiechnął się łagodnie. Podałam mu czekoladę, staliśmy wpatrując się w wodę bez słowa.

facing the sunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz