11. Her

206 20 3
                                    


-Wszystko z tobą w porządku. Przez pewien czas będziesz jeszcze czuł zalegająca wodę, którą się zachłysnąłeś i będziesz musiał ją cierpliwie wykaszleć, ale dzięki szybkiej pomocy nie doszło do żadnych niebezpiecznych zmian zarówno w mózgu jak i płucach. Weźcie tylko folie termiczne i wracajcie bezpiecznie do domu. - usłyszeliśmy słowa lekarza, po których od razu przepełniło nas pocieszające uczucie ulgi. Najważniejsze, że Kookie był cały i zdrowy.

-Jakbyś nagle poczuł się gorzej, od razu mi powiedz, proszę. - rzuciłem do chłopaka i zapinając pasy, skierowałem nas z powrotem do hotelu, by spakować nasze walizki.

-Dziękuję. To było naprawdę ryzykowne, żeby samemu wskoczyć tam po mnie. Bałem się, że tobie też się coś stanie. - powiedział nagle Jungkook i kładąc swoją rękę na moją dłoń, delikatnie ją pogładził.

-Każdy by tak zrobił na moim miejscu. Miałem obserwować, jak mój ukochany tonie samotnie w tym zimnym morzu? Byłem przerażony, że naprawdę już się nie obudzisz... - wyznałem szczerze i choć starałem skupić się na drodze wszystko,co wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny uderzyło we mnie se zdwojoną siła. Skierowałem na chwilę samochód na pobocze i opierając głowę o kierownicę, przymknąłem swoje powieki. Miałem głęboką nadzieję, że to wszystko było po prostu koszmarem wytworzonym przez moją wyobraźnię.

-TaeTae, to moja wina, tak bardzo przepraszam. Gdybym tyko dokończył twój przypadek... - palnął nagle Kook, ale szybko go zatrzymałem.

-Nie mów tak, proszę. To nie jest ani trochę twoją winą. Po prostu muszę ochłonąć. Naprawdę się przestraszyłem o twoje życie i że nie uda mi się ciebie uratować. W myślach miałem tylko najczarniejsze scenariusze. - spojrzałem na chłopaka zeszklonymi oczami i wybuchając głośnym płaczem, po chwili poczułem jego wciąż lekko wilgotne ramiona wokół mojej talii. Gładził mnie delikatnie po głowie i pozwalając zatopić twarz w jego szyi, szeptał mi po cichu do ucha:

-Jesteś bardzo odważny i nawet nie wiesz, jak dumny jestem, że poradziłeś sobie z tak trudną sytuacją. Bardzo cię kocham, pamiętaj.

I choć nie zapowiadało się, aby sytuacja z przypadkiem jakkolwiek się polepszyła, czułem się bezpieczny w jego ramionach. Bo wiedziałem, że nasza miłość poradzi sobie z niejedną trudnością i żadna siła nie jest w stanie zabrać nam każdego wypowiedzianego „kocham Cię".










-Chcesz poczekać na mnie w aucie czy przed gabinetem Joona? - spytałem Kooka, gdy znaleźliśmy się pod siedzibą Answer jeszcze tego samego wieczora. Nie miałem bowiem czasu, by czekać z tym do rana i czym prędzej chciałem już wyjaśnić całą sytuację z szefem.

-Pójdę z tobą. - chłopak od razu odpiął pasy i wychodząc z pojazdu, skierował się do wejścia dobrze mi znanego budynku. - Masz mi od razu powiedzieć, co ustaliliście i czego się dowiedziałeś. Chcę to wszystko wiedzieć.

-Dobrze, tak zrobię. - odparłem zdenerwowany i składając ostatni raz pełen czułości pocałunek na ustach młodszego, pociągnąłem za klamkę biura mężczyzny. Namjoon jak zwykle siedział w swoim skórzanym fotelu i przeglądając jakiś plik kartek, w końcu raczył oderwać od nich wzrok.

-Kim Taehyung, co cię tutaj znowu sprowadza? Nie powinieneś mieć jeszcze wolnego?

-Żartujesz sobie ze mnie? Myślisz, że dam się nabrać na to, czym sam zajmuję się od 3 lat? Kto przejął mój przypadek od Jeona? - stałem nad jego biurkiem z założonymi rękami i mierząc go chłodnym wzrokiem, oczekiwałem prostej odpowiedzi.

-Dobrze wiesz, że nie mogę ci powiedzieć.

-Masz to zakończyć w tej chwili i nie obchodzi mnie, że Malee nie znalazła swojego szczęścia. Ja swoje już mam, więc anulujcie ten pieprzony przypadek. To cholernie niesprawiedliwe, że przez jej głupotę muszą cierpieć moi bliscy. - nerwy coraz bardziej zaczęły buzować w moich żyłach i choć chciałem zachować resztki spokoju, z trudem się opanowywałem.

Remember, my Sun | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz