28. Nie kocham go?

241 5 0
                                    

-Tak... Opiekował się mną jak nikt inny, z czasem zaczęłam się w nim zakochiwać i później nie widziałam poza nim świata...- ciągnęła dalej.
-Załatwiałaś z nim różne sprawy?- zapytałam.
-Oczywiście... I identycznie jak w twoim przypadku nie płacił mi za nic...- odpowiedziała.
-Uderzył cię kiedyś?- zapytałam niepewnie.
-Nie raz...- odpowiedziała łamiącym się głosem.
-Dlaczego nie jesteście już razem?- zapytałam.
-Zaczął mnie okłamywać, a ja zaczęłam węszyć... Zamykał mnie w pokoju i wracał po kilku godzinach. Po czasie wiedziałam już co było prawdą, a co kłamstwem. Pewnego dnia wszystko mu wygarnęłam, a on z kpiną do wszystkiego się przyznał...- powiedziała płacząc.
-W jakich sprawach cię okłamywał?- zapytałam.
-Okazało się, że sam zlecił komuś, żeby dosypał mi coś, gdy byłam w ciąży, a potem odwalił scenkę aktorską. Chodził na kurwy, wykorzystywał mnie do załatwiania jego spraw i mi nie płacił, wcale mnie nie kochał, tylko chciał pracownicę i dziwkę za darmo...- wyliczała próbując przestać płakać.
-O mój Boże...- wydukałam siadając obok niej i mocno ją przytulając.
-Najgorsze jest to, że ja nadal go kocham, ale za cholerę, bym do niego nie wróciła...- odparła.
-A dlaczego się przeprowadziliśmy?- zapytałam.
-Tego nie wiem... W moim przypadku ani razu się nie przeprowadziliśmy...- powiedziała.
-Co ja mam teraz zrobić?- zapytałam z bezsilnością.
-Zabrać swoje rzeczy i uciekać- szepnęła.

Wybór między wolnością a miłością nigdy nie był tak trudny...

Wybiegłam z kawiarni i pobiegłam do domu.
Wbiegłam jak najciszej na górę, gdzie zastałam James'a.
Kurwa...

-Coś się stało?- zapytał.
-Nie- odpowiedziałam.
-Gdzie byłaś?- zapytał.
-A gdzie ty byłeś?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

James wstał i stanął przede mną.
Przyjęłam pewną siebie postawę.

-Nigdy więcej się z nią nie spotykaj...- powiedział.

Głośno przełknęłam ślinę zaciskając zęby.
Nie kocham go...
Nie kocham go...
Nie kocham go...
Kogo ja kurwa oszukuje?!

-Zwalniam się- wysyczałam.
-Wierzysz tamtej dziewczynie? Skąd wiesz, że mówi prawdę? Wierzysz nieznajomej, a nie swojemu chłopakowi?- obrzucał mnie pytaniami.

Może ma rację...
A co jeśli nie?

-Dobra, przepraszam... Wybacz...- powiedziałam spuszczając wzrok.

Sprawdzę go...
A potem zdecyduje kto mówił prawdę...
Clara czy James?
Z jednej strony Clara nagle się pojawiła i jej nie znam, ale z drugiej strony mówiła tak wiarygodnie, że trudno jej nie uwierzyć...
Mam mętlik w głowie i nie wiem co mam myśleć...

-Nad czym tak myślisz?- zapytał.
-Znasz tą Clarę?- zapytałam ignorując jego pytanie.
-Trochę...- odpowiedział.
-Co oznacza ,,trochę"? Albo znasz albo nie- parsknęłam.
-No znam...- odpowiedział.
-Byłeś z nią w związku- stwierdziłam.
-Ale to już przeszłość...- odparł.
-James, ona powiedziała mi wiele rzeczy...- odparłam.
-Wierz mi, a nie jej... Nie znasz jej...- powiedział i wyszedł z pokoju.

Gdy zamknął drzwi rozpłakałam się.
Co powinnam zrobić, a co chcę zrobić?
Nie mam już siły...
To wszystko jest dla mnie trudne...

Wzięłam papierosa, zapalniczkę i wyszłam na balkon.
Usiadłam na podłodze, podpaliłam papierosa i zaciągnęłam się dymem.
Nagle obok mnie usiadł Eric.

-Nie dogadujecie się?- zapytał.
-Związałam się z przestępcą... Na co ja liczyłam? W sumie sama nie jestem lepsza...- odpowiedziałam wypuszczając dym z ust.
-On cię nie okłamuje- rzucił nagle.
-Skąd niby masz to wiedzieć?- zapytałam podejrzliwie.
-Bo z nim pracuje i wiem co robi- odpowiedział.
-Masz rodzinę?- zapytałam.
-Tak- odpowiedział.

Po raz kolejny się zaciągnęłam i po chwili wypuściłam dym.

-A ty?- zapytał niepewnie.
-Nie- odpowiedziałam od razu.
-Jak to się stało?- zapytał.
-Od razu po urodzeniu matka zmarła. Byłam króliczkiem doświadczalnym mojego ojca. Był lekarzem i testował na mnie różne środki. Znęcał się nade mną. W wieku 14 lat zabiłam ojca, bo chciał robić eksperymenty ze mną i jakimiś facetami razem. Potem uciekłam...- wyjaśniłam.
-Boże... Mocne...- skomentował.
-Co wy tu robicie?- zapytał James pojawiając się obok nas.
-Palimy- odpowiedział Eric.
-Co ci jest, Jessica?- zapytał James zwracając się do mnie.
-Nic- odpowiedziałam.
-Zawsze jak palisz to coś ci jest...- odparł.
-Nie- zaprzeczyłam.

Eric wstał i wyszedł.
James usiadł obok mnie.

-Wszystko słyszałem...- odparł.
-No i chuj- parsknęłam.
-Jessica, dlaczego opowiadasz takie rzeczy Eric'owi?- zapytał.
-Bo mam to już gdzieś... Niech wszyscy wiedzą, z tobą włącznie- odpowiedziałam obojętnie.
-Czemu nagle masz to gdzieś?- zapytał.
-Bo już nie mam siły...- odpowiedziałam patrząc mu w oczy.

Wstałam wkładając papierosa do popielniczki.
Weszłam do pokoju, ubrałam się i wzięłam pistolet.

-Gdzie idziesz?- zapytał James.
-Wiem, gdzie mieszka osoba, która mnie skrzywdziła... Może w końcu odzyskam spokój...- odpowiedziałam i wyszłam.

To nieistotne w jaki sposób się dowiedziałam, gdzie on mieszka...

-Chwila. Skąd wiesz, gdzie on mieszka?- zapytał przymrużając oczy.
-To nieistotne- parsknęłam.
-Zawsze jest coś za coś...- odparł.
-Wiem o czym myślisz... Nie, nie uprawiałam seksu z jakimś obcym facetem w zamian za adres! Za kogo ty mnie kurwa masz?!- wrzasnęłam.
-Przepraszam... Nie powinienem cię o to osądzać...- odparł.

Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam.

Godzinę później...

-Wróciłam- rzuciłam wchodząc do pokoju.

James spojrzał na mnie i wytrzeszczył oczy.
No tak...
Jestem dosłownie cała we krwi tamtego typa.

-Zupę z niego robiłaś?- zapytał.
-Nawet 4- odpowiedziałam zdejmując ubrania.

Gdy zostałam w samej bieliźnie zauważyłam jak James się na mnie patrzy.
Przewróciłam oczami i weszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic i założyłam świeże ubrania.
Położyłam się na łóżku obok James'a.
James przybliżył się do mnie i położył swoją głowę na moim brzuchu.
Po kilku minutach zaczął bawić się gumką od moich majtek.

-James...- rzuciłam.

Nie zwrócił na mnie uwagi, tylko włożył mi rękę do majtek.

-James!- wrzasnęłam odtrącając jego rękę.

Wstałam i wbiegłam do łazienki.
Zamknęłam ją na klucz i oparłam się o zlew głośno wzdychając.

-Jessica no...- jęknął pukając do drzwi łazienki.
-Ja tego nie chciałam...- powiedziałam wybuchając niespodziewanym płaczem.
-Ej, nie płacz. Otwórz- rzucił.

Zsunęłam się na podłogę i podciągnęłam kolana pod brodę.
Po chwili usłyszałam zgrzyt zamka.

-Przepraszam, nie chciałem...- odparł siadając obok mnie i przytulając mnie do siebie.









~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Bad Move"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz