Nie wiem co napisać w sumie może zacznę od tego że nie daje rady psychicznie? Że się pocięłam? Że zamiast się modlić do boga jestem ateistką? Nie wierzę w sumie już w nic?
W rodzinę nie wierzę XDD
W nic nie wierzę.
Chcę czasem otworzyć okno i wyskoczyć przez nie każdej nocy wyobrażam sobie jakie to uczucie umrzeć.
Nawet te głosy w mojej głowie ucichły i została pustka.
Nie czuję żalu i sumienia.
Każdego dnia udaje ale w nocy płacze i spieram się z bólem jak i koszmarami a cięcie się sprawia mi przyjemność.
Boję się życia i nie chcę już żyć.
Ja po prostu chcę umrzeć.
Te światełka na drodze są takie piękne i księżyc.
Gwiazdki które tworzą z siebie Rysunki ale kiedyś zawsze przyjdą chmury na jakiś czas ale te chmury dla mnie już zostały.
Każdy dzień daje mi do zrozumienia że umieram mentalnie..to chyba tyle.
Z bogiem?
