( tu było ponad 300 słów ale coś się usunęły i ni ma więc piszę jeszcze raz od nowa ps. mniej więcej pamiętam co tam było)
pov: Tobiasz
Kuba musiał dzisiaj skończyć wcześniej, szkoda bo fajnie nam się gadało no i grało. Mówił że ma jakąś ważną sprawę do załatwienia. Pytałem czy coś się stało ale powiedział że na razie nie mogę wiedzieć, dowiem się w swoim czasie. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, pomyślałem że to rodzice ale nie mogli to być oni bo mama miała wrócić z delegacji dopiero za tydzień a tata za dwa miesiące, sąsiadka? nie, pojechała z mężem na wakacje. Kto to mógł być? Dobra nieważne kto... idę. Powoli otworzyłem drzwi i to był KUBA! Miał łzy w oczach. Co on tu robi? Po co przyjechał ? I czemu akurat do mnie ? Na więcej pytań do samego siebie nie miałem czasu bo Kuba rzucił walizkę i plecak na podłogę i zawisł na mnie a raczej bardzo mocno się przytulił. Totalnie nie wiedziałem co mam zrobić, przytuliłem go i zapytałem co on tu robi
T-hejj, co ty tu robisz?
K-przepraszam, zaraz wszystko ci wyjaśnię-powiedział ze łzami w oczach
Bez wahania podniosłem go i posadziłem na blacie w kuchni... Popatrzyłem w piękne lecz zapłakane oczy i ponownie zapytałem
T-co ty tu robisz? I dlaczego płaczesz?
K-no to nie wiem od czego zacząć, może od tego dlaczego wcześniej skończyłem live... pamiętasz jak gdzieś po 2 godzinach live musiałem na sekundę wyjść? wtedy poszedłem na dół po wodę, i to był błąd że po nią poszedłem... matka powiedziała że mam obiad na stole, ale ja odmówiłem... była wkur... znaczy zdenerwowana i uderzyła mnie w policzek. Powiedziała że jestem niewdzięczny, ona cały dzień stoi w kuchni, nie ma czasu dla siebie tylko gotuje albo sprząta a ja nawet zjeść nie chcę, i zrobiła mi o to awanturę. Dodam że mówiłem jej że nie będę jadł obiadu bo nie jestem głodny, powiedziała też że nic nie robię tylko cały czas albo nagrywam albo montuje albo robię live.
w tym momencie Kuba wybuchł tak wielkim płaczem że nie mógł z siebie wyksztusić ani słowa. Przytuliłem go, złapałem go za ręce i powiedziałem:
T- Kubuś, głowa do góry, damy radę, wszystko będzie dobrze...
K-mogę tu zostać?
T-oczywiście, zawsze jesteś tu mile widziany :)
K-muszę ci coś jeszcze powiedzieć...Ale to później
T-dobrze, chcesz coś do picia?
K-wodę, albo nie herbatę
T-zimno ci?
K-tak troszkę
T-czekaj tu albo idź do salonu
Poszedłem do pokoju po jakiś koc dla Kuby. Mogłem mu wyciągnąć jakąś bluzę z walizki ale nie chciałem tam grzebać. Wziąłem jakiś koc z mojego pokoju i dałem go Kubie
K-d-dzięki...A tak w ogóle zalałem herbatę, tobie też zrobiłem :))
T- a wiesz że pijesz z mojego ulubionego kubka? haha
K-naprawę? nie wiedziałem
T-wiesz ile ten kubek ma lat? dziesięć dostałem go na piąte urodziny od babci, tak bardzo mi się spodobał że dbałem o niego bardziej niż o siebie. Nikomu nie pozwalałem i w sumie dalej nikomu nie pozwalam w nim pić. Ale ty możesz :))
K-jejku, ja już dawno bym go potłukł na kawałki
T-a ty masz taką rzecz, której nikt nie może dotykać itp.?
K- ta...mam misia a właściwie to myszkę, nazywa się Mysia. Dalej stoi na mojej szafce obok łóżka. Dostałem ją jak byłem bardzo mały od cioci Grażynki, ma tyle lat co ja, z tą różnicą że jestem starszy o 2 miesiące. Ciocia mówiła że jak była mała to miała bardzo podobną myszkę i nazywała się Mili. Nosiłem ją dosłownie wszędzie
T-a jak była ubrana?
K-ma turkusową sukienkę, i wielką kokardę na głowie i chyba czerwone buciki
T-wiesz co może pójdziemy do mojego pokoju, tam jest Kremik, pobawimy się z nim
K- Kremik to...?
T- ah, Kremik to mój kot, mam go od kilku miesięcy
K-dobrze to chodźmy
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
615 słów Pogchamp?
no elo, przepraszam że nie było rozdziału ale sprawy prywatne i no. Tak w ogóle ta myszka serio istniała (musiałam ją wyrzucić :() i to jak ją opisałam to prawda miała turkusową sukienkę i wgl, ciocia Grażynka też jest prawdziwa :))napiszcie co tam u was ~
~ Say0ka
edit: kogo pov chcecie w następnej części 🥀