"Możliwe, że będziemy rodziną"

17 2 2
                                    

Ścisnęłam mocniej dłoń mojej przyjaciółki. Nigdy nie leciałam sama samolotem i bardzo się bałam.

- No co ty, na pewno nie będzie aż tak źle. - zadeklarowała, choć sama nie była do końca przekonana.

- Tak... To tylko prawie 14 godzin lotu... Dam radę... - próbowałam się zmotywować, co wyszło słabo.

- Kochana, spokojnie! Będzie na ciebie czekała ciocia, kuzyni, dasz radę!

Rzeczywiście, domek w Tokio wynajmowała moja ciocia. Nigdy tam nie byłam, a szczególnie sama. Co prawda, cała nasza rodzina to Amerykanie, ale taka odskocznia od hamburgerów to właśnie Japonia.

- O nie, zaraz odlatuję... Pamiętaj o mnie, jak umrę w katastrofie lotniczej! - poprosiłam, na co Emma przytuliła mnie i pożegnała.

Podniosłam moją białą walizkę i poprawiłam noszony plecak. Wzięłam głęboki wdech i zajęłam miejsce 32 w samolocie. Lecę.

Margaret White, dwudziestodwuletnia Kanadyjka, zginęła w wypadku lotniczym siódmego sierpnia...

Ja już słyszałam te wiadomości, choć byłam w powietrzu niecałe 10 minut. W końcu przyzwyczaiłam się do lotu, i bez większego stresu otworzyłam mój laptop. Pracuje jako grafik, a on nie ma wakacji. Nie sądziłam że dorosłość dopadnie mnie tak szybko, ale jednak.

***

- Witamy w Tokyo. Proszę zapiąć pasy, lądujemy. - głos sekretarki wybudził mnie ze snu. Spakowałam szybko moje papierki po słodyczach i komputer do plecaka, po czym zastosowałam się do polecenia.

- Żyję! - krzyknęłam na całe gardło, wychodząc z samolotu. Od razu rozpoznałam machającą mi ciocię i dwójkę jej dzieci. Obok nich stało dwoje mężczyzn, nie wiedziałam kto to.

- Cześć kochanie, jak tam podróż? - zapytała siostra mojego taty, biorąc ode mnie walizkę. Rzuciłam szybkie "Nie było tak źle", po czym przywitałam się z Alexem i Mandy. Było to dość niezręczne, biorąc pod uwagę że nieznani mi faceci gapili się na mnie.

- Ja się nie przedstawiłam, Margaret, w skrócie Meg - powiedziałam, podając każdemu z mężczyzn dłoń.

- Tak... - widać było że starszy z nich jest dość zestresowany - Eliza dużo nam o tobie opowiadała... Jestem Jack a to mój syn, Shawn.

I potem objął moją ciocię, Elizę ręką. Szczerze? Nie wiedziałam co o tym myśleć. Ma nowego chłoptasia i nic nam nie powiedziała?

- To może chodźmy już? - zaproponowała Mandy, jedna z sześcioletnich bliźniaków. Wszyscy, czując dziwną atmosferę, chętnie się zgodzili.

***

- Więc... Ty jesteś Meg? - zapytał Shawn.

- Widzę że nie potrafisz słuchać że zrozumieniem...

- A ty... Czekaj kłócenie się jest dziecinne. Ale nie zmienia faktu że ty zaczęłaś. - zauważył, a ja uznałam że ma niezły charakterek.

- Dzieci, uspokójcie się. - rozkazała ciocia, a ja z Shawnem spojrzeliśmy się na nią wzrokiem "nie jestem już dzieckiem", co ona skomentowała śmiechem.

Kolejna część obiadu minęła w ciszy, chociaż ja z Shawnem niszczyliśmy się spojrzeniami.

***

- Ty zdajesz sobie sprawę, że będziemy mieszkać w jednym pokoju przez całe wakacje? - powiedział Shawn gdy siedzieliśmy razem z kuzynami w salonie, a ciocia i Jack pojechali do sklepu.

Lost in JapanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz