Witaj w sunie... Naruto

324 27 2
                                    

-- Informacja --

Sytuacja w sunie będzie całkowicie inna.

Całe rodzeństwo Gaary jest w tym samym wieku. 

----

Hiruzen wybiegł z biura po otrzymaniu potwierdzenia od Suny, mimo jego starego wieku dla tego chłopca zrobił by więcej niż dla kogokolwiek innego.

- To już czas mały Naruto - Wypowiedział do noworodka wbiegając do sali w której się znajdował, w tym momencie jeszcze nikt nie wiedział co się stało z Kyubim. - Wszystko zostało załatwione - Uśmiechnął się lekko do chłopca ze łzami w oczach.

Delikatnie podniósł małego blondynka i umieścił go w specjalnej pomarańczowej chuście, włożył też do niej kilkanaście zwoi zapieczętowanych wewnątrz chusty idealnie za plecami chłopca, tak by nikt do nich się nie dorwał, przynajmniej z ANBU, po chwili zwołał do siebie kilku ANBU którym powierzył misję.

- Misja rangi SSS, zabić każdego kto wam stanie na drodze, unikać kontaktu z kimkolwiek. Musicie dostarczyć chłopca do Kazekage wraz z tym listem. Nikt inny nie ma prawa zbliżyć się do dziecka opróćz Kazekage i wskazanych przez niego osób. Wszystko zostało załatwione a granica Suny stoi przed wami otwarta. Pamiętajcie, nikt ma o tym nie wiedzieć! - Dodał ciszej, gdyż zapomniał jak zwykle założyć ochronną "bańkę" która zapobiegała wyjściu tego co jest mówione po za jej obszar. - Niepowodzenie misji równać się będzie ze śmiercią! - Podniósł lekko głos, chciał pokazać że to co teraz robią będzie sądzić o ich życiu.

- H-hai Hokage-sama! - Wypowiedzieli znikając w kłębku szarego dymu.

- Abyś odnalazł swoją ścieżkę w życiu Naruto, by prowadziła cię aż do momentu byśmy mogli na nowo się spotkać! - Pomyślał Hiruzen siadając na krześle - WIem Minato że teraz obserwujesz mnie z dezaprobatą ale uwierz mi, w tym momencie tam będzie mu lepiej! - Dodał z lekkimi łzami w oczach - Zapewne przeklinasz mnie w miejscu gdzie teraz jesteś, myślisz o złamanej obietnicy... Ale obiecuję, świat jeszcze usłyszy o Naruto Namikaze-Uzumakim, twoim synie - Jęknął lekko zalewając się łzami. - Kushina, zapewne gdybyś żyła doprowadziła byś mnie do śmierci za to co uczyniłem... Ale musisz uznać to co czynię za słuszne! Gdyby rada się  dowiedziała o tym co tu zaszło, i że jest pojemnikiem obawiam się że jego życie nie było by takie jakie byście chcieli. - Dodał przecierając łzy. - Uwierzcie! - Jęknął kończąc swe myśli, czuł że wyszło z niego wszystko to co złe. Ale wiedział że robi to dla lepszego jutra...

-- Skok w czasie, 2-3 dni --

- A więc to jest Naruto Uzumaki - Wypowiedział kazekage, był jednym z najlepszych przyjaciół Hiruzena i mimo ciągłych sprzeczek nie mógł mu odmówić, zwłaszcza po tym jak niejednokrotnie uratował mu życie. - Dziękuje możecie wracać, przekażcie Hokagę by o nic się nie martwił. - Po tych słowach ANBU Konohy zniknęli a on sam się zastanawiał. - Naruto, twoje nazwisko musi zostać zlikwidowane by nikt z konohy nie mógł cię namierzyć... Zwłaszcza ta cholerna rada - ... - Wiem! Naruto Kaze, od dzisiaj to twoje nowe nazwisko - Uśmiechnął się ze swojego geniuszu, piękne nazwisko, przynajmniej on tak myślał.. Ale kto śmiał się sprzeciwiać Kazekage muhaha!

- Zgodnie z prośbą, Hiruzenie, to co zapisałeś w liście zostanie między nami poczynię tak jak chciałeś - Wypowiedział do siebie wzywając przy okazji ANBU.

- Wiecie co macie zrobić - Wypowiedział do nich z lekkim uśmiechem a ANBU znikło wraz z chłopcem w chmurze dymu.


-- Skok w czasie, 10 lat... --

Naruto już od młodości był uczony cichego i spokojnego nauczania, co przy jego wybuchowym temperamencie było niezwykle trudnym zadaniem. Mimo że nie miał rodziców i mieszkał w sierocińcu to z każdym się tam wyśmienicie dogadywał, to właśnie dzisiaj wpadł wraz z innymi na pomysł by zbroić jakiś niezwykły dowcip... Jak się okazało zbyt wiele uszu usłyszało o tym pomyślę więc doszło do sytuacji w której dowcip no cóż się nie udał.

- To dzisiaj - Wypowiedział chłopiec, traktował wszystkich jak bracia, a dorosłych którzy się nim opiekowali jak rodziców. - To właśnie dzisiaj miał opuścić szeregi sierocińca by móc wprowadzić się do domu który wynajął specjalnie dla niego Kazekagę, którego traktował jak takiego przyrodniego ojca, z niewiadomych powodów zawsze miło spędzał z nim czas, czy to przy kawie gdzie w jego wypadku była to herbata czy też przy stosie papierów które sortował w odpowiedni sposób który wyuczył się w kilku lat.

Szybko spakował do torby wszystkie swoje jasno-białe ubrania uprzednio żegnając się z każdym, to właśnie teraz opuścił to pomieszczenie i z ciekawością w błękitnych jak niebo oczach powędrował we wskazane miejsce, gdzie prawdopodobnie miał na niego czekać już Kazekage.

- Kazekage - Wypowiedział chłopiec lekko się skłaniając.

- Dość tych formalności - Wypowiedział z uśmiechem - Więc postanowiłem byś zamieszkał w małym domku, sądzę że dla jednej osoby będzie to wystarczająco dużo miejsca - Uśmiechnął się lekko (dom jest taki sam jaki miał Naruto w mandze jak i anime, oczywiście struktura i samo wykonanie jest inne wiadomo czemu).

Gdy wraz z Kazekage doszli do wskazanego miejsca, chłopiec najwyraźniej zaniemówił... To było więcej niż potrzebował, niby to tylko mały domek, ale dla niego to coś więcej niż "mały domek" dla niego było to coś niezwykłego, i definitywnie wystarczająco odpowiednio.

- Dziękuje - Wypowiedział ze łzami w oczach - Nawet nie wiesz jak dużo to dla mnie znaczy - Uśmiechnął się lekko przecierając łzy.

- A oto i kluczyki, myślę że nie muszę cię oprowadzać po domu. Pamiętaj że jutro o 8:00 rozpoczyna się kolejny rok w akademii, a jeżeli dowiem się że nie było cię na otwarciu to bądź pewny że nie będę już taki miły... I tak zbyt dużo mam kłopotów z Kankuro (to taki mini odpowiednik Naruto) który jak zwykle wywinął coś śmiesznego... Przynajmniej dla niego, to nie on musi bawić się z tymi papierami! - Warknął lekko, po chwili się uśmiechając - Powodzenia Naruto! - Dodał znikając w złotym piasku.

Naruto powoli otworzył drzwi do swojego mieszkania, z uśmiechem na twarzy położył swoje "bojowe" sandały na przygotowanej półce, wszedł głębiej rozglądając się po swoim małym ale przyjemnym domku.


-- Tymczasem --

- Kankuro! - Krzyknął Kazekage, jego głos rozniósł się po całym domu - Jutro masz być na otwarciu akademii! Sam osobiście cię tam odprowadzę, po tym co dzisiaj zrobiłeś dodałeś mi 2 godziny pracy.. - Warknął na syna - Nie możesz być jak Temari? A w sumie co ja mówię, jak Gaara? A nie czekaj. - Do kogo by go tu porównać - Do Temari cię nie porównam bo ona mimo że robi psikusy to nie są one szkodliwe dla mnie! Gaara to Gaara, cały dzień i całą noc się bawi piaskiem, przez co dodaje nam jeszcze więcej roboty przy sprzątaniu domu.. Ale ty ten bystry z makijażem na twarzy przychodzisz do działań agresywnych i postanawiasz przykleić moją asystentke do krzesła.. - W tym momencie najwidoczniej wszyscy zapomnieli o tym że właśnie mieli być zbesztani za swe zachowanie, albowiem wszyscy zaczęli się śmiać, nawet Kazekage który mówił jacy to oni nie są...

- Dobra, pamiętajcie... Jutro rozpoczyna się akademia, liczę na wzorowe zachowanie. Tak samo proszę ciebie Gaara, nie baw się piaskiem na lekcjach! - Wypowiedział do chłopca który zrobił zakłopotaną minę.

- Dobrze... Tato - Odpowiedział lekko się uśmiechając, sam Kazekage obawiał się że pieczęć która została nałożona na niego będzie za słaba jednakże jak się okazało mężczyzna który akurat odwiedzał wioskę pomógł dodając do pieczęci coś co spowodowało jego stabilność. 

- Tak samo proszę nie popisujcie się na lekcjach zbyt bardzo, pokażcie że jesteście dobrzy ale nie róbcie zamętu, szkole was już od 4 lat i mam nadzieję że pokażecie na co was stać!


----

Oto i prolog...







Naruto - Pustynny Duch.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz