- Łoł... No nieźle się urządziłeś... - powiedziałam, gdy Sam otworzył mi drzwi do swojego mieszkania - Masz kogoś? - zapytałam, dając mu lekkiego kuksańca w ramię.
- Muszę się wygadać moje życie to totalna porażka... - szepnął tak cicho, jakby miał się zaraz rozpłakać.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale zdjęłam buty i usiadłam na kanapie. Blondyn zrobił to samo.
- Więc...?
- Miałem dziewczynę. Wiesz, normalne, nastolatkowie mają dziewczyny. Tylko że u nas stało się coś nienormalnego... - Sam schodził swoim tonem prawie do ciszy. Potem wstał i poszedł do jednego z pokoi. - To Max... Mam syna, ogarniasz?! I to przez głupotę!
No, teraz nieźle mną wstrząsnęło. Mój szesnastoletni kumpel jest ojcem. Spojrzałam na niego z współczuciem, ale jednocześnie słowami "Ty wiesz że istnieją gumki?!".
Malec był zdecydowanie noworodkiem, miał miesiąc maksymalnie.
- Heej, źle go trzymasz! - pouczyłam chłopaka, biorąc na ręce Maxa. - Kierunek biologiczny, będę lekarzem.
Bujałam chwilę malucha na rękach, aż w końcu musiałam zadać pewne pytanie.
- Czemu ty go wychowujesz?
- O, a to kolejna rzecz która sprawia, że moje życie jest totalnie spieprzone! Zginęła przy porodzie... - wytłumaczył, po czym na prawdę się rozpłakał. Przytuliłam się do niego, nie wiedziałam że jest aż tak źle.
- Spokojnie, wszystko się ułoży... Wyobraź sobie, że Max będzie już dorosły, a ty na tyle młody, aby skoczyć z nim na Bungee! - zaproponowałam, co zaskutkowało śmiechem przyjaciela, i cichym "w twoich snach".
***
Obudziłam się w nie swoim domu... Zrozumiałam, że śpię na kanapie Sama. Wszystko byłoby okej, gdyby nie poniedziałek, który dzisiaj nadszedł...
Wstałam z sofy i poszłam do sypialni, gdzie blondyn wraz z swoim ciemnowłosym bobaskiem spali rozłożeni na łóżku. Nie mogłam się powstrzymać i strzeliłam im zdjęcie.
- Za dużo słodyczy naraz... - szepnęłam, wychodząc.
Uznałam że pomogę Samowi, i ten jeden dzień nie pójdę do szkoły - jeden dzień na cztery lata braku kontaktu, to i tak dużo. Podeszłam do kuchni i usmażyłam jajecznicę, natomiast, po przeczytaniu okropnie długiej informacji, dla Maxa zagotowałam mleko.
Zapukałam cicho do drzwi i powiedziałam cicho "śniadanie", na co obydwoje wstali.
- A ty zdajesz sobie sprawę, że nie musiałaś tego robić? - mruknął przez pełną buzię Sam.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się, i wróciłam do konsumpcji - Wiesz, że jesteś jedynym porządnym facetem, jakiego znam? Masz taki porządek w chacie, wszystko poukładane... Normalni ludzie rzucają co popadnie na podłogę.
- Sugerujesz że jestem nienormalny? - zapytał, na co ja podniosłam znacząco brwi. - Doskonale wiesz, że przebywanie w Domu Dziecka buduje szacunek do rzeczy materialnych, nie chcę stracić tego, co mam. A mam sporo - skomentował, pstrykając malucha w nos. Ten się roześmiał, co spowodowało moje ogromne wzruszenie...
CZYTASZ
Two Wordls
Romance"Uważam, że przesadzasz. - powiedziałam, siadając bliżej - Nie dzielimy się przecież na dwa światy."